sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 32

- Taa... jasne – powiedział. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam za nim do jego pokoju. Położyliśmy się oboje do łóżka, ale z dala od siebie. Żadne z nas się nie odzywało, w ciszy patrzyliśmy w sufit. Tutaj zapach Nialla jest jeszcze bardziej intensywny. Nie to, że wiem że leży tuż obok mnie, to jego zapach owinął się wokół mnie i nie mogę się na niczym skupić, tylko na tym że uwielbiam jego zapach. Stosuje zajebiste perfumy, ale nie tylko tym pachnie, pachnie też po prostu sobą. Zrobiło się trochę nie zręcznie. Odwróciłam głowę w stronę Nialla i zobaczyłam, że się we mnie wpatruje, przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale po chwili spojrzał znowu na sufit. Westchnęłam i zrobiłam to samo. Czemu nie możemy spać tak jak kiedyś, czyli przytuleni, tak zawsze było mi najwygodniej. Niepewnie przysunęłam się do niego bliżej, powoli i z wahaniem przytuliłam się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Na szczęście nie odepchnął mnie tylko objął. Ciężko sobie radzę z odrzuceniem. W takiej pozie szybko zasnęłam.
Powoli otworzyłam oczy, oczywiście oślepiło mnie jasne słońce, widzę że Niall wybrał sobie zajebistą miejscówkę, zawsze rano będzie świeciło na niego słońca. Zmieniłam pozę i rozciągnęłam się. Wyprostowałam się i rozejrzałam się wkoło, ale blondyna nigdzie nie ma. Westchnęłam i zeszłam z łóżka. Wyszłam z jego pokoju i ruszyłam do kuchni, najprawdopodobniej tam właśnie go znajdę, oczywiście się nie pomyliłam.
- Hej – przywitałam się. Niall odwrócił się od jajecznicy, którą smażył i szeroko się do mnie uśmiechnął.
- Dobrze się spało? - spytał.
- Bardzo – odpowiedziałam.
- Ale ja za to nie bardzo, twoje kości się we mnie wbijały – powiedział w połowie żartem, a w połowie serio. Zaśmiałam się i usiadłam na krześle.
- Widzę, że jesteś w dobrym humorze – skomentował.
- Jestem... - Zerknął na mnie kątem oka, ale nic nie powiedział. Nagle usłyszałam jego krzyk, a potem kilka przekleństw. Zerwałam się z krzesła i podbiegłam do niego.
- Co się stało? - spytałam przerażona. Trzymał się za rękę, na jego twarzy widać grymas bólu.
- Oparzyłem się – warknął.
- Włóż to pod zimną wodę – poinstruowałam go. Zrobił tak jak mu kazałam. Mimo wszystko sytuacja jest zabawna, skoro nic poważnego się nie stało. Niall zrobił się cały czerwony na twarzy, a pod nosem co chwila klął. Zagryzłam wargę by się nie roześmiać. Chyba on jednak coś zauważył bo spojrzał na mnie ze złością.
- Ta.. śmiej się śmiej... biedny Niall cierpi... a ta się z niego śmieje... - mamrotał pod nosem. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Dlaczego on do cholery mówi o sobie w osobie trzeciej? Słysząc mój śmiech sam się zaśmiał. Uspokoiłam się w końcu i podeszłam do niego.
- Pokaż to – poprosiłam. Wyjął na chwilę rękę z zimnej wody i mi ją pokazał. Zacmokałam.
- No to, żeś się załatwił... czego ty się w ogóle dotknąłeś, że masz prawdopodobnie poparzenie II stopnia – spytałam.
- Wylałem sobie gorący olej – wymamrotał. Pokręciłam głową z politowaniem.
- Oh ty mój biedaczku – westchnęłam. Złapałam go za uszy i delikatnie pociągnęłam w swoją stronę, by dać mu buziaka w nos, jak małemu chłopcu! Zrobił smutną minkę. - Masz gdzieś apteczkę? Zawiniemy to w bandaż, za nim zrobią ci się te bąble – wytłumaczyłam mu. Powiedział mi gdzie znajdę apteczkę i zaczął wpatrywać się w zaczerwienianą skórę. Wróciłam z apteczką i wyjęłam bandaż, na jego szczęście znalazłam też maść chłodzącą idealną na takie poparzenia. Poprosiłam by podał mi swoją dłoń, zrobił to więc wycisnęłam na rękę trochę maści i zaczęłam pasować jego poparzenie. Zasyczał z bólu, ale po chwili na jego twarzy pojawiła się ulga. Gdy nałożyłam mu wystarczająco maści, zaczęłam owijać dłoń bandażem.
- Proszę, skończyłam – powiedziałam z zadowoleniem.
- Dzięki – mruknął i zaczął drapać w bandaż.
- Przestań – powiedziałam.
- Ale to swędzi – narzeka. Zaśmiałam się i odeszłam od niego, by znowu siąść na krześle. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu, jest w torebce którą zostawiłam tutaj na stole. Sięgnęłam po telefon by odczytać wiadomość.

Od: Sam!
Czekam na pieniądze, tam gdzie zwykle.

Przeczytałam tekst kilka razy. Cholera, zapomniała o nim. Jeszcze nie zdobyłam tych pieniędzy.
- Coś się stało? - spytał Niall zmartwiony moją miną. Myśl kobieto, myśl. Spojrzałam na Nialla. On na pewno ma dużo kasy.
- Myślisz, że mógłbyś mi pożyczyć trochę kasy? - spytałam. Spojrzał na mnie zaskoczony. Przełknęłam ślinę.
- Ta... ta jasne – powiedział. - Ile? - spytał. Przygryzłam wargę i po chwili podałam mu sumę. Zmarszczył brwi.
- Aż tyle? Na co? - No wiedziałam, że o to spyta, cholera!
- Na takie coś – odpowiedziałam głupio. Westchnął i wyszedł z kuchni by wrócić z portfelem. Rzucił na stół kilka banknotów.
- Masz – wymamrotał. Uśmiechnęłam się szeroko do niego.
- Dziękuje, odwdzięczę ci się – powiedziałam do niego. Wzięłam pieniądze ze stołu i wstałam, by dać mu buziaka w policzek. - Ale na razie muszę lecieć – dodałam. Jego mały uśmiech znikł.
- Co?! Już?! A śniadanie?! - spytał.
