- Sama już nie wiem czy
to dobrze, że tu przyszedłeś, z tego co wiem nie chciała więcej
widzieć Harrego a ty jej będziesz o nim przypominać, ale z
drugiej strony może jej się polepszy, cholernie za tobą tęskniła
– wyrzuciła w końcu. Uśmiechnąłem się bez humoru, ja też
strasznie za nią tęskniłem. - Za wami wszystkimi tęskni –
dodała.
- Ale mówiła, że nie
chcę się z nimi spotkać – powiedziałem.
- Ona już sama nie wiem
czego chcę, pogubiła się – westchnęła. Nagle zadzwonił mój
telefon, więc przerwałem rozmowę i odebrałem.
- Halo – powiedziałem.
- Stary, gdzie ty jesteś?
- usłyszałem zdenerwowany głos Zayna. Cholera zapomniałem o nim/
- Wracaj do domu, ja wrócę
później muszę coś załatwić. -
- Dobra, ale następnym
razem mnie uprzedź, żebym na ciebie nie czekaj. -
- Okej, sorki za to, pa. -
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
- Dobra powiedz mi co z
nią - poprosiłem.
- Załamała się i to
bardzo. Kilka miesięcy temu przyszła do mnie cała zapłakana, więc
ją przyjęłam od tamtej pory tu mieszka... - zaczęła. - Przez dwa
tygodnie nie robiła nic, potem się jej trochę polepszyło bo
wróciła do żywych, w końcu zaczęła znikać na całe noce, z
tego co wiem to ostro imprezuje i zostaje potem u jakiś gości.
Teraz jest całkiem inna niż kiedyś – skończyła. Mocno mnie
zakuło gdy powiedziała o tym, że zostaje na noc u jakiś facetów.
- Czy ona w ogóle je –
spytałem, przypominając sobie to jak czułem jej kości.
- Nawet jeśli je, to
zaraz to zwraca – wyjaśniła.
- Ale dlaczego? -
- Ubzdurała sobie, że
Harry ją zdradził bo nie była dla niego wystarczająco dobra no i
ta laska Harrego była strasznie szczupła Sel uznała, że jak
schudnie to będzie równie piękna. -
- Bzdura! Czekaj.. czyli
ona uważa, że to z jej winy on ją zdradził – spytałem
niedowierzająco.
- Możliwe –
stwierdziła.
- Jak mogła pomyśleć,
że jest za brzydka, przecież jest piękna – powiedziałem. W
oczach Rose zobaczyłem jakiś dziwny błysk, a na twarzy pojawił
się delikatny uśmiech. - Co? - spytałem.
- Lubisz ją prawda,
bardziej jak przyjaciółkę – stwierdziła.
- Co? Nie! - powiedziałem
mało przekonywająco.
- Nie kłam... Szkoda
tylko, że ona tego nie widziała. -
- To znaczy?.. -
- Zawsze uważałam, że
to z tobą powinna być... Dużo mi o was mówiła, ale o tobie
zawsze wypowiadała się jakoś inaczej, lepiej – powiedziała, a
mi od razu zrobiło się cieplej na duchu. - Więc kiedy mi
powiedziała, że chodzi z Harrym byłam naprawdę zaskoczona, byłam
więcej niż pewna, że to będziesz ty. -
- Co miałem zrobić,
rozkochał ją w sobie, nie mogłem jej już zdobyć –
powiedziałem.
Na chwilę zastała między
nami cisza.
- O co chodzi z tymi jej
zmiennymi nastrojami? - spytałem. Na twarzy Rose pojawił się
grymas.
- Wiesz wydaje mi się, że
ona... że ona bierze narkotyki – powiedziała szeptem. Przez
chwilę patrzyłem na nią w kompletnym szoku, dopiero po chwili się
ogarnąłem.
- Co?! Wróciła do tego?
Skąd wiesz? - zasypałem ją pytaniami.
- Jak to wróciła? Robiła
to wcześniej? - Zignorowała moje pytania. Przytaknąłem. Jestem
rozczarowany, przecież obiecała, że skończyła.
- Nie mówiła ci? -
Pokręciła głową. - Brała za nim nas poznała– wyjaśniłem. -
Ale skąd wiesz? - ponowiłem pytanie.
- Czasem zachowuję się
naprawdę dziwnie, no i widziałam ślady w zgięciu jej łokci po
igłach, czytałam też, że te zmiany nastroju może mieć właśnie
po tym – powiedziała. Nerwowo przeczesałem palcami włosy.
- Kurwa! - warknąłem. No
i co teraz? Widzę, że wzięła się za mocniejsze narkotyki.
- Jeśli to prawda, to
pewnie dlatego tak długo nie wychodzi z tej depresji –
stwierdziła.
Przez kilka minut
siedzieliśmy w ciszy, póki nie zerknąłem na zegarek. - do tego
wszystkiego dochodzą jeszcze te jej koszmary – dodała. Nawet już
o to nie pytałem, wiem że chodzi o te koszmary z jej ojcem, jednak
nie odeszły na zawsze.
