wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 25

 PROSZĘ WAS KOMENTUJCIE!!!!! TO DLA MNIE WAŻNE, CO O TYM MYŚLICIE!!! IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ SIĘ POJAWI :)

Pół miesiąca później*
Harry się schylił i zostawił na moich ustach buziaka. Przymknęłam oczy rozkoszując się miękkością jego malinowych ust. Odsunął się ode mnie, ale ja nadal wystawiałam usta w dzióbek mając nadzieje, że cmoknie mnie jeszcze raz. Zrezygnowałam gdy usłyszałam jego chichot.
- Muszę już jechać - mruknął. Zrobiłam smutną minkę. Cmoknął mnie jeszcze raz i się odsunął.
- Widzimy się wieczorem - powiedział i się odwrócił, by wyjść z pokoju. Szybko zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam w jego stronę i wskoczyłam mu na plecy. Nie spodziewał się tego więc, stracił równowagę, ale na szczęście się nie przewrócił. Ręce zarzuciłam mu na ramiona, a nogami objęłam go w pasie. Przytuliłam się policzkiem do jego policzka.
- O której będziecie? - spytałam. Zaśmiał się.
- Wieczorem - odpowiedział. Jęknęłam.
- Zanudzę się! Będę tęsknić - mruknęłam. Przez ostatnie kilka dni bardzo zżyliśmy się z Harrym i jest nam razem bardzo dobrze. Czuje, że z tego może być wyjść coś naprawdę fajnego. Jeszcze za wcześnie, żebym go kochała, ale... czuje, że się w nim zakochuje i to mocno.
- Ja też! - mruknął. Szedł ze mną na barana aż do korytarza, dopiero tam mnie opuścił na ziemię. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.
- Do zobaczenia wieczorem - mruknął i puścił mi oczko. Cmoknął mnie w nos i się odsunął.
- Cześć chłopcy - Krzyknęłam na pożegnanie. Zamknęli drzwi i zniknęli mi z widoku. Dobra co teraz? Mam wolne bo za kilka dni muszę gdzieś pojechać z szefem, nie bardzo słuchałam bo akurat myśli miałam zajęte poprzednią nocą... no nieważne! Ciekawe co tam u mojego ojca? Nawet nie wiem czy on jeszcze żyje. Może powinnam iść sprawdzić? To zły pomysł! No ale kurde to jednak mój ojciec, był jaki był, ale muszę iść sprawdzić czy żyje. Umyłam się i przebrałam, pół godziny później już byłam w drodze do mojego starego mieszkania. Zaszłam do sklepu i kupiłam trochę jedzenia, jeśli nadal pije to nic pewnie nie je. Po godzinie 10 byłam przed kamienicą. Trochę się bałam bo nie wiedziałam co mogę tam zastać. Drżącymi dłońmi pociągnęłam za klamkę, od razu ustąpiła. Ten stary dziad jak zwykle, nie zamknął drzwi, pewnie już dawno go okradli. uchyliłam drzwi, skrzywiłam się gdy wydały głośny skrzypiący dźwięk. Powoli weszłam do środka. Hmm... nie jest tu aż tak brudno jak myślałam. Niby jest nieporządek, ale da się żyć. Torby z zakupami położyłam na blacie w kuchni i rozejrzałam się w około. Po ojcu ani śladu. Ruszyłam do mojej starej sypialni, ale tam też pusto. Usiadłam na stołku w kuchni, postanowiłam, że na niego poczekam. Po jakiejś godzinie nudy, usłyszałam skrzypienie drzwi. Szybko zerwałam się z krzesła. Po chwili zobaczyłam sylwetkę mojego ojca. Wygląda strasznie jak stary, chory i wymęczony człowiek. Jest strasznie wychudzony i ma sińce pod oczami, aż mi go żal. Jest pijany, ale nie aż tak bardzo jak kiedyś. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Cześć - mruknęłam. Jest trochę nie zręcznie...
- Witaj - powiedział chrapliwym głosem. - Co ty tu robisz? - spytał.
- Przyszłam zobaczyć co się z tobą dzieje - wyjaśniłam.
- Myślałem, że mnie nienawidzisz - powiedział. Zaśmiałam się.
- Dobrze myślałeś, jednak jesteś moim ojcem i musiałam sprawdzić czy żyjesz . -
- A jak ty się czujesz? - spytał. Ta rozmowa jest jakaś dziwna, taka wymuszona. Nigdy ze sobą tak nie gadaliśmy, nie wiem jak mam to rozumieć.
- Dobrze! - mruknęłam.
- Nadal bierzesz? - spytał. Prychnęłam i pokręciłam niedowierzająco głową. Nigdy się mną nie przejmował, a teraz tak nagle go to wszystko obchodzi. Postanowiłam jednak by miła. To może być jedyna taka rozmowa z moim ojcem w całym życiu i chcę to wykorzystać.
- Nie - powiedziałam.
- Widziałem cię w gazecie, masz chłopaka? - Pokiwałam głową. Oboje jesteśmy spięci i nie wiemy jak się zachować. Po co ja tu w ogóle przychodziłam? - Jest sławny i ma dużo kasy - mruknął. Spojrzałam na niego zszokowana, a więc o to mu chodziło? jest miły i chcę się ze mną dogadać bo mój facet jest bogaty.
- Ty stara szujo, o to ci chodzi, o pieniądze? - krzyknęłam. Zaśmiałam się ze swojej głupoty. - A już myślałam, że chcesz się jakoś ze mną dogadać - warknęłam. Ojciec zerwał się na równe nogi.
- Wychowywałem cię 18 lat, coś mi się należy za to - warknął.
- Nie dam ci nawet grosza, czy ja kiedykolwiek dostałam coś od ciebie? - spytałam retorycznie.
- Mieszkałaś pod moim dachem, karmiłem cię! - Zaczęłam się śmiać.
- gdybym nie żebrała na ulicy, już dawno bym wąchała kwiatki od spodu. Rzuciłam szkołę, żeby pracować i mieć co jeść - krzyknęłam.
- Tylko dzięki mnie żyjesz! - Znowu się zaśmiałam.