- I tak nie jestem głodna – powiedziałam. Wyszłam z kuchni w poszukiwaniu moich ubrań. Znalazłam je w łazience tam gdzie je zostawiłam. Będzie mi nie wygodnie w sukience, ale nie mam nic innego, szybko się przebrałam i wróciłam do zmarkotniałego Nialla.
- Przyjdę później – powiedziałam. - Cześć – powiedziałam i cmoknęłam go w kącik ust, po czym wyszłam z mieszkania.

Dwie godziny później*
- Jak ci się udało to uzbierać w dwa dni? - spytał Sam z niedowierzaniem.
- Mam dobrego przyjaciela – powiedział tajemniczo. Zaśmiał się.
- Wiedziałem, że kiedyś się w to wplączesz – powiedział. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- Nie dał mi tych pieniędzy za seks – powiedziałam.
- Ale i tak pewnie z nim to robisz – powiedział.
- Nie... jeszcze nie – powiedziałam z uśmiechem. - ale nie chodzi o pieniądze, lubię go i to bardzo – uśmiechnęłam się na pojawiający się w mojej głowie obrazek Nialla. - Z reszta mam zamiar mu to oddać. -
- Mam nadzieje – dodał. Pokazałam mu język. Przewrócił oczami i sięgnął do swojego plecaka – Mam coś dla ciebie – powiedział podekscytowany i podał mi pudełko. Zajrzałam do środka i zobaczyłam dwie strzykawki. Westchnęłam i przygryzłam wargę.
...Zawiodłam się...
- Nie chcę ich – powiedziałam i mu je oddałam. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jak to? - spytał.
- Tak to nie chcę i już – powtórzyłam.
- To może coś innego? - dopytał. Pokręciłam głową.
- jeszcze trochę mam – wyjaśniałam.
- Co jest? Ty nigdy nie odmawiałaś narkotyków – powiedział, marszcząc brwi. Wzruszyłam ramionami.
- Czy to ważne? Nie chcę i już – warknęłam.
- Okej, okej... Spokojnie, tylko pytam – wymamrotał. Westchnęłam.
- Czuje, że powinnam z tym skończyć – powiedziałam.
Zawiodłam się...
- Co niby czemu? - spytał.
- Ostatnio śnili mi się moi rodzice... To co usłyszałam od mojej matki... mnie zniszczyło – wyjaśniłam jąkając.
Zawiodłam się ...
Sam zaczął się śmiać.
- Dziewczyno to tylko sen... To wszystko namieszało ci w głowie – powiedział z rozbawieniem. Posłałam mu wściekłe spojrzenie.
- Dla mnie to ważne – wysyczałam przez zęby. Chłopak spoważniał.
- Jesteś w to zakopana po uszy... Z tego nie da się wyjść – powiedział.
- Wiem... ale spróbować nie zaszkodzi – powiedziałam.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń. -
- Zadzwonię – przytaknęłam. Wpatrywałam się w jego plecy, dopóki nie zniknął za zakrętem. Westchnęłam i ruszyłam w stronę mieszkania Rose, do którego dotarłam pół godziny później. Blondynki nie było, prawdopodobnie jest w pracy. Szybko się przebrałam i ruszyłam do kawiarni, odwaliłam swoją zmianę i o 16 wyszłam. Powinnam pójść do Nialla, mam nadzieje, że nie będzie miał nic przeciwko jak się nie spodziewanie pojawię. Wsiadłam w autobus i kilka minut później byłam niedaleko jego mieszkania. Właśnie wchodziłam na jego ulicę, gdy zobaczyłam tłum ludzi fotoreporterzy i piszczące fanki. Jestem więcej niż pewna, że chodzi o Nialla. Całkowicie zapomniałam o tym, że jest sławny i że na każdym kroku śledzą go ludzie z gazet i fani. Moje serce zabiło szybciej. A co jeśli wiedzą, że spotykam się z Niallem i opisali wszystko w gazetach? Nikt nie miał się dowiedzieć, że odbudowujemy swoją znajomość, zwłaszcza chłopcy. Kiedy jeszcze z nimi mieszkałam cały czas pojawiał się jakiś artykuł o mnie i Harrym, cięgle jakieś wyssane z palca plotki. Denerwowało mnie to jak cholera, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi. Czasem sama śmiałam się z tego jakie ludzie mają wyobraźnie. Próbowali dowiedzieć się o mnie wszystkiego, zero prywatności. Teraz wolałabym tego uniknąć. Szybko wycofałam się z powrotem i ruszyłam do najbliższego centrum handlowego. Jak tylko tam dotarłam od razu zaczęłam przeszukiwać wszystkie gazety o gwiazdach. Na szczęście niczego sensownego nie znalazłam. Jedynie jakieś domyślanie się. Piszą tylko o tym, ze prawdopodobnie Niall Horam spotyka się z jakąś dziewczyną, ale niewiedzą kto to może być. Muszę być bardziej ostrożna to cud, ze jeszcze nikt nas nie złapał. Spokojna już wyszłam z budynku. Wyjęłam swój telefon i wybrałam numer Nialla, odebrał po dwóch sygnałach.

- Halo – usłyszałam jego głos. Albo mi się zdaje albo brzmi na zmęczonego.
- Cześć Niall – powiedziałam.
- Hej – wymamrotał.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie, po prostu jestem cholernie zmęczony... Ta robota już mnie męczy, a ni chwili spokoju – wyjaśnił.
- Ale kochasz to -
- Tak – zaśmiał się.
- Co robisz? -
- Oglądam jakiś durny film -
- Myślisz, że moglibyśmy się spotkać? -
- Jasne wpadaj do mnie. -
- Spoko, od razu zrobię sobie milion fotek z twoimi fanami – Mam nadzieje, że wyczuł ironię.
- Aa, no tak... Przyjadę do ciebie -
- Powinniśmy bardziej uważać, nie chcę wylądować na pierwszych stronach gazet. -
- Hmm.. Jasne, nie bój się. -
- W takim razie do zobaczenia – powiedziałam i się rozłączyłam.

- Cześć Rose – Krzyknęłam z korytarza.
- No hej – Odkrzyknęła mi z kuchni.
- Co robisz? - spytałam wchodząc do kuchni i wciągając nosem jakiś ładny zapach.
- Spaghetti – odpowiedziała i zaczęła mieszać w garnku. Podeszłam bliżej i zajrzałam jej przez ramię. Zmarszczyłam brwi.
- Ładnie pachnie – zaczęłam. - Ale wygląda gorzej. - Dziewczyna prychnęła.
