środa, 28 maja 2014

Rozdział 30

Rozejrzałam się wokół, ale jedyne co byłam w stanie zobaczyć to ciemność, jedynym światłem była mała latarnia, ale nie oświetlała więcej niż małego koła wokół siebie. Westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki, cholera spóźnia się. Czekam jeszcze kilka minut i spadam stąd, o tej porze robi się zimno. Oparłam się o budynek i zerkałam w stronę wyjścia z tego zaułka, między budynkami widzę kawałek ulicy, ale tak późno, rzadko można kogoś spotkać, zwłaszcza że ostatnio jest dość niebezpiecznie.
- Już jestem – Usłyszałam męski głos za sobą, podskoczyłam i szybko spojrzałam w jego stronę, moje serce mocno przyśpieszyło.
- Cholera! Przestraszyłeś mnie – warknęłam. Oboje mówiliśmy przyciszonymi glosami, nie chcemy by ktoś nas usłyszał i tak nasze głosy dostatecznie mocno wytwarzają echo w tym cichym miejscu. Oprócz wiatru i naszych oddechów nie słychać nic, chyba że w pobliżu od czasu do czasy przejedzie samochód.
- Wybacz – powiedział i podszedł ukazując się w świetle lampy. Jak zwykle miał na sobie czapkę z daszkiem, a na to kaptur, a szkoda bo ma naprawdę fajne ciemnoblond włosy, do tego założył czarną kurtkę, pod spodem oczywiście ma bluzę, a do tego ciemnie spodnie. Jego twarz jest w cieniu daszka od czapki, więc nie mogę niczego zobaczyć.
- Co tak późno? - spytałam, odepchnęłam się od ściany i podeszłam do niego, nachylił się więc mogłam cmoknąć go w policzek.
- Sorki, miałem mały problem – wymamrotał.
- Wszystko w porządku? - spytałam, pokiwał głową. Przyjrzałam się dokładnie wyrazowi jego twarzy, ale jak zwykle nic mi to nie mówiło. - Ale nie po to się spotkaliśmy, masz? - spytałam i oblizałam usta. Dobrze wie o co mi chodzi, więc nie musimy głośno o tym rozmawiać, lepiej żeby nikt nie słyszał. Uśmiechnął się szeroko i sięgnął do ukrytej kieszeni w kurtce wyciągnął z niej mały woreczek i podał go mi. Spojrzałam na niego tylko przelotnie po czym schowałam go do kieszeni, nie muszę sprawdzać ufam mu, jeszcze nigdy mnie nie oszukał, jesteśmy przyjaciółmi więc nigdy by tego nie zrobił. Z drugiej kieszeni wyjęłam banknoty i mu je dałam, odebrał je i przeliczył.
- Sorki Sel, ale są droższe, to za mało – powiedział. Zacisnęłam usta i spojrzałam na niego poirytowanym wzrokiem, jednak po sekundzie moja mina zmieniła się na smutną i wręcz błagalną.
- Proszę cię Sam... nie mam więcej... - poprosiłam go, w moim głosie wyraźnie było słychać desperacje.
- Sel.. nie mogę... - zaczął.
- Proszę – poprosiłam jeszcze raz. Westchnął i przejechał dłonią po twarzy.
- Dobra – warknął. - Radzę ci coś z tym zrobić, w końcu popadniesz w długi, chcesz skończyć jako dziwka? - spytał groźnie, jego spojrzenie wręcz wierciło we mnie dziurę, po chwili jednak spojrzał na ścianę.
- Wiem co robię – podniosłam głos. - A zresztą dla mnie i tak to jest bez różnicy – dodałam ciszej. Jego wzrok znowu przeniósł się na mnie, tym razem nie był już zły, w jego oczach widać smutek, współczucie i skruchę.
- Nie mów tak – powiedział, ale odpowiedziałam mu jedynie ciszą. Mam pomysł... - Oddam ci tę pieniądze pojutrze co do grosza – powiedziałam, odwróciłam się i odeszłam od niego, za nim zdążył coś powiedzieć. Ruszyłam w stronę opuszczonego budynku, kilka przecznic stąd, umówiłam się już tam z kilkoma osobami, zapewne na mnie czekają, albo już dawno leżą zaćpani. Kilka minut później znalazłam się w końcu w środku, ruszyłam bo betonowych schodach, aż dostałam się na drugie piętro. Ten budynek może wydawać się dość przerażający, stary ceglany budynek z zabitymi dechami oknami, w środku nie ma nic oprócz gołych ścian i kilku rzeczy typu stara obdarta kanapa, śmierdzące materace i mały stolik przyniesionych przez ćpunów. To jest idealna miejscówka bo nikt oprócz nas tu nie przychodzi, więc mamy spokój. Weszłam do pomieszczenia które chyba kiedyś było salonem, na podłodze pod stertą kurzy widać dziurawy, poniszczony dywan. Najgorsze jest to, że znajduję się tu różnego typu ohydne robactwo oraz szczury, trzeba na nie uważać, ale zdaje się że nikomu to nie przeszkadza.
- No proszę kogo my tu mamy – usłyszałam piszczący dziewczęcy głos, więc odwróciłam się w stronę jego właścicielki. Mój wzrok padł na niską blondynkę, siedzącą na fotelu, w dłoni miała puszkę piwa. - dawno cie tu nie było – powiedziała z lekkim wyrzutem. Wzruszyłam ramionami. Na szczęście Violet nie dopytywała. Obok niej oczywiście ujrzałam resztę paczki.
- Część wszystkim – przywitałam się i podeszłam do nich.