- Jesteś mendą i szują, zawsze tylko chlałeś... - Przerwałam, bo poczułam mocne uderzenie w nos. Zachwiałam się i zrobiłam kilka kroków w tył. Gdyby nie szafka upadłabym. Zszokowana trzymałam się za bolący nos, po chwili poczułam jakąś ciesz, oderwałam dłoń od nosa i spojrzałam na nią. No pięknie krew.
Spojrzałam na ojca, przyglądał mi się wściekle.
- Chciałam być miła, przyniosłam ci nawet jedzenie, ale taki pijak jak ty nigdy się nie zmieni - warknęłam.
- Wynoś się z mojego domu - krzyknął i wskazał na drzwi.
- Z przyjemnością - parsknęłam. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się jednak za nim wyszłam.
- Zapamiętaj, że to nasze ostatnie spotkanie, żegnaj - powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Musiałam wziąć dwa głębsze wdechy, żeby się uspokoić. jestem głupia skoro myślałam, że coś z tego wyjdzie. Wyszłam przed kamienice. Matko jak mnie boli nos, chyba jest złamany. Muszę iść z tym do lekarza. Tylko którędy? Zrezygnowana wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Hazzy. Ten jednak nie odbierał, postanowiłam, więc, że zadzwonię do Nialla.
- Halo - odebrał po drugim sygnale.
- Cześć Niall - mruknęłam.
- Sel? Coś się stało? dziwnie brzmisz - powiedział.
- Mam mały problem, bardzo jesteś zajęty? - spytałam.
- trochę, a co? -
- Przyjechałbyś po mnie? -
- Zaraz mamy przerwę, więc mogę zerwać się na chwilę. Gdzie jesteś? -
 Podałam mu adres.
- Okej! Nie długo będę czekaj na mnie - powiedział i się rozłączył. W kieszeni znalazłam, paczkę chusteczek, matko jak dobrze! Ból ignorowałam, przyzwyczaiłam się, jednak to denerwujące gdy krew spływa ci przez pół twarzy. Po kilku minutach zobaczyłam samochód Nialla. Zatrzymał się przede mną, więc szybko do niego skoczyłam. Zapięłam pas i spojrzałam na Nialla.
- Co ci się stało? Błagam tylko nie zachlap mi samochodu - Krzyknął przerażony. Przewróciłam oczami.
- Prawdopodobnie mam złamany nos, zawieziesz mnie do szpitala? - spytałam. Kiwnął głową i ruszył.
- Co ci się stało? - spytał, jak już opanował emocje.
- Byłam u ojca - mruknęłam, bez zbędnych wyjaśnień.
- Po co?! - Krzyknął zdenerwowany. Przymknęłam powieki, zaczyna mnie boleć głowa.
- To jednak mój ojciec, musiałam zobaczyć czy wszystko z nim okej - warknęłam.
- Jak widać jest w świetnej formie - prychnął. - Dlaczego nie poprosiłaś, któregoś z nas, żeby z tobą poszedł. -  Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę okna.
- Bo nie - mruknęłam.
- czemu? - dopytuje.
- Bo nie chcę, żebyście to widzieli - krzyknęłam zirytowana.
- Ale wiesz, że my... - zaczął.
- Skończ już! - Krzyknęłam tym samym przerywając mu.
- Powinienem pójść i dać mu w mordę za to - warknął.
- Lepiej nie! Skończ już! -
  Zamknął się i nie odzywaliśmy się do siebie, przez całą drogę. W końcu dojechaliśmy pod szpital. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na Nialla wychodzącego z drugiej strony.
- Nie musisz ze mną iść - powiedziałam. Pokręcił głową.
- Ale chcę - mruknął.
- Nie musisz wracać? - spytałam. Wzruszył ramionami. Szybkim krokiem ruszyłam do środka, podeszłam do recepcji.
- Przepraszam! - zwróciłam się do pielęgniarki.
- Proszę chwilę poczekać - powiedziała, nawet na mnie nie zerkając. Przewróciłam oczami.
- Bardzo chętnie, ale zaraz się wykrwawię - warknęłam. Podniosła wzrok z nad kartek. Zlustrowała moją twarz, która jest pewnie cała zakrwawiona. Dlaczego ta krew leci aż tak bardzo?!
- Oh... Oczywiście proszę za mną - powiedziała.Zaprowadziła mnie do gabinetu lekarza. Niall cały czas w ciszy szedł za nami, weszłam do gabinetu a on został na korytarzu. Lekarz od razu się mną zajął.
Sprawiało mi to ból, gdy badał mój nos, a to go dotykał, albo ściskał.
- Nos na szczęście nie jest złamany, ale mocno poobijany - mruknął i sięgnął po coś. - trzeba będzie założyć opatrunek - powiedział i mi go pokazał. jęknęłam, nie chcę chodzić z czymś takim na pół twarzy!
- Proszę gotowe - powiedział gdy skończył. Podniosła dłoń i przejechałam po opatrunku. Matko, okropność! Lekarz przepisał mi jeszcze jakieś tabletki, przeciw bólowe. Podziękowałam i wyszłam na korytarz. Niall siedział na stołku i czekał na mnie, gdy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.
- I co? - spytał.
- Jest dobrze, trochę poobijany - mruknęłam. Uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy do samochodu i wsiedliśmy do niego. Jechaliśmy w ciszy. Niall jest jakiś zamyślony.
- O czym myślisz? - spytałam w końcu.
- O niczym - mruknął.
- No powiedz - poprosiłam. Westchnął.
- Pamiętasz jak Harry cię walnął - spytał. Zmarszczyłam brwi. Po co on do tego wraca?
- Pamiętam - przytaknęłam niepewnie.
- Bo wtedy płakałaś, a teraz nawet się nie krzywisz, a ból jest na pewno większy - Wyjaśnił. - Dlaczego? -
A więc o to mu się rozchodzi.