- Zobaczymy co powiesz jak spróbujesz – powiedziała z zawziętością. Nie wiem skąd przypuszczenia, że będę to jeść ale okeej.. niech się cieszy.
- Jestem wyczerpana... Oni w tym biurze chyba chcą mnie zamordować – powiedziała.
- Hmm... -
- No mówię ci, cały czas czegoś chcą, zero chwili wytchnienia. Podaj, znieś, pozamiataj... -
- Kurde nie mówiłaś, że jesteś sprzątaczką – zażartowałam. Spojrzała na mnie, ukrywając uśmiech.
- Spadaj – wymamrotała. - Masz ostatnio jakiś lepszy humor – zauważyła. Wzruszyłam ramionami.
- Może tak, może nie – powiedziałam tajemniczo.
- Czyżby przystojny, zabawny i bogaty pan Horan maczał w tym palce? - spytała retorycznie, sugestywnie poruszając brwiami.
- Osz ty cholero – zaśmiałam się.
- Szkoda, że wybrałaś wtedy Harrego – powiedziała wzdychając. Momentalnie zrobiłam się poważna. - Zawsze wiedziałam, że bardziej podoba ci się Niall, zresztą do siebie pasujecie – wyjaśniła.
- Ale wybrałam Harrego, czasu nie cofnę – wymamrotałam.
- Ale powiedz tak szczerze... Czułaś wtedy coś do Nialla? - spytała. Zamyśliłam się, wpatrując się w podłogę.
- Sama nie wiem... Chyba tak... Czułam coś mocnego do niego.. ale to zniknęło gdy pokochałam Harrego – wyjaśniłam niepewnie.
- A czy teraz? Czy teraz to wraca? - spytała cicho. Spojrzałam na nią, ale natychmiast spojrzałam w inną stronę. Przygryzłam wargę.
- Czy ja wiem.. Nie ogarniam swoich uczuć – jęknęłam. - Uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać z nim, uwielbiam czuć jego dotyk... Ale z drugiej strony, tak bardzo przypomina mi o Harrym i do tego czuje, że to nie fair względem ich obu.... Zastanawiam się też czy to nie jest zwykłe pożądanie jakie czuje tez do innych facetów – powiedziała, słowa tak szybko wypływały z moich ust, że zaczęłam się jąkać. - Gubię się w tym wszystkim – powiedziałam cicho, łamliwym głosem.
- Oh ty moje biedactwo – powiedziała Rose. Przez chwilę panowała cisza.
- Wiesz, że on wszystko wie... że się głodzę, że ćpam, że jestem puszczalska. -
- Jest szansa... Jest szansa, że wie ode mnie – wyjąkała. Spojrzałam na nią.
- Tak myślałam... ale to nie ważne – stwierdziłam. - On podchodzi do tego ze stoickim spokojem, wolałabym żeby zaczął na mnie krzyczeć, że jestem cholernie głupia, ale on tylko patrzy na mnie z tym cholernym zawodem w oczach – krzyknęłam zrozpaczona. - to boli mnie bardziej niż zabolałby krzyk – dokończyłam szeptem. - W ogóle o tym nie wspomina robi wszystko by było normalnie, tylko nie rozumiem dlaczego... Już nigdy nie będzie normalnie.- gadam jak najęta, a Rose tylko patrzy na mnie smutnym wzrokiem. - Zawiodłam go, ciebie, swoją matkę – wymamrotałam i w końcu się zamknęłam. Poczułam jak samotna łza spływa mi po policzku, więc ją wytarłam.
- Kochanie to nie twoja wina – powiedziała. Zaśmiałam się bez krzty humoru. Chciała coś powiedzieć, ale akurat zadzwonił dzwonek.
- Spodziewasz się kogoś? - spytała.
- Owszem, to Niall – odpowiedziałam. Uśmiechnęła się do mnie lekko. Wyszłam z kuchni i otworzyłam chłopakowi drzwi.
- Hej – Przywitał mnie całusem i wszedł do środka. Zamknęłam za nim drzwi i oboje weszliśmy do kuchni.
- Cześć Rose, ładnie pachnie, co na kolacje? - spytał siadając na krześle. Rozumiem, ze właśnie wprosił się na kolacje. Przewróciłam oczami, ale i tak na twarzy miałam wymalowany uśmiech.
- Spaghetti – odpowiedziała śpiewnie blondynka.
- Uwielbiam Spaghetti – powiedział ucieszony.
- A czego ty nie lubisz jeśli chodzi o jedzenie – zaśmiałam się.
- no wiesz.. Nie lubię... nie lubię...Kurwa. – Jego mina z oburzonej, zmieniła się w zrezygnowaną. Razem z Rose zaśmiałyśmy się z niego, po chwili dołączył i on.
- Gotowe – Krzyknęła blondynka kilka minut później. Nałożyła Niallowi i położyła mu przed nosem, to samo zrobiła mi. Właśnie miałam powiedzieć, że ja podziękuje, gdy zobaczyłam kątem oka wzrok Nialla, od razu w głowie usłyszałam głos mamy. No kurwa! Czy tak ma to teraz wyglądać?! Skąd Niall wiedział, że będę chciała odmówić i czemu do cholery uległam pod jednym jego spojrzeniem? Wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść niesmacznie wyglądające i zajebiście pachnące spaghetti. W smaku było całkiem niezłe, ale... chyba czegoś zabrakło do tego by smakowało wyśmienicie. Ale nie będę nic mówić, niech cię cieszy. Z resztą co ja mogę komentować? Skoro prawie straciłam smaka na wszystko. Apetyt podwoił mi uśmiech Nialla gdy zobaczył, że zaczęłam jeść. Aż dziwne, że robię tyle rzeczy tylko dlatego, że Niall się uśmiechnął.... Ale jego.... Jego warto uszczęśliwiać...

- W tej telewizji nic nie ma – powiedział Niall.
- Jak zawsze – wymamrotałam. Skakał po kanałach już od kilku minut, w końcu zatrzymał się na jakimś muzycznym kanale z mało znaną muzyką. Akurat leciała jakaś wolna i romantyczna muzyka. Posłałam Niallowi zdziwione spojrzenie, od kiedy on coś takiego ogląda. Prędzej się spodziewałam, że znajdzie jakiś mecz. Napotkałam jego intensywne spojrzenie, kurwa w tych jego niebieskich oczach można utonąć. Na ustach malował mu się delikatny uśmiech. Zmarszczyłam brwi speszona jego spojrzeniem, co on mi się tak przygląda.
- Zatańczymy? - spytał magnetycznym tonem, podając mi dłoń. Co?!