- Muszę się zbierać,
jest strasznie późno – powiedziałem i wstałem z krzesła.
- Co?! Nie! Musisz zostać
i poczekać, aż się obudzi! - powiedziała Rose zatrzymując mnie
w miejscu.
- Nie mogę tu siedzieć w
nieskończoność, muszę się wyspać na jutro – westchnąłem z
powrotem opadając na krzesło.
- Typowy facet, myśli
tylko o sobie! Musisz się z nią pożegnać i obiecać, że wrócisz
– powiedziała. - Nawet jeśli miał byś dziś spać tutaj –
dodała. Na chwile znowu zapadła cisza
- Idę do niej –
powiedziałem i szybko ruszyłem do pokoju Sel, za nim Rose znowu coś
wtrąci. Uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka, zdziwiłem się
gdy okazało się, że dziewczyna nie śpi tylko wpatruje się w
telefon.
- Co robisz? - spytałem
wchodząc do pokoju. Wzruszyła ramionami, nawet na mnie nie
zerkając.
- Myślisz, że mnie
kochał? - spytała.
- Kto? Harry? -
wymamrotałem. Przytaknęła. - Nie mam pojęcia – powiedziałem
szczerze. – Ale na pewno czuł do ciebie coś więcej – dodałem.
- Wtedy za nim ich
przyłapałam, chciałam powiedzieć pierwszy raz Harremu, że go
kocham – powiedziała, w jej oczach zobaczyłem łzy. Jej słowa
mnie uderzyły niczym piorun. Kochała go!
- Przyszedłem tylko
powiedzieć, że muszę już iść – powiedziałem ukrywając swoje
emocje głęboko w sobie. Podniosła wzrok znad telefonu by na mnie
spojrzeć, jednak nic nie powiedziała. - Spotkamy się jutro? -
spytałem. Kiwnęła głową i wstała z łóżka, telefon położyła
na pościeli z daleka widziałem, że wyświetla zdjęcie Harrego.
Podeszła i się do mnie przytuliła. Boże! Jak ja cholernie
tęskniłem za jej dotykiem. - Przyjdę jutro – mruknąłem i
wyszedłem z jej mieszkania, uprzednio biorąc jej nowy numer
telefonu.
Następny dzień* wieczór*
- Cześć – powiedziałem
do Sel i cmoknąłem ją w policzek.
- Hej – odpowiedziała.
Wydaję się być w lepszym humorze niż wczoraj. - To co robimy –
spytała. Odwróciła się ode mnie i spojrzała na spokojną taflę
wody. Postanowiliśmy spotkać się w parku nad stawem. Zaczęła
grzebać w torebce i po chwili wyjęła z niej kawałek chleba, po
czym zaczęła rzucać kaczkom.
- A co byś chciała? -
odpowiedziałem pytaniem. Wzruszyła ramionami. - Co robisz zazwyczaj
o tej porze? - spytałem. Chętnie porobię to co ona lubi. Jednak
nawet nie drgnęła i odpowiedziała mi ciszą, westchnąłem.
- Chodź mam pomysł - powiedziałem po chwili, złapałem ją za dłoń i pociągnąłem w stronę wyjścia z parku.
- Gdzie idziemy? - spytała. Uśmiechnąłem się tajemniczo, ale nic nie powiedziałem. Po drodze subtelnie zabrała swoją dłoń. trochę mnie to zasmuciło, naprawdę chciałem trzymać jej dłoń, nawet taki głupi gest wiele dla mnie znaczy. Kilka minut później staliśmy niedaleko parku rozrywki.
- Wesołe miasteczko? - spytała zaskoczona.
- Głupi pomysł, tak? - spytałem zdenerwowany. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. Tym razem to ona złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę wejścia. Jest bardzo radosna i podekscytowana, stwierdzam to po szybkim kroku i wesołej minie.
- Spokojnie zdążymy - zaśmiałem się, w odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech.
- Wiem, ale tak dawno nie byłam w takim miejscu - powiedziała. Po chwili już chodziliśmy między różnymi budkami i straganami. Wszędzie są tylko jakieś zabawki i gry, gdzie nagroda są maskotki, jest też kilka karuzel, diabelski młyn, samochodziki i takie tam... Mimo wszystko Sel i tak dobrze się bawi, dzięki czemu także ja jestem szczęśliwy. Przez ten czas zdążyliśmy przejechać się na karuzelach, zjeść watę cukrową i wygrać dla niej wielkiego pluszaka, chodź mało brakowała a wygrałbym tylko małego jednorożca, no pomogło może też to, że dałem gościowi trochę więcej kasy, tak by Sel nie wiedziała.
- Dziękuje - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - ten misiek jest super! -
- Nie ma za co... - mruknąłem.
- Będę miała problem z doniesieniem go do domu, jest wielki i ciężki - powiedziała i zaczęła się śmiać, humor udzielił się także mi.
- Pomogę ci - zaproponowałem, ale pokręciła głową. W jej oczach widzę, że nie ma zamiaru mi go dać więc ustąpiłem.