- Ti nie chodzi o ból do niego jestem przyzwyczajona. Chodzi bardziej o emocje, nie spodziewałam się czegoś takiego po Harrym, byliśmy przyjaciółmi i to mnie mocno zraniło, byłam zszokowana, że kolejna osoba to zrobiła. Ojciec bił mnie całe życie, więc coś takiego mnie nie zdziwiło, byłam na to przygotowana psychicznie - wyjaśniłam. Trochę to pogmatwane, ale inaczej nie umiem mu tego wyjaśnić.
- Ale wybaczyłaś mu - mruknął. Pokiwałam głową.
- Tak, wiem że nie chciał tego i żałuje teraz - powiedziałam. Resztę drogi, przejechaliśmy w ciszy, oboje straciliśmy chęci na jakiekolwiek rozmowy. Podjechaliśmy pod dom.
- Dzięki - mruknęłam.
- Nie ma za co. -
- Jedź już lepiej do studia, jeszcze cię wyleją - powiedziałam.
- Mnie?! Jestem najlepszy, kochają mnie - powiedział dumnie. Zaczęliśmy się śmiać. Pożegnałam się z nim i pobiegłam do domu. Jak tylko weszłam do środka, od razu pobiegłam do lusterka. Jak ja wyglądam?! Może zdejmę ten opatrunek? Albo lepiej nie, nie wiem jak wygląda mój nos. Pewnie jest opuchnięty i czerwony, masakra! Przez resztę dnia, robiłam wszystko by zająć czymś myśli i nie myśleć o nosie. Jadnak patrząc prosto przed siebie, widzę miedzy oczami ten biały opatrunek, jakie to wkurzające!
Chłopcy wrócili wieczorem.
- Hej Sel! - krzyknął Liam, jak tylko wszedł do salonu.
- Hej - mruknęła i odwróciłam się w jego stronę. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Hmm... Zmieniałaś coś w swoim wyglądzie? - spytał. Zacisnęłam usta  w cienką linie i rzuciłam w niego poduszką.
- Debil - mruknęłam. Zaczął chichotać i uciekł do kuchni. Obrażona usiadłam prosto i skrzyżowałam ręce na piersiach. Do salonu wparowała reszta brygady.
- Hej Sel! - krzyknęli jednocześnie. Nie odpowiedziałam tylko uparcie, patrzyłam się w telewizor. Obok mnie pojawił się Harry.
- Cześć kochanie! Jak twój nosek, boli? - spytał. Kiwnęłam głową i udałam smutną minkę. Spojrzałam na niego. Zaczął składać mi pocałunki wokół opatrunku. - I jak lepiej? - spytał z uśmiechem.
- No, ale jeszcze mnie usta bolą - mruknęłam a on zachichotał.
- Niall mówił, że poszłaś do ojca - mruknął niezadowolony. - ale to dobrze, że się o niego martwisz - mruknął i uśmiechnął sie delikatnie. Zdziwił mnie, tego się nie spodziewałam.
- Dlaczego? - wzruszył ramionami.
- To dobrze świadczy o tobie, że jesteś dobra i kochająca - mruknął. Uśmiechnęłam się, to naprawdę miłe.
- Dzięki - mruknęłam.
- Co ty na to, żeby trochę znieczulić twój ból? - spytał. Posłałam mu pytający wzrok.
- Ty! Ja! Łóżko! - mruknął z uśmiechem.
- Zobaczymy Panie Styles czy podołasz zadaniu - mruknęłam uwodzicielsko.
- Zobaczymy! - mruknął. Nim się spostrzegłam, złapał mnie i podniósł do góry, jak pannę młodą, oplotłam dłońmi jego kark. - To idziemy się zabawić... - mruknął, a ja zaczęłam chichotać. Zaniósł mnie na górę i położył na łóżko.
- Zapamiętasz te noc do końca życia - powiedział i wpił się w moje usta. Poddałam się jego urokowi i spędziliśmy wspaniałą noc.
_______________________________________________________________________
Podoba się??!?!?!? Proszę komentujcie, jest mało komentarzy, mam zacząć was szantażować 25komentarzy=next?!?! Nie chcę tal, chcę, żebyście tak sami  z siebie chcieli :? Proszę!! ja naprawdę chcę wiedzieć co o tym myślicie?!!
<<------      Zapraszam do obserwowania mojego Twittera :) ( Lewy górny róg)Tam zawsze piszę, że dodałam nowy rozdział :)
sorki za błędu, ale nie mam siły sprawdzać :)
jeśli chcecie, żebym was informowała o nowych rozdziałam na TT skomentujcie post Informowani... Macie link w górnym prawym rogu :)

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 24

Rozdział 24 dedykuje... Wszystkim :)

Odłożyłam na półkę ostatnie pudełko z starymi płytami. Dziś mamy urwanie głowy. Cały czas ktoś się kręci. Poczułam wibracje w kieszeni. Szybko wyjęłam telefon i odebrałam.
- Halo -
- Cześć Sel!! - usłyszałam pisk Perrie.
- Hej! Coś się stało - spytałam.
- Nie, ale zostajemy na 3 dni w Londynie, więc idziemy na imprezę - krzyknęła. Moje biedne uszy.
- Świetnie! Chłopaki wiedzą? -
- Tak już dzwoniłam. -
- Okej! O której? -
- O 19 -
- Dobra na razie - mruknęłam i się rozłączyłam. Kurdę robotę kończę o 18. Nie zdążę się naszykować. Wzrokiem zaczęłam szukać Bena. Znalazłam go za kasą. Szybkim krokiem do niego podeszłam. Stanęłam przed nim i spojrzałam na niego maślanymi oczami. Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- O co chodzi? - spytał. Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Muszę dziś koniecznie wcześniej wyjść. Proszę zostań za mnie - proszę go. Zrobiłam smutną minkę.
Westchnął.
- Jeśli szef się dowie zabije nas - mruknął. Rzuciłam się na niego i mocno go przytuliłam.
- Dzięki, dzięki, dzięki - pisnęłam.
- Nie ma za co - mruknął.
- A teraz spadaj za nim zmienię zdanie - ostrzegł mnie. Posłałam mu wielki uśmiech i w biegu zaczęłam zdejmować mundurek, nawiasem jest obrzydliwy. Jest 16 więc spokojnie powinnam zdążyć się przygotować. Autobusem dojechałam prawię pod samą willę. Minęłam stado fanek i w końcu dostałam się do środka.