- Od kiedy umiesz tańczyć? - droczę się, posyłając wyzywający uśmieszek. Uśmiechnął się szeroko, pokręciłam z niedowierzaniem głową i podałam mu dłoń. Za nim pociągnął mnie do góry, po głosił muzykę. Stanęłam na równe nogi, a on przyciągnął mnie do siebie, tak że prawie stykaliśmy się ciałami. Położył mi swoje dłonie na biodrach, ja swoje położyłam mu na ramionach. Zaczął się powoli poruszać, jego wzrok był cały czas skierowany na nasze stopy. Był taki niepewny swoich ruchów, że nie mogłam powstrzymać chichotu, uniósł głowę i posłał mi delikatny uśmiech, by za chwile znowu spojrzeć na nogi. Nigdy nie szło mu tańczenie, jest troszkę niezdarny, już zdążył stanąć mi na stopę, ale się stara, jest cholernie uroczy. Z każdą sekundą idzie mu coraz lepiej, jest coraz pewniejszy swoich ruchów. Zastanawiam się teraz czy to nie przez nerwy jest taki niezdarny przez ten taniec, ale po co miał by się denerwować tańcem ze mną. Po minucie w końcu przeniósł swój wzrok na mnie i zaczął wpatrywać się w moje oczy, czy jego wzrok naprawdę musi być taki intensywny? Wywołał u mnie nieśmiały uśmiech. Z każdą nową nutą byliśmy siebie coraz bliżej, jakby niewidzialna siła nas do siebie przyciągała. Ściągnął jedną dłoń z mojego biodra i złapał moją by je złączyć w spólnym uścisku. Drugą dłonią mocno mnie objął i przybliżył do siebie jeszcze bardziej. Zerwał nić łączącą nasze spojrzenia i przymknął oczy. Delikatnie przejechał nosem po moim policzku, zostawiając miłe mrowienie, jakby delikatny prąd. W okół nas jest panuje gęsta atmosfera, czuje jak między nami przeskakują małe ogniki, na skórze czuje napięcie. Przymknęłam oczy rozkoszując się tą przyjemną chwilą. Niall schylił głowę tak, że czułam jego gorący oddech na szyi. Przejechał rozchylonymi wargami po mojej skórze na ramieniu i szyi, z moich ust uleciało ciche westchnienie. To jest naprawdę przyjemne. Zbliżał się w ten sposób coraz bliżej moich ust, gdy nasze wargi lekko się dotknęły i już miało przejść do delikatnego pocałunku, przerwało nam stukanie w ścianę. Otworzyłam szeroko oczy, co jest do cholery?! Zobaczyłam rozczarowaną minę Nialla, odsunął się ode mnie i spuścił głowę. Szybko sięgnęłam po pilota i przyciszyłam. No chyba zabije naszego wrednego sąsiada, jak on mógł zepsuć taką chwilę?! Posłałam Niallowi przepraszające spojrzenie.
- Sorki ten stary cep wkurwia się o wszystko – powiedziałam rozdrażniona. Niall uśmiechnął się lekko, chyba zrozumiał że też nie jestem szczęśliwa, ze przerwano nam pocałunek.
- Uczysz się tańczyć? - spytałam z szerokim uśmiechem, przerwany pocałunek posłałam w zapomnienie.
Uśmiechnął się zawstydzony i wzruszył ramionami.
- Ćwiczymy trochę do trasy i przy okazji pobrałem ze dwie lekcje tańca towarzyskiego – powiedział lekceważąco.
- Super – skomentowałam. To cud, że zdołał się nauczyć czegokolwiek z chłopakami, ja już dobrze wiem jak ich próby wyglądają, więcej żartów i wygłupów niż pracy.
- Ja już będę spadał – powiedział.
- Już?! - zasmuciłam się. Pokiwał głową.
- Późno jest a muszę wcześnie wstać – wyjaśnił.
- Okej. Widzimy się jutro? - spytałam z nadzieją. Uśmiechnął się szeroko i przytaknął. Odprowadziłam go do drzwi, jednak tak bez niczego nie mogłam go puścić. Zanim wyszedł złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie, by móc go pocałować. Po chwili szoku i zdezorientowania oddał pocałunek. Całowaliśmy się powoli, delikatnie i z uczuciem, nie całowałam się w ten sposób od dawna, już zapomniałam jakie to miłe. W końcu się od siebie odsunęliśmy. Oboje mamy przyśpieszony oddech i jesteśmy lekko zarumienieni. Przygryzłam wargę patrząc na delikatny uśmiech Nialla.
- Do jutra – powiedział, kciukiem przejeżdżając po moim policzku i wyszedł z mieszkania, zostawiając w moim brzuchu rozbudzone motylki.


_________________________________________________________________________
Czytałam wasze komentarze i nie mam wam za złe, sama uważam że zepsułam... Jestem wdzięczna, że nie padły żadne hejty :) i bardzo dziękuje za miłe słowa.
przepraszam, że tak późno... ale ostatnio mam same imprezy.... Najpierw impreza alkohol, zioło itp, a na drugi dzień zero chęci i znowu impreza... dopiero teraz będą rzadziej :P Matko dlaczego ja tu pisze, o żuciu prywatnym?? Nie ważne....
 I sorki, że wszystko dzieje się tak szybko ale po co będę opisywać coś co jest nie potrzebne, co nie? 
Znowu mieszam :/
O fuck zjebałam na całej lini :/

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 31

- Sel... ja... - próbował coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa. Wyglądał jakby chciał mnie odepchnąć, widzę jego oczach i po tym, że ma przyśpieszony oddech, że mnie pożąda, ale coś go blokuje. Zaczęłam odpinać jego koszulę. Zrobię to choćby nie wiem co!