- Która godzina? - spytała po kilkunastominutowym spacerku. Spojrzałem na zegarek.
- Po dwudziestej - mruknąłem. Przystanęła i spojrzała w niebo.
- Muszę już iść... - powiedziała.
- Co?! Myślałem, że pójdziemy coś zjeść - powiedziałem.
- Dzięki, ale nie jestem głodna - powiedziała. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Błagam cię! wyglądasz jak kościotrup, powinnaś coś jeść, nie możesz się głodzić - warknąłem. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a pojawiła się całkowita powaga. Wzruszyła ramionami.
- To do zobaczenia - powiedziała, cmoknęła mnie w policzek i zaczęła odchodzić.
- Zobaczymy się jutro? - spytałem za nim odeszła. Odwróciła się na chwilę i pokręciła głową.
- Nie mam czasu - powiedziała i znowu ruszyła. Nie powinienem dać jej tak odejść, ale nie chcę jej urazić, ani zezłościć swoim zachowaniem. Powinienem być wdzięczny za ten miło spędzony czas, ale nadal czuje niedosyt. A ni trochę nie czuję się winny, że jej powiedziałem, że jest za chuda. Mam nadzieje, że w końcu to zrozumie i zacznie coś jeść. Miała idealne ciało, kochałem każdą jej niedoskonałość.
Zastanawiam się czy to narkotyki ją tak zniszczyły, chodzi mi o to jak szybko zmieniają się jej emocje, potrafi też być chamska. Mam nadzieje, że te narkotyki nie zniszczą jej psychiki. Pamiętam jakie miała trudności przestać wtedy, jeśli przypuszczenia Rose są prawdziwe, tylko odwyk tym razem może pomóc, ale nie chcę jej tam wysyłać to nie miejsce dla niej. Z tymi myślami wróciłem do domu, ale najpierw zajechałem do Harrego i Louisa, wpadli na pomysł by zrobić dziś jakąś popijawę czy coś. Postanowiliśmy z chłopakami, że zamieszkamy oddzielnie mamy tyle kasy, że nic się nie stanie. Jednak i tak zazwyczaj spędzamy ten czas razem. Więc po ostatniej trasie, z której wróciliśmy niedawno, zamieszkaliśmy oddzielnie.
- Siema chłopaki - Krzyknąłem, wchodząc do mieszkania Harrego i Lou, tylko oni postanowili zamieszkać razem, no w końcu to najlepsi przyjaciele.
- Cześć - odpowiedzieli chórkiem, gdy wszedłem do salonu.
- Gdzie byłeś? - spytał Liam. - Umawialiśmy się trzy godziny temu - dodał. Wzruszyłem ramionami. Głupio mi, że muszę ich okłamywać, ale obiecałem Sel, że nic nie powiem.
- Byłeś na randce - krzyknął nagle Lou. Spojrzałem na niego zaskoczony, dlaczego tak myśli? Zaczął się śmiać.
- Nie prawda - zaprzeczyłem. Oczywiście głupi ja musiałem się lekko zarumienić.
- Masz tą swoją rozmarzoną i zadowoloną minkę.... a i masz rozmazaną szminkę na policzku - powiedział Harry. Szybko skierowałem się do lusterka na ścianie i przyjrzałem się swojemu odbiciu, jednak nie miałem żadnego śladu po szmince. Za to chłopaki śmiali się w najlepsze, co spotęgowało mój rumieniec.
- A jednak - krzyknął Zayn.
- Widzisz znamy cie lepiej niż ty - powiedział Lou
- Więc gdzie i z kim byłeś? - spytał Zayn. Jak się z tego teraz wywinąć?
- Owszem byłem, ale nic więcej nie powiem - powiedziałem w końcu z dumą na twarzy. Chłopaki jęknęli sfrustrowany. Szybka zacząłem inny temat za nim zaczęli dopytywać.
______________________________________________________________________
BRAK WENY!
sorki, że tak późno :/ i sorki za błędy....
Wiem, że ostatnio dodaje rzadko i krótko, powiem prawdę dlaczego.
- Nie chcę mi się pisać i nie mam weny
- zepsułam laptopa, a na kompie nienawidzę pisać...
- poprawiam oceny bo mam zagrożenia
Ten rozdział jest niespmowity tylko trochę zabrakło tu Hazzy dobrze by było jakby Harry dowiedział się o narkotykach i głodzeniu Sel :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym to świetny pomysł :* xx
UsuńSuper! Niech Niall przemówi jej do rozsądku!
OdpowiedzUsuńZarąbisty!! Ciekawe czy Sel bierze to świństwo?!! Nie moge sie doczekań następnego :D Pozdrawiam :D :* /K.
OdpowiedzUsuńŚwietny cieszę się że Sel i Niall byli na randce i mam nadzieję że będą NO MUSZĄ BYĆ BŁAGAM! ;*
OdpowiedzUsuńSuper :* życzę powodzenia w pisaniu i poprawianiu ocen :) - DynaHope1DEF
OdpowiedzUsuń