Szybko przywitałam się z chłopcami i pobiegłam do siebie do pokoju.
Wzięłam prysznic i w samej bieliźnie zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu czegoś na imprezę. Kurdę nic w niej nie ma. Stanęłam przed szafą i głupio się w nią wpatrywałam jakbym miała nadzieje, że samo coś z niej wyskoczy. Nie odwróciłam nawet wzroku gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do nie do pokoju.
- Co jest kocie? - usłyszałam głos Harrego.
- Nie mam w co się ubrać - jęknęłam. Zaczął chichotać. Posłałam mu morderczy wzrok.
- To nie jest śmieszne - warknęłam.
- Owszem jest, masz tyle ciuchów, że ledwo ci się w szafie mieszczą i nie masz w czym chodzić!? - powiedział.
- Jakbym wiedziała wcześniej poszłabym na zakupy - mruknęłam. Styles westchnął i podszedł do kupy ciuchów leżących przed szafą. Wygrzebał z nich moją czarną miniówę.
- A to? - spytał. Pokręciłam głową.
- Byłam w niej już kilka razy - mruknęłam. Posłał mi dziwny wzrok i wygrzebał inną sukienkę. Tym razem czerwoną mini ze złotym paskiem. Pokręciłam głową.
- Nie! Brzydko w niej wyglądam - mruknęłam. Pokazał mi jeszcze dwie sukienki, ale żadna mi nie pod pasowała.
- Matko kobieto jakaś ty wybredna - krzyknął rozdrażniony.
- Nie moja wina, że te sukienki są beznadziejne - krzyknęłam.
- Nie rób sobie problemu i idź na golasa - warknął.
- Żebyś wiedział, że pójdę. Mężczyznom w klubie na pewno się spodoba! -
- Dobra - warknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Zła usiadłam na podłodze z założonymi rękoma. Westchnęłam, to było głupie. Jakbyśmy już nie mieli się o co kłócić. Ale prawda jest taka, że oboje nie mamy do siebie cierpliwości. Posiedziałam chwilę na podłodze póki ktoś znowu nie wszedł do pokoju. Miałam nadzieje, że to Harry. Chcę go przeprosić. Jednak zobaczyłam uśmiechniętego Nialla z czarnym pudełkiem. Wstałam z ziemi. Dokładnie mi się przyjrzał. Mogłam  coś na siebie założyć.
- Harry powiedział, że nie masz w czym iść na imprezę - powiedział Niall, przytaknęłam mu.
- Miałem ci to dać na urodziny, ale teraz ci się bardziej przyda - powiedział i podał mi pudełko. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Urodziny mam dopiero za miesiąc - powiedziałam. Zarumieniony spuścił wzrok i wzruszył ramionami.
- Wiem, ale zobaczyłem ją i od razu pomyślałem o tobie - mruknął i podał mi pudełko. Wzięłam go od niego i otworzyłam. Zobaczyłam piękną czarną sukienkę. Jest taka zwykła, ale niesamowita.
- Jest śliczna - mruknęłam. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko.
- Ale nie mogę jej przyjąć. - Szybko ją schowałam z powrotem do pudełka i mu ją oddałam. Patrzył na mnie zdziwiony.
- Możesz - powiedział.
- Nie mogę na pewno była droga - mruknęłam.
- Jeśli jej nie weźmiesz nigdy więcej się do ciebie nie odezwę - powiedział.
- To szantaż? - Zdziwiłam się. Pokiwał głową. Uśmiechnęłam się.
Przewróciłam oczami i z powrotem wzięłam pudełko. Mocno przytuliłam Nialla.
- Dziękuje- Mruknęłam.
- Nie ma za co - mruknął.
- Idę ją założyć - pisnęłam i pobiegłam do łazienki. Szybko ją na siebie założyłam. Jest śliczna. Niall ma gust. Jest taka prosta i skromna i dlatego jest idealna.Wyszłam z łazienki. Niall nadal był u mnie w pokoju i siedział na łóżku.
- I jak? - spytałam. Przejechał po mnie wzrokiem. Przygryzłam wargę.
- Idealnie! - powiedział po chwili. Już myślałam, że mu się nie podoba. Uśmiechnęłam się lekko.
- Idę zrobić makijaż - mruknęłam i z powrotem ruszyłam do łazienki.
- Stój! - Zatrzymałam się. - Nie maluj się mocno, masz śliczną twarz nie chowaj jej - powiedział. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc powiedziałam tylko okej. Stanęłam przed lustrem. Wzięłam słowa Nialla do serca i zrobiłam lekki makijaż. Pomalowałam rzęsy i zrobiłam cieniutkie kreski eyelinerem, usta pomalowałam błyszczykiem. Stwierdzam, że do tej sukienki pasuje idealnie. Nialla już nie było w moim pokoju, więc zeszłam na dół. Wyrobiłam się, jest kilka minut przed 19. Chłopcy jak zwykle już na mnie czekali. Podeszłam do Harrego.
- Przepraszam - mruknęłam. Uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta.
- Ja też! Wyglądasz pięknie. Widzisz znalazłaś sukienkę - powiedział z uśmiechem.
- Dostałam ją od Nialla jest piękna - wyjaśniłam mu spoglądając na sukienkę.
- Chodźmy już na imprezę - mruknął.
- Perrie już przyszła? -
- Nie, zajedziemy po nią po drodze - powiedział.
- Jedziemy już? - krzyknął zniecierpliwiony Zayn. Nie może się doczekać, aż zobaczy Perrie.
- Już! - powiedział Liam i wszyscy ruszyliśmy do samochodu. Szybko zajechaliśmy po Perrie. Wsiadła do samochodu i przywitała się z każdym przytulasem. Jak ja jej dawno nie widziałam, tęskniłam za nią. Droga do klubu minęła nam na rozmowie. Do klubu dostaliśmy się bardzo szybko. Jak ja uwielbiam to, że nie muszę już stać w tych zasranych kolejkach. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie coś do picia. Szybko udzielił nam się klubowy nastrój, bo już po chwili dobrze się bawiliśmy.