- przestań... proszę cię – Ledwo wydobywał z siebie jakiekolwiek dźwięki. Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się na widok jego erekcji. Nie wiem dlaczego nie chcę tego zrobić, przecież widzę jak na niego działam, co z nim do cholery jest nie tak, albo... co cholery ze mną jest nie tak. Może powinnam przystopować? Niall to mój przyjaciel... nie ktoś kogo mogę w taki perfidny sposób wykorzystać... Nie! Nie mogę teraz mieć wątpliwości jeśli chcę jakoś to wszystko przetrwać. Blondyn jednak wykorzystał chwile mojej nieuwagi i zamyślenia oraz wahania. Złapał mnie za dłonie i odciągnął od siebie. Ze złością wypisaną na twarzy przyglądał mi się. Jego oddech nadal jest moszno przyśpieszony i lekko dyszy. Przez chwilę twardo wpatrywaliśmy się sobie w oczy, jednak nie wytrzymałam i spuściłam wzrok. Dlaczego on tak się zachowuję, powinno mu się to w stu procentach podobać, każdy inny facet  wykorzystał by taką sytuację a on mnie jeszcze powstrzymał, gubię się w tym wszystkim. Puścił moje ręce, więc usiadłam z powrotem na miejscu kierowcy. W całym samochodzie wisi jakieś dziwne napięcie, a wokół nas panuje niezręczna cisza. Nadal nie mogę na niego spojrzeć, to wszystko powinna skończyć się inaczej. Nie wiem ile tak siedzieliśmy w tej ciszy, dopóki zdecydował się ją przerwać.
- Dlaczego..? - spytał cicho. Serio?! Nie takiego pytania się spodziewałam.
- Nie wiem... Lubię cię i chciałam to zrobić, bo mogę i mnie podniecasz... - Mój głos jest piskliwy, ale cichy.
- Co się z tobą stało? - spytał cicho z nieukrytym żalem w głosie. Dopiero teraz zdecydowałam się na niego spojrzeć. Nie patrzył na mnie tylko przed siebie, i wyglądało to jakby bardziej pytał siebie niż mnie.
- Nic – Postanowiłam mu jednak odpowiedzieć. Przeniósł na mnie wzrok.
- Nic?! Chyba żartujesz?! Twoje zachowanie mnie przeraża, zmieniłaś się, moja stara Sel nigdy nie zachowywałaby się tak... tanio... - Przemilczałam fakt, że powiedział moja, wolę o tym nie rozmyślać.
- Nie zachowuję się Tanio! - warknęłam. Zaśmiał się.
- W tym klubie całowałaś się i obmacywałaś się z połową osób! -
- Połową, było tam najwyżej osiem osób zresztą to nie twoja sprawa! Jesteś zazdrosny czy co? - powiedziałam. Jego twarz lekko drgnęła ale zignorował to co  powiedziałam.
- A do tego rzucasz się na mnie w samochodzie, kiedyś się tak nigdy nie zachowywałaś! -
- Dlaczego myślisz, że nigdy nie zrobiłam tego z Harrym w samochodzie? - spytałam retorycznie.
- Ale jego kochałaś, a do mnie niczego nie czujesz, a ja nie mam zamiaru tego z tobą robić bez żadnego uczucia, z twojej strony i to na szybko w samochodzie – Krzyknął. Płaty mojego nosa zadrgały niebezpiecznie, dzieli mnie chwila od wybuchu, muszę się uspokoić nie chcę mu powiedzieć, czegoś czego nie powinnam. Chwila... jak to bez żadnych uczuć z mojej strony, a z jego strony? Czyżby on coś do mnie czuł? Nie to nie możliwe! W jednej sekundzie cała się uspokoiłam a do moich oczu, napłynęły łzy. Nie potrafię panować nad własnymi emocjami, już wolałam być zła niż się tu rozklejać. Zobaczył to bo też się uspokoił jednak nie przerwał tego co mówił a raczej jeszcze przed chwilą krzyczał, teraz jego głos był spokojny.
- Zmieniłaś się i to bardzo i nie możesz temu zaprzeczać, twoje zachowanie, twój wygląd to wszystko się zmieniło, a ja pragnę tylko tego by stara Sel wróciła... - wyjaśniał. Złapał mnie za rękę i ścisnął lekko.
- Co ci się nie podoba teraz w moim wyglądzie, przecież jest lepiej.. - Oczywiście odezwała się moja próżność.
- Wyglądasz jak zombi – powiedział, wiem że mówił całkowicie poważnie bo w jego oczach nie było widać błysków rozbawienia. Ścisnęłam usta w cienką linie, a cała moja szczęka się napięła. Przymknęłam na chwilę oczy i odetchnęłam głęboko by oddalić od siebie rosnącą we mnie złość, spowodowaną obrażeniem mnie. Otworzyłam oczy już spokojniejsza.
- Ah... I jeszcze te zmiany nastroju – dodał. Czy on nie wie, kiedy przystopować? Na chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale szybko znikł chłopak westchnął – Ale wiem skąd się wzięły. Przyciągnął do siebie moją rękę i i obrócił ją zgięciem do góry. Przejechał palcami po moich bliznach od igieł, że też to cholerstwo zostaje. Nie wyrwałam mu reki, bo i tak nic by to nie dało, mogłam jedynie pozwolić mu na to by przyglądał się temu. - Obiecałaś, że do tego nie wrócisz – powiedział z szeptem, w jego głosie słyszałam rozczarowanie i to zabolało mnie najbardziej.
- Obiecanki miały moc, dopóki byliście przy mnie – odpowiedziałam. O mało nie powiedziałam, dopóki ty byłeś przy mnie, w ostatniej chwili oprzytomniałam.
- To ty postanowiłaś od nas odejść – powiedział z wyrzutem. Dlaczego tak łatwo rozpoznać mi jego emocje, wolałabym ich nie rozumieć.
- A co miałam zrobić? Ta rozmowa jest bezsensowna... - warknęłam i wyrwałam mu swoją rękę. - Odwiozę cie. Zgodził się choć dobrze wiem, że cały alkohol z jego organizmu wyparował. Jechaliśmy w ciszy, póki Niall mi nie powiedział, że teraz mieszka gdzie indziej.
- czemu? - spytałam, marszcząc brwi. Wzruszył ramionami.
- Posprzeczaliśmy się trochę gdy odeszłaś – wyjaśnił.
- Co? Czemu? - podniosłam głos zszokowana.
- Głownie poszło o ciebie. - Kurwa, mieli się z mojego powodu nigdy nie kłócić, nie chciałabym by przeze mnie One Direction się rozpadło. - Ale nie przejmuj się już jest dobrze, Postanowiliśmy, że lepiej będzie jak zamieszkamy oddzielnie, żeby odpoczywać od siebie, ale i tak spędzamy większość czasu razem – wyjaśnił.
- czy mówiłeś im o mnie? - spytałam z wahaniem.
- Nie chciałaś, więc nic nie wiedzą – odpowiedział.
Reszta drogi minęła w ciszy, oprócz kilku wskazówek jak dojechać do jego nowego mieszkania. W końcu dojechaliśmy pod jego dom. Nic nadzwyczajnego, nie za duże i nie za małe, choć jak dla jednej osoby jest trochę za duże to mieszkanie, na pierwszy rzut okaz stwierdzam, że jest  tylko parter i nie pietra. Wysiedliśmy z auta i w ciszy, stanęliśmy obok siebie.