- Sel idziemy do łazienki? - Krzyknęła do mnie Perrie. Kiwnęłam głową i ruszyłam za nią. Po chwili znalazłyśmy się w niezbyt pięknej łazience. Stanęłyśmy przed lustrami.
- Jak tam z Harrym? - spytała.
- Dobrze! Czasem się kłócimy, ale ogólnie jest świetnie - powiedziałam.
- My z Zaynem też się kłócimy... Zwykle są to same głupoty - zaśmiała się, a ja jej przytaknęłam.
- Kochasz go? - spytałam.
- Tak i to bardzo. Nie wyobrażam sobie życia bez niego - przyznała.
 - Słodko - mruknęłam, a ona zachichotała. Już miała coś powiedzieć, ale przerwała nam jakaś dziewczyna wychodząca z kabiny. Zaraz! wszędzie poznam te sztuczne blond włosy. Co ona tu kurwa robi!?
- Sel? - Spytała zdziwiona i zaczęła mi się przyglądać, po chwili na jej buzi zawitał uśmieszek. - No proszę, proszę! Kogo ja tu widzę - zadrwiła. Perrie patrzyła na nas ze zdziwieniem. - Dawno nie widziałam cię po towar - powiedziała. Zacisnęłam szczękę. Nawet nie wiem co jej odpowiedzieć. Nie przygotowałam się na spotkanie z tą dziwką.
- Skończyłam z tym - warknęłam. Zmrużyła oczy i poszerzyła swój uśmiech. Powoli ruszyła w moją stronę, zatrzymała się dwa kroki przede mną.
- Wiesz, że z tym nie da się skończyć - mruknęła. Spuściłam na chwile wzrok, dając jej tym samym do zrozumienia, że ma racje. Uśmiechnęła się triumfalnie. - Słyszałam, że trzymasz się teraz z tymi bogatymi chłopaczkami. Też czytam gazety. - Prychnęłam. Bo uwiężę, że ona umie czytać! Do czego ta suka dąży?
- Młodzi, sławni, przystojni no i bogaci! - mruknęła. A więc, o to jej chodzi.
- Nie jestem dziwką, nie poszłam w twoje ślady - warknęłam. Spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.
- Jesteś zwykłą ćpunką i kryminalistką. Nie przyjęli by cię gdybyś nie dawała im dupy - powiedziała. - No chyba, że nasza Sel udaję świętą. - Uniosła jedna brew.
- Oni wiedzą o mnie wszystko - skłamałam. - Istnieje jeszcze coś takiego jak przyjaźń i miłość - warknęłam. Znowu wybuchnęła śmiechem.
- Ty i miłość?! Ty nie posiadasz wyższych uczuć! Ty nawet nie wiesz co to jest! Nikt nigdy cię nie kochał. Przypomnij sobie jak traktował cię ojciec, jak śmiecia nic nie wartą sukę. Albo chociaż James, jak dziwkę,  Ciebie po prostu nie da się kochać - powiedziała z wygraną wymalowana na twarzy. Wiedziała, że mnie to zaboli. Wpatrywałam się w nią z szeroko otwartymi oczami. . W mojej głowie szalała burza. Nie mogłam znaleźć w sobie żadnej sensownej myśli. Za nim zdążyłam cokolwiek przemyśleć, rzuciłam się na nią z pięściami, gdyby Perrie mnie nie przytrzymała w ostatniej chwili obiecuje, że rozwaliłabym jej tą malowaną buźkę. Jak ona  w ogóle śmiała mi się coś takiego powiedzieć. Powstrzymałam łzy, które pojawiły się w kącikach moich oczy. Pierdolona suka!!!  Blondynka wpatrywała się we mnie z lekkim strachem, po chwili stwierdziła, że nic jej jednak nie zrobię, więc znowu się uśmiechnęła.
- Do zobaczenia! - mruknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
- Pieprzona dziwka!! - Krzyknęłam gdy zniknęła mi z pola widzenia. Perrie puściła moje ramiona. Przymknęłam oczy. Wdech, wydech, wdech, wydech....
- Wszystko okej?? - spytała po chwili. Powoli pokiwałam głową. - Kto to był? - Otworzyłam oczy i przeniosłam na nią wzrok. Już chciałam powiedzieć, że to nie jej sprawa, ale jak zobaczyłam jej minę stwierdziłam, że jej powiem. Martwiła się o mnie i to mnie przekonało.
- Lauren, my się kiedyś... kolegowałyśmy - wyjaśniłam.  Przytaknęła na znak, że rozumie. Przez chwilę było słychać tylko muzykę w oddali i nasze oddechy.
- Ty no wiesz... bierzesz narkotyki? - spytała szeptem. Podeszłam do umywalki i się o nią oparłam. Zamiast odpowiedzieć, przyglądałam się swojemu odbiciu w lusterku. Nie odpowiadałam, więc wzięła to za tak.
- Chłopcy wiedzą? - zadała następne pytanie. Pokiwałam głową.
- Tak wiedzą - mruknęłam. - Obiecałam im, że przestanę i na razie słowa dotrzymuję, ale trudno mi jest wytrzymać bez tego wszystkiego - wyjaśniłam jej.
- O co chodziło z tą kryminalistką? - spytała. Cała się spięłam na jej pytanie. Przybrałam sztuczny uśmiech i odwróciłam się w jej stronę.
- To już przeszłość, dawno i nieprawda. Wierz mi, to nic czym trzeba by się martwić. Chodźmy już lepiej - powiedziałam. Złapałam ja za rękę i pociągnęłam w stronę sali. Widziałam w jej oczach jeszcze wiele pytań, ale nie dawałam jej dojść do słowa. Im mniej wie, tym lepiej śpi. Miałam nadzieje, że to do mnie nie wróci, ale jak bardzo się myliłam. To co robiłam kiedyś było złe, jednak muszę przestać żyć przeszłością. Mam tylko nadzieje, że nikt się o tym nie dowie. Wiem, że to całkiem by przekreśliło moją znajomość z chłopakami, a zwłaszcza mój związek z Harrym. Dlatego też nie dopuszczę do tego by się dowiedzieli. Nie powinnaś ich okłamywać, mruknął głosik w mojej głowie, ale tak będzie lepiej! odpowiedziałam sama sobie. W końcu dotarłyśmy na salę. Podeszłyśmy do stolika. Od razu sięgnęłam po drinka, może choć trochę się wyluzuje.
- Coś się stało? - Spytał Niall. Przeniosłam na niego wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko i zaprzeczyłam. Czy, aż tak po mnie widać, że coś się stało? Zmarszczył brwi, ale nie na szczęście nie dopytywał. Ktoś mnie szturchnął z drugiej strony, więc się odwróciłam, tym samym uwalniając się od niebieskich oczu Nialla. Spojrzałam zdziwiona na Harrego.
- Chodź zatańczyć - powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam to i ruszyłam z nim na parkiet.
Reszta imprezy zleciała bardzo szybko, skończyła się na tym, że ledwo kontaktowałam ze światem.

Tydzień później*
Obudziły mnie jakieś dziwnie dźwięki za oknem. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w tamta stronę. Okazało się, że to gałęzie walą mi w okno. Wyszłam z cieplutkiego łóżka i ruszyłam  do kuchni. Po ciemku znalazłam włącznik światła i zapaliłam. Gdy tylko rozbłysło światło zobaczyłam Nialla siedzącego przy stole. Wcale nie zdziwiła mnie pusta do połowy butelka wódki stojąca przed nim. Tak już się dzieje od kilku dni i żadne  z nas nie wie  z jakiego powodu.
- Niall.. - Zwróciłam na niego swoją uwagę. Powoli otworzył oczy. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Czemu nie śpisz? - spytał. Wzruszyłam ramionami.
- Nie mogę usnąć - wymamrotałam.
- Niech Harry utuli cię do sny - prychnął. Spojrzałam na niego zdziwiona. Zignorowałam to jednak.
- Czemu tu siedzisz i pijesz? - spytałam. Przeniósł wzrok na butelkę. Sięgnął po nią i zaczął pić. Nie kłopotał się nawet, żeby nalać do kieliszka, pił z gwinta. Wyrwałam mu butelkę.
- Co robisz? Zostaw - powiedział.  Sięgnął po butelkę, jednak nie miałam zamiaru mu jej oddać. Usiadłam na przeciwko niego i też się napiłam. Paląca ciesz przepłynęła przez moje gardło.
- Wódka nie pyta, Wódka rozumie - stwierdziłam. Wypiłam resztę zawartości butelki. Głośno odstawiłam ją na stół.
- Co jest? - spytał. Wie, że nie tylko jego coś trapi w tym momencie.
- Powiedzmy, że... prześladuje mnie moja przeszłość - mruknęłam. Zrozumiał, że w tych słowach kryję coś więcej. Odszedł od stołu by po chwili wrócić z jeszcze jedną butelką. Usiał z powrotem i nalał wódkę do dwóch kieliszków.
- Co jest? - zadałam mu to samo pytanie, co on  mi wcześniej. Teraz jego kolej by udzielić odpowiedzi.
- Powiedzmy, że dobija mnie moje życie - mruknął. Zdziwiłam się.
- Czemu? Masz idealne życie, jesteś sławny, bogaty możesz mieć co chcesz - powiedział.
- I co mi z tego wszystkiego, jeśli nie jestem szczęśliwy - wyjaśnij.
- W takim razie za szczęście - mruknęłam i uniosłam kieliszek.
- Za szczęście - przytaknął. Nie potrzeba było dużo, żebyśmy byli pijani. Po kilkunastu minutach śmieliśmy się najlepsze, ze wszystkiego, żeby po chwili być smutnym i żalić się o swoim życiu. Na bank urwie nam się film. Uwielbiam ten stan. Mam wszystko w dupie i czuje, że wszystko mogę. Nic mnie nie dręczy, żadne myśli, żadna przyszłość i teraźniejszość. jest po protu zajebiście. Dlatego tak bardzo brakuje mi narkotyków. One zawsze mi pomagały przetrwać. Kiedy byłam pod wpływem, mogłam wszystko, czułam się taka lekka, taka bez żadnych problemów. Cholernie szumi i kręci mi się w głowie. Od dawna nie byłam pijana tak jak w tym momencie. Po ostatniej imprezie ledwo chodziłam, to teraz wolę nie wstawać.
- Wiesz?! Brakuje mi narkotyków - wybełkotałam. Dlaczego jak człowiek jest pijany, nie myśli o konsekwencjach? Na trzeźwo nigdy nie zrobiłabym niektórych rzeczy.
- Czemu? - spytał. Niall był senny, opierał się o blat łokciem i miał przymknięte oczy, mimo to starał się mnie wysłuchać.
- Wtedy wszystko jest łatwiejsze. Zapominam o codzienności - mruknęłam. Otworzył szerzej oczy i spojrzał prosto w moje. Między nami pojawiło się jakieś napięcie.
- Wtedy wszystko jest łatwiejsze. Kiedy tylko mogłam ćpałam, cały czas chodziłam naćpana, bo nie musiałam się przejmować tym całym gównem. To wszystko mnie przygniatało, ojciec który ciągle mnie lał, James który traktował mnie jak osobistą dziwkę, mimo to lubiłam go i to bardzo... Nie! Ja lubiłam w nim tylko to, że zawsze miał towar - przerwałam na chwilę, żeby się zaśmiać, po chwili spoważniałam - Jednak nic nie było za darmo, moje znajome żeby zdobyć pieniądze się zeszmaciły, chciały żebym była dziwką razem z nimi bo podobam się facetom i przyciągnę nowych klientów, nie zgodziłam się, ale szmal był potrzebny więc James wymyślił lepszy interes, bez wchodzenia bogatym facetom do łóżka. Jednak teraz tak myślę, że to co robiłam było bardzo złe... - przerwałam.