- To ja, już chyba pójdę – powiedziałam.
- Co? Chcesz wracać o tej porze sama? - Wzruszyłam ramionami. - Zostań jak chcesz – dodał. Uśmiechnęłam się do niego, ale podziękowałam.
- Nie, to nie jest dobry pomysł – powiedziałam. Nie po dzisiejszej akcji.
- Na pewno? Z resztą jak wolisz - powiedział smutno.
- Tak, w sumie to i tak pewnie zajdę to znajomego, mieszka niedaleko – powiedziałam. Spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- W takim razie, równie dobrze możesz zostać u mnie, co go będziesz budziła o tej porze i nie będziesz chodziła sama tak późno – powiedział. Wątpię by mu przeszkadzało to, ze bym do niego wpadła, Lukas i ja bardzo się lubimy, a co do później pory, nie boję się jej.
- Ale... - zaczęłam.
- Żadnego ale, chodź – powiedział, załapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mieszkania. Chyba chodzi mu też o coś innego, niż tylko późną porę, ale podoba mi się to. Weszłam za nim do jego mieszkania. Nadal uważam, że to zły pomysł, a zwłaszcza gdy przypomniałam sobie jak on dobrze całuje, mam nadzieje że nie zechce wypróbować czy inne rzeczy tez tak dobrze robi. Weszliśmy do środka, więc zaczęłam się rozglądać wokół siebie, w sumie w środku nie ma nic niezwykłego, Wygląda jak najzwyklejsze mieszkanie, spodziewałam się czegoś wystrzałowego i mego nowoczesnego, ale szczerze to tak podoba mi się dużo bardziej.
- Jesteś może głodna? - spytał. Pokręciłam głową, na jego twarzy pojawił się grymas, ale nie skomentował tego. - Ale ja za to jak wilk – dodał. Zaśmiałam się, w tej kwestii nic się nie zmienił. Poszłam za nim do kuchni, on otworzył lodówkę, a ja usiadłam na krześle.
- Powinnaś jednak coś zjeść, zrobię ci więc kanapkę – powiedział i zaczął wyjmować składniki z lodówki, oraz z szafek. Chyba nie ma zamiaru z tego wszystkiego zrobić kanapek, prawda? Z resztą i tak nie ma zamiaru zjeść, choćby nie wiem jak mnie namawiał. Zrobił herbatę i talerz kanapek, po czym usiadł przede mną.
- smacznego – powiedział. Spojrzałam na kanapki i poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. Nie... nie mogę jeść, nie potrafię się zmusić, i tak pewnie potem bym je zwróciła.
- Ja podziękuje – powiedziałam, ale herbaty chętnie się napiję, więc sięgnęłam po szklankę. - Ile nasypałeś cukru? - spytałam, patrząc na kilka kryształków pływających na dnie.
- Dwie, górowate łyżeczki – odpowiedział. O nie! To za dużo, cukier jest zbyt kaloryczny. Westchnęłam i odsunęłam od siebie szklankę. - Co jest? - spytał.
- Ja nie słodzę – odpowiedziałam.
- Oj tam.. raz ci nie zaszkodzi – powiedział. Lepiej nie ryzykować, pomyślałam. - Weź zjedz choć jedną kanapkę – poprosił. Pokręciłam głową ze sztucznym uśmiechem. - proszę zrób to dla mnie – Spojrzał na mnie proszącymi oczami, szczeniaczka. Proszę nie! Jak będzie tak patrzył to się złamie. Jęknęłam i sięgnęłam po kanapkę, najwyżej ją zwrócę.
- Tylko już tak nie patrz – poprosiłam. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany i zaczął konsumować.
Kurwa, te kanapki są naprawdę dobre, zjem jeszcze jedną tylko dla smaku. Jak zjedliśmy wszystko, znaczy ja tylko dwie małe kanapki, a on resztę, czułam jak to wszystko ciąży mi w żołądku, rozbolał mnie aż cały brzuch, mój żołądek jest już tak zniszczony, że nie będę potrafiła tego utrzymać i wyrzygam to. I bardzo dobrze, nie przytyje.
- Mogę wziąć prysznic – spytałam. Pokiwał głową.
- Jasne idź korytarzem prosto, trzecie drzwi na lewo– wyjaśnił. Przytaknęłam i ruszyłam do łazienki, weszłam do niej i podeszłam do lusterka. Jęknęłam wyglądam strasznie i  grubo. W moich oczach pojawiły się łzy, wiedziałam że jedzenie jest złym pomysłem. Przygryzłam wargę by się uspokoić i nie rozpłakać. Podeszłam do muszli klozetowej i uklękłam nad nią. Moje palce już były w drodze do gardła, to jest najszybszy sposób by zwymiotować, gdy głos Nialla mi przerwał.
- Kurwa, przestań – krzyknął z przerażeniem. Szybko odwróciłam się w jego stronę, spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, jaka ja jestem głupia zapomniałam zamknąć drzwi na klucz. - Przestań – powtórzył. Powoli wstałam z zimnej podłogi. - Przynoszę ci rzeczy do spania i widzę takie coś, co to w ogóle miało być? - krzyknął z wyrzutem.
- To nic takiego – zapewniłam go, prychnął.
- Ciebie i tak ledwo widać, musisz jeść. Wyglądasz jak kościotrup, wcześniej podobałaś mi się dużo bardziej, gdy wyglądałaś jeszcze jak człowiek – Zaczął krzyczeć, skończył szepcząc. Tym razem nie powstrzymałam łez, które spływają mi po policzkach.
- Tylko, że ja już nie potrafię tego powstrzymać – wyszeptałam.
- Potrafisz, ja w ciebie wierzę – powiedział. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Właśnie tego brakowała mi najbardziej, bliskiej mi osoby, kogoś kto mnie zrozumie i spróbuje pomóc. Przestałam płakać i się od niego odsunęłam. Sięgnęłam po koszulkę i spodenki, które trzymał w reku,
- Dziękuje – powiedziałam, wiem że wie że nie chodzi tylko o te ciuchy. Westchnął i wyszedł z łazienki. Jakie to wszystko trudne, co ja mam do cholery robić?