- Co robiłaś? - spytał niewyraźnie. Zamknęłam oczy i pokręciłam głową. Powiedziałam za dużo. Nie musi znać każdego szczegółu z mojego życia. Otworzyłam oczy. Niall cały czas mi się przyglądał. Tym razem speszył mnie jego wzrok. Zarumieniłam się lekko. Widząc to uśmiechnął się delikatnie, nie mogłam się powstrzymać i też się uśmiechnęłam. Po chwili oboje chichotaliśmy jak głupi.
- Masz ładny chichot - mruknął Niall. Spuściłam głowę, żeby nie widział mojej twarzy, jakie to dziecinne.
Wstał z krzesła i z ledwością do mnie podszedł. Palcem wskazującym złapał mnie za brodę i podniósł moja twarz do góry. Uśmiechał się szeroko jak dziecko, więc też się uśmiechnęła. ta scena musi naprawdę głupio wyglądać. Szczerzyliśmy się do siebie, jak dwójka idiotów. Mijały sekundy, albo nawet minuty. Patrząc tak na siebie poczuliśmy miedzy nami chemię. Nasze uśmiechy zmieniły się w poważne, pełne pożądania miny. Zjechałam wzrokiem z jego oczu na usta. Powoli swoim językiem oblizał wargę. Głośno przełknęłam ślinę. Mój oddech przyśpieszył, chodź nawet się jeszcze nie dotknęliśmy. Mam wielką ochotę go dotknąć, pocałować te jego usta, to ja chcę oblizać te jego wargę. Nie kontrolując swojego ciała powoli uniosłam dłoń i przejechałam palcem po jego dolnej wardze. Rozchylił usta i wypuścił powietrze, nie wiem jakim cudem, ale poczułam to w głębi siebie. Jak to możliwe?  Matko co ta wódka robi z ludźmi! Przygryzłam wargę i już po chwili poczułam jego usta na swoich. Jego usta i język zaatakował mnie bardzo agresywnie. Nasze języki toczyły walkę, trudno było stwierdzić czyj język jest czyj. Po całym moim ciele rozlało się  przyjemnie ciepło. Dłońmi złapał moja twarz i przytrzymywał ją blisko swojej. jakbym miała mu zaraz uciec. Po mojej skórze zaczął przechodzić prąd, zaskakująco przyjemny. Niall całuje świetnie i do tego jak smakuje, czuć posmak alkoholu, ale to nie odejmuje mu uroku. W brzuchu zaczęło mi się coś ściskać. Przez dłuższą chwilę myślałam, że to z przyjemności, jednak po chwili stwierdziłam, że zrobiło mi się nie dobrze. Czułam jak wnętrzności podchodzą mi do gardła. W mgnieniu oka oderwałam się od ust Nialla, za nim zaczęłam wymiotować prosto na jego spodnie zdążyła zarejestrować jego pełną zdziwienia minę.
Złapałam się za brzuch kiedy skończyłam i ręką wytarłam pozostałości na ustach. Powoli się wyprostowałam i spojrzałam na Nialla. Patrzył na swoje nogi z obrzydzeniem. Kurwa! Właśnie go obrzygałam. Pocałunek całkowicie wyleciał nam z głowy.
- Przepraszam - pisnęłam. Zbladł lekko, mam nadzieje, że nie ma wrażliwego żołądka. Spojrzał na mnie i pokiwał głową na znak, że przyjmuje przeprosiny. Wyglądał bardzo śmiesznie, więc wyrwał mi się chichot. Próbowałam go powstrzymać, ale jakoś nie wyszło. Chwiejnym krokiem ruszyłam po ścierkę. Wróciłam do niego i klęknęłam przed nim, nieudolnie próbowałam zetrzeć z niego to świństwo. Po chwili zrezygnowałam z tego i sięgnęłam do rozporka. Zwinnym ruchem go rozpięłam i pociągnęłam spodnie w dół. Mocno zaciągnął się powietrzem. Zignorowałam widok na wysokości moich oczu, czyli bokserki opinające się na jego członku. Podniecił się! jeszcze chwila i wybuchłabym na ten widok chichotem. jednak ktoś nam przerwał.
- Ekhm... - Usłyszeliśmy chrząknięcie, więc oboje się odwróciliśmy w stronę źródła dźwięku. Ujrzałam Harrego. Nie zadowolony przyglądał się naszym poczynaniom, jak długo tu stoi? Przygryzłam wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Jak to musi wyglądać? Ja ściągająca spodnie Niallowi.
- Co tu się dzieję? - spytał sucho. Parsknęłam śmiechem, powoli podniosłam się z ziemi. Spojrzałam na Nialla, widać po nim, że jest speszony i jest mu niezręcznie.
- Zdejmuję Niallowi spodnie - wymamrotałam niewyraźnie. No chyba widzi co robimy. Jego wzrok pociemniał.
-  Dlaczego? - spytał przez zaciśnięte zęby. Głupio rozejrzałam się po kuchni i zatrzymałam wzrok na wkurzonym Harrym. Zasłoniłam twarz dłonią od strony Nialla, żeby mnie nie widział i nie słyszał, jakby to była tajemnica. Udałam całkowitą powagę.
- Obrzygałam go - powiedziałam, a po chwili zaczęłam chichotać. Po pijaku zachowuję się tak dziecinnie. Harry się skrzywił, a Niall już nie bardzo wiedział co się dzieje wokół niego.
- Odsuń się od niego! - warknął. Zaczęłam chichotać, ale posłusznie odeszłam od Nialla. Musiałam się podtrzymywać krzesła, żeby nie upaść. Jaki on zabawny gdy jest zły. Puściłam mu perskie oko i buziaczka. Podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń, skrzywił się gdy poczuł, że jest mokrawa.
- Chodź idziemy spać - mruknął.
- Ale... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Chodź! - warknął. Odwrócił się w stronę Nialla więc zaczęłam robić głupie miny i go przedrzeźniać. Niall zaczął powstrzymywać śmiech. Zamknęłam oczy i ruszałam ustami jakbym coś mówiła. Kiedy je otworzyłam, żeby sprawdzić czy Niall cały czas patrzy, napotkałam wściekły wzrok Harrego, usta miał zaciśnięte w prostą linię, a mięśnie miał napięte. Szybko się ogarnęłam i stanęłam prosto, no przynajmniej próbowałam stać prosto.Próbowałam być poważna, ale nie zbyt dobrze mi to szło.
- Chodź! - warknął jeszcze raz. Przewróciłam oczami.
- przestań być taki spięty i się napij z nami - powiedziałam. jeszcze trochę i Harry wybuchnie, zaraz mu chyba żyłka pęknie. - Zresztą muszę posprzątać - powiedziałam.
- Posprzątasz jutro - warknął i mnie pociągnął. Zrobiłam minę obrażonego dziecka, zaczęłam mu się opierać, ale był silny i z łatwością mnie ciągnął.
- Ale ja nie chcę spać - mruknęłam. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Wyrwałam mu swoją dłoń i założyłam ręce na piersi, dolną wargę wypchnęłam do przodu, wyglądam jak rozkapryszone dziecko. Harry stracił cierpliwość, podszedł do mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Harry! - pisnęłam i zaczęłam chichotać. Wyniósł mnie z kuchni, zastawiając tam Nialla samego. Mam nadzieje, że dojdzie do swojej sypialni. Harry postawił mnie dopiero w moim pokoju koło łóżka.
- Dlaczego piliście z Niallem w środku nocy? - spytał od razu. Wzruszyłam ramionami.
- A dlaczego nie? - drażnię się z nim, jednak jak widzę jego minę to rezygnuje z wygłupów. - Tak wyszło - mruknęłam.Podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie, zostawiłam na jego ustach buziaka.
- Dobrze się z nim bawiłaś - mruknął.
- Po pijaku z każdym można się bawić - mruknęłam. - Możemy się położyć, kręci mi się w głowie.-
Pokiwał głową, więc wsunęłam się pod ciepłą kołdrę, Harry ułożył się obok mnie. Usnęłam bardzo szybko.

Czuję jakby w mojej głowie ktoś włączył piłę motorową. Cholernie mnie boli! powoli otworzyłam i jęknęłam, oślepiło mnie jasne światło. Złapałam za poduszkę i przykryłam nią swoją twarz. Poleżałam chwile w takiej pozie i stwierdziłam, że nic to nie da i prędzej uduszę się tą poduszką. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, rozejrzałam się po pokoju. Matko mam strasznego kaca, się w ogóle wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Spojrzałam na zegarek, jest południe. Jak dobrze, że dziś niedziela i nie mam pracy. Ledwo żywa wyszłam spod kołdry i ruszyłam na dół. Zayn i Lou siedzieli na kanapie i grali w jakieś gry.
- Cześć Sel! - wydarł się Lou. Skrzywiłam się, zaraz wybuchnie mi głowa.
- Zamknij się! - jęknęłam. Zarechotali oboje.
- Nieźle się zabawiliście z Niallem, a nas już nie łaska zaprosić na picie? - zaśmiał się Zayn. Pokazałam mu fakesa  i weszłam do kuchni. przy stole siedział Liam z Harrym. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam proszki na ból głowy, popiłam to dużą ilością wody.
- Matko! Jak mnie boli głowa - mruknęłam.
- I dobrze ci tak - warknął Laim, a Harry się zaśmiał. Spojrzałam na niego zdziwiona, co ja mu zrobiłam? W myślach poleciałam wstecz, żeby skojarzyć o co mu chodzi i wtedy mi się coś przypomniało.
- Musiałeś to posprzątać? - spytałam zawstydzona. Posłał mi wściekły wzrok.
- Przepraszam - mruknęłam z uśmiechem.
- Zapłacisz za to! - warknął, ale w jego oczach widziałam rozbawienie, więc wiem, że żartuje.
-Nie wystarcza ci to, że umieram? - spytałam. Udał, że się zastanawia, a po chwili pokręcił głową.
- Nie to za mała kara, za moje cierpienia - mruknął, a ja się zaśmiałam. Sięgnęłam po jeszcze jedną tabletkę i butelkę wody.
- Gdzie idziesz? - spytał Harry.
- Zaniosę to Niallowi, pewnie jest z nim jeszcze gorzej niż ze mną - wyjaśniłam.
- Pamiętasz co wczoraj robiliście? - spytał. Zmarszczyłam brwi, żeby przypomnieć sobie cokolwiek, ale pamiętam tylko takie urywki, jak to, że rzygałam i kilka moim rozmów z  Niallem, ale większości nie pamiętam. Pokręciłam głową.
- Nie pamiętam a co? - spytałam. Wzruszył ramionami.
- jestem ciekawy co robiliście za nim przyszedłem - powiedział. Jeszcze raz spróbowałam sobie coś przypomnieć, ale nic to nie dało. Ruszyłam więc do pokoju Nialla. jeszcze śpi w najlepsze, nie mam zamiaru go budzić. Zostawiłam mu tabletkę na szafce nocnej i wyszłam. Za nim zeszłam na dół wzięłam prysznic, serio już śmierdziałam alkoholem. Ostro przesadziliśmy z Niallem. Ciekawe czy on coś pamięta? Jednak mam takie wrażenie jakbym wolała, żeby nie pamiętał, tylko nie wiem czemu....
______________________________________________________________________
Sorki, że tak późno jakoś tak wyszło.... Nie wiem kiedy dodał następny rozdział, zepsuł mi się laptop (Dobra prawdopodobnie to ja go zepsułam, ale nie wiem jak. :DJak próbuje włączyć to zaczyna piszczeć i nic się nie dzieje dalej... Wiecie coś o ty? ) Miałam tam zapisane różne scenki i sugestię do bloga, a teraz to przepadło i muszę dużo rzeczy od nowa wymyślać...No ale trudno. mam nadzieje, że się podoba. W niektórych momentach jest nawet fajny jak dla mnie, ale nie wszystkich. Nie chce mi się już sprawdzać błędów, bo nie mam siły, więc od razu przepraszam za błędy!
KOMENTUJCIE PROSZĘ!!!!!!!!! ostatnio nie ma więcej komentarzy niż 20 pod rozdziałem, bywało więcej, miałam nadzieje, że z czasem będzie więcej czytelników i komentarzy... :(