Zaczekałam, aż wanna napełni się gorąco wodą, co chwilę zerkałam na muszlę klozetową, cholernie mi niedobrze i wręcz cholernie chcę mi się wymiotować i wątpię bym była w stanie cokolwiek zjeść, a już tym bardziej to w sobie utrzymać, wiem że z tej choroby sama się nie uleczę. Czy mogłabym przestać i zacząć się leczyć dla Nialla? Sama nie wiem, mocno w to wątpię, nadal jesteśmy przyjaciółmi, ale nasza więź nie jest już taka jak kiedyś, za dużo czasu minęło, za dużo się zdarzyło. Westchnęłam i zdjęłam z siebie ubranie by wejść do wanny. Gorąca woda działa na moje napięte mięśnie relaksująco, przymknęłam oczy i spróbowałam myśleć o czymś miłym. Nie wiem ile tak siedziałam i myślałam, ale przerwało mi pukanie. Spojrzałam w stronę drzwi i powiedziałam Niallowi, żeby wszedł. Otworzył drzwi i wychylił się, wsuwając głowę w szparę, spojrzał na mnie i się zarumienił, prawdopodobnie nie spodziewał się mnie zobaczyć w takiej sytuacji.
- Yhm... zastanawiałem się co tak długo.. - wymamrotał. Starał się patrzeć wszędzie aby nie na mnie, ale nie wychodziło mu to zbytnio, bo i tak zerkał na mnie. Jego nieśmiałość jest urocza.
- Zaraz kończę, po prostu bardzo miło tak leżeć w ciepłej wodzie – wytłumaczyłam z westchnieniem i z powrotem przymknęłam oczy. Nic nie powiedział, więc stwierdzam, ze wyszedł już z łazienki. Posiedziałam jeszcze chwilę i postanowiłam w końcu wyjść i tak woda już robi się zimna. Dokładnie wytarłam się ręcznikiem i założyłam ubranie, które dał mi Niall. Wisi na mnie bardziej niż kiedyś mnie to nie przeszkadza wręcz cieszy, ale Niall już wyraził na ten temat swoje zdanie. Złapałam za koszulkę i przyciągnęłam do nosa by zaciągnąć się jej zapachem. Kiedyś uwielbiałam jego koszulki bo miały świetny zapach i czułam się w nich bardzo dobrze i nie chodzi tu o fizyczność, w jego koszulkach czułam się jakby bezpieczniej, wiem to głupie. Uśmiechnęłam się na myśl o tych chwilach za nim byłam z Harrym, lubiłam Nialla i to bardziej niż najlepszego przyjaciela, jak zaczęłam chodzić z Harrym nadal miałam wątpliwości czy czasem bardziej nie wolę Nialla, ale skoro on nic nie robił w celu zdobycia mnie, nie chciałam robić sobie głupich nadziei, więc zajęłam się uczuciem do Harrego. Może gdyby i Niall lubił mnie wtedy bardziej nigdy by nie doszło do tej sytuacji z Harrym i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, no przynajmniej nie byłabym w takiej sytuacji. Ale nawet jeśli czułam wtedy coś do Nialla już dawno mi przeszło, zapewne odkąd byłam z Harrym, jakieś marne uczucie do kogoś nie przetrwało by tak długo. Westchnęłam to wszystko jest dziwne, kochałam Harrego, ale jednocześnie czułam coś do jego i swojego najlepszego przyjaciela? To głupie i niemożliwe! Powinnam przestać gdybać to było dawno i nieprawda, minęło tyle czasu, że moje uczucie do Harrego zdążyło się wypalić, jedyne co to to, że cholernie za nimi tęsknie, ale czy tylko z takiego powodu mogę mieć aż taką depresję? Czuje się jakby mi czegoś cholernie brakowało, jakby mi brakowała kawałek serca, ale skoro już nie kocham Harrego to czego mi tak brakuje? Najpewniej po prostu przyjaciół i tego, że w końcu byłam szczęśliwa i bezpieczna... Tak to na pewno to. Wyszłam z łazienki i zaczęłam szukać Nialla, Znalazłam go w pokoju obok łazienki, to zapewne jego sypialnia. Taka sama jak ta stara, no prawie taka sama. W samych spodenkach od koszykówki, poprawiał kołdrę. Widzę jego mięśnie na plecach, przy każdym ruchu. Muszę przyznać, że to bardzo podniecające. Oparłam się o ścianę by zaczekać aż skończy.
- Pościeliłem ci już łóżko  w pokoju naprzeciwko – powiedział, nie odwracając się do mnie, poprawiał poduszki. W końcu skończył i spojrzał na mnie, zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się lekko. Nie spuszczałam z niego wzroku tylko intensywnie się w niego wpatrywałam, powinnam przestać bo jeszcze go speszę. - Co jest? - spytał w końcu, marszcząc brwi. Zaśmiałam się i spuściłam wzrok, by po chwili znowu na niego spojrzeć, ale już całkiem normalnie.
- Pójdę już – wymamrotałam i wyszłam z pokoju, uprzednio mówiąc dobranoc. Weszłam do drugiego pokoju, jest prawie taki sam jak Nialla tylko nie ma tu oczywiście jego prywatnych rzeczy. Westchnęłam i położyłam się do łóżka, wzrok skierowałam na sufit. Nie chcę zasypiać, boje się ze znowu wróci do mnie jakiś koszmar. Dręczą mnie już od kilku tygodni. Następna rzecz przez którą tęsknie za chłopakami, oni odganiali moje koszmary. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, w którym Niall budzi mnie z koszmaru, chyba nigdy tego nie zapomnę jak zaraz po obrazie koszmaru, zobaczyłam jego niebieskie oczy. To po tym zdarzeniu postanowiłam im coś o sobie powiedzieć. Jeszcze wtedy najbliższy mojemu sercu był Niall, to do niego szłam gdy miałam koszmar czy była burza, z nim czułam się najlepiej. Dziwi mnie jedynie teraz to, że on wie że palę, ćpam i o tych wszystkich rzeczach, ale nic mi nie mówi, że powinnam przestać, że robię źle. Czyżby w ogóle go to nie obchodziło? Myśląc o Niallu zasnęłam.
Rozejrzałam się wokół siebie, znajduje się w jakimś opuszczonym klubie tak mi się wydaje. Usłyszałam jakieś hałasy, szmery i szepty? Tak to szepty. Zaczęłam się cofać i by stąd wyjść, ale natrafiłam tylko na zimną ścianę. Szybko zerknęłam do siebie i zobaczyłam, że żadnych drzwi za mną nie ma, ale nie ma też ich nigdzie indziej. Mój oddech przyśpieszył. Co się dzieje do cholery?! Usłyszałam jakiś szyderczy śmiech dochodził jakby z góry, szybko tam spojrzałam i zobaczyłam mojego ojca, ale dużo młodszego, stał na jakiejś belce i patrzył na mnie dosłownie z góry, moje oczy mocno się rozszerzyły, co jest do cholery? Jak to możliwe?! Zobaczyłam, ze jego dłonie są czerwone, zabrało mi chwilę czasu by dostrzec, że to spływająca krew, spojrzałam z powrotem w dół i zobaczyłam moją matkę, jak leży pobita i cała we krwi, prawdopodobnie jest martwa. Z mojego gardła wydostał się przerażający pisk. Powoli ruszyłam w jej kierunku i zauważyłam, że jej powieki drżą. Jej oczu na chwilę się otworzyły i spojrzała na mnie.
- Mamo –szepnęłam, patrząc na nią ze łzami w oczach.
- Zawi....am...se...a...to..e – wybełkotała niewyraźnie.
- Co? - spytałam, nie rozumiejąc a ni słowa.
- Zawiodłam się na tobie – powtórzyła, moje serce coś ścisnęło i poczułam jak z łomotem upada na ziemie. Upadłam na kolana, nie mogąc nic z siebie wykrztusić.
- Widzisz kochanie, jesteśmy tacy sami, jedna krew – Usłyszałam szept swojego ojca tuż obok siebie, spojrzałam na niego, wpatrywał się w nią z obojętną miną, czy ten człowiek nie ma sumienia.
- Nie jestem taka jak ty! - krzyknęłam. Zaśmiał się. - Nie jestem mordercą! - Jego wzrok przeniósł się na moje ręce więc też tam spojrzałam i zobaczyłam, że moje dłonie są całe we krwi, ale jak... przecież nie dotknęłam swojej matki. Krzyknęłam przerażona. W powietrzu cały czas unosił się głos moich rodziców. Zawiodłam się na tobie... Tacy sami... Zawiodłam się... Tacy sami.
- Przestańcie – krzyknęłam, dłońmi zatkałam uszy, ale nadal wszystko słyszałam. - Przestańcie – powtórzyłam, ale oni nic sobie z tego nie robili.
Otworzyłam szybko oczy i ujrzałam nad sobą sufit. Mój oddech jest mocno przyśpieszony i puls wręcz szaleje. Czuje jak koszulka przylepiła mi się do pleców. Po skroniach płynęły mi łzy i opadały na poduszkę. Co to było? Co to wszystko w ogóle oznaczało? Szybko podniosłam dłonie na wysokość oczu, zero krwi. W głowie cały czas słyszałam echo słów moich rodziców. Słowa matki mocno mną ruszyły o co jej chodzi, o te narkotyki? O tę zasraną bulimie? O to, że żyje w całkowitym grzechu?O całe moje zachowanie? A ojcu, przecież ja nigdy nikogo nie zabiłam i nie mam zamiaru, więc o co chodziło z tą krwią. Zasłoniłam usta dłonią, żeby nie wydać z siebie żadnego głosu i zaczęłam szlochać. Boje się, nie wiem czemu ale się boje? Dlaczego to wszystko jest tak cholernie skomplikowane. Po kilku minutach przestałam płakać, ale te wszystkie odczucia i emocje, nadal we mnie siedziały. Zeszłam z łózka i po cichu wyszłam z pokoju, torebkę pewnie zostawiłam w kuchni, tam też więc poszłam. Znalazłam ją powieszoną na oparciu krzesła. Otworzyłam ją i spojrzałam do środka, od razu zobaczyłam to czego szukałam, wyjęłam z środka paczkę fajek, jednak pod nimi zobaczyłam coś jeszcze. Woreczek z biały proszkiem, nie pamiętam bym to tu wkładała. Sięgnęłam po niego i mu się przyjrzałam. Przygryzłam wargę, chętnie bym go zażyła, ale coś mnie blokuje i powstrzymuje. Zawiodłam się na tobie.... Westchnęłam i rzuciłam to z powrotem do torebki, na dzisiaj fajek musi mi wystarczyć. Usiadłam na krześle i podpaliłam papierosa, po czym mocno się zaciągnęłam. No cóż jak się truć to na całego prawda. Zaśmiałam się gorzko na tę myśl. Wypuściłam dym już dużo bardziej zrelaksowana. Palenie mnie odstresowuje. Nim się spostrzegłam wypaliłam całego fajka, westchnęłam i go ugasiłam. Szkoda, że ta przyjemność jest tylko chwilowa.
- O tutaj jesteś – usłyszałam głos Nialla. Jak dobrze, że wyrzuciłam pozostałości fajka. Podszedł i usiadł obok mnie. - Coś się stało? - spytał zmartwiony.
- Nic, nie mogłam po prostu zasnąć, a ty czemu nie śpisz? - spytałam. Wzruszył ramionami.
- Coś mnie obudziło, jakby przeczucie – zaśmiał się bez humoru. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, dopóki Niall nie zaczął wykręcać nosem. Zmarszczyłam brwi.
- Co tak śmierdzi?... Jakby... papierosami – powiedział z wahaniem. Kurwa, oczywiście że to poczuł. Spojrzał na mnie badawczo. - Paliłaś? - spytał szeptem.
- Musiałam pomyśleć, a to mi pomaga – odpowiedziałam. Nie ma sensu kłamać. - Rzadko kiedy sięgam po fajka – Poczułam silną potrzebę powiedzenia mu tego.
- O tej porze? - Wzruszyłam ramionami.
- Tak wyszło – odpowiedziałam. Westchnął i wstał. Chyba wyczuł, ze coś jest ze mną nie tak, ale nie chciał się wtrącać.
- Idę spać, też powinnaś – powiedział i ruszył w stronę drzwi. Jednak szybko zerwałam się z krzesła, za nim wyszedł.
- Przyśnił mi się koszmar, nie zasnę sama, mogę spać z tobą? - spytałam na jednym wydechu, za nim zdążyłam to w ogóle przemyśleć.
______________________________________________________________________
Oj cholera psuje to opowiadanie i to bardzo.... Ale szczerze trochę wszystko przyśpieszam, by szybciej skończyć xD jakoś tak wyszło, że już mnie wkurza to opowiadanie :P
Mam nadzieje, że rozdział okej :/ nie jestem co do niego przekonana, ale chyba nie jest najgorzej xD
mój instagram -   anett__3      xD
Sorki za błędy :)