- Wyglądasz marnie – powiedziała Alex przyglądając mi się przymrożonymi oczami. Dziewczyna jest dość wysoką brunetką, ale za to bardzo szczupłą, jak zwykle się martwi.
- Nie było jej tu kilka dni, co się dziwisz – zawołał Milo. Westchnęłam się usiadłam obok Martina. Jak zwykle objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie by móc mocno mnie pocałować, smakuję jak zawsze papierosami oraz tanią wodą kolońską, ale mi się to podoba. Martin jest wysoki i dobrze zbudowany, ma tez ciemna karnację co idealnie pasuje do czarnych włosów i brązowych oczu. Milo za to jest ciemnym blondynem z piwnymi oczami, jest też mniejszy od Martina, ale tez jest całkiem dobrze zbudowany.
Odsunęłam się od niego i sięgnęłam po narkotyk w mojej lewej kieszeni. Otworzyłam go i już miałam wysypać go na stolik, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek, podniosłam wzrok i zobaczyłam Alex.
- Nie za dużo? - spytała. Prychnęłam i wyrwałam swoją rękę.
- Przestań Alex, dziewczyna chcę się zabawić – zaśmiał się Martin. - Dajesz mała – mruknął. Wysypałam na stolik i podzieliłam na dwie równe części, najpierw wciągnęłam jedną dziurką i odczekałam chwilę, a po chwili drugą część wciągnęłam drugą dziurką. Sama nie wiem dlaczego, aż tak dużo tego wzięłam, po tym spotkaniu z Niallem muszę się odstresować. Wzięłam jeszcze puszkę piwa i oparłam się i wygodnie się rozsadziłam, popijając mocne piwo. Jak zwykle zaczęliśmy gadkę, jak zwykle rozmawiamy o narkotykach, seksie, imprezach lub jak zarobić na kolejną działkę, oczywiście dochodzą do tego żarty i wygłupy, tyle razy ile my wciągaliśmy nie czyni nam dużej różnicy, tyle że czujemy się bardziej wolni i lepiej nam się gada, ale z każdą minutą czułam jak moje myśli coraz bardziej się plączą i coraz mniej mogę zrozumieć z rozmowy, teraz wszystko wydaję mi się takie proste. Obraz trochę mi się rozmazał i nie wiem co dzieje się wokół mnie, tak samo było gdy za pierwszym razem wciągnęłam, tylko że tym razem wciągnęłam potrójną dawkę, może i zgłupiałam ale mi to potrzebne, plus wypiłam piwo to niezbyt dobra mieszanka. Całkowicie zaprzestałam słuchać reszty i rozglądałam się w około. Fascynowały mnie te różne kształty i kolory wokół mnie, to niesamowite, chodź nie potrafię ich zrozumieć. Moje myśli już w ogóle nie chcą łączyć się w wspólną całość.
- Sel... - Usłyszałam swoje imię jakby z daleka i było jakieś zniekształcone, w tym momencie wydaję mi się to zabawne więc parsknęłam śmiechem, spojrzałam na Milo gdyż wydaje mi się, że to on się odezwał. Miał trochę niespokojną minę, co tez jest bardzo zabawne. Gdzieś obok usłyszałam głośny śmiech, zgaduję że to Martin.
- Chyba przesadziła... - kolejne słowa i znów brzmią dziwnie.
- Nic jej nie będzie – powiedział Martin, jestem pewna, że to on bo przyglądam się właśnie jego przystojnemu profilowi, a jego usta się poruszają. Podniosłam dłoń i palcem przejechałam po jego delikatnie zarośniętym policzku, uwielbiam gdy tak drapię, a zwłaszcza tam na dole, zachichotałam na myśl o tym.
Od dawna się tak nie czułam, przyzwyczaiłam się już do tamtych narkotyków, więc postanowiłam wziąć coś mocniejszego i jest świetnie, owszem czasem przyjmujemy morfinę wtedy też jest super, ale chyba wolę jednak ten stan rzeczy. Martin znowu się zaśmiał i spojrzał na mnie., wysłałam mu więc buziaka, na co znowu się uśmiechnął, ręką przejechałam najpierw po jego klacie a potem po kroczu, w jego oczach widziałam rosnące podniecenie. Nie przejmowałam się, że reszta patrzy, nie raz widzieliśmy takie rzeczy i jeśli chodzi o nas także, komuś takiemu jak nam już nie zależy. Przybliżył się do mnie i nosem przejechał po moim policzku, jego usta zetknęły się na chwilę z moimi, ale szybko się odsunęły podążając dalej, zostawiając na moich ustach zniecierpliwienie i niedosyt, on uwielbia się ze mną w ten sposób droczyć, po raz drugi przejechałam ręką po jego kroczu, czując że ma wzwód uśmiechnęłam się szeroko. Cmoknął mnie w końcu w usta, ale się odsunął, na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Faktycznie przesadziła – powiedział do reszty. - Odprowadzę ją. - Wstał i pociągnął mnie za sobą, po chwili wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę, albo jego albo mieszkania Rose. Świat wokół mnie wydaje się przerażający, gdyż cienie są większe i ciemniejsze i jakby chciały mnie łapać, dźwięki są dziwniejsze i głośniejsze i wszystko wygląda jakby miało się na ciebie rzucić, ale jednocześnie jest też ładniejszy na przykład latarnię wyglądają na jaśniejsze i bardziej kolorowo, wręcz przyjaźniej. Tuż obok cały czas czułam obecność Martina, oraz to że trzyma mnie za rękę. Szliśmy przed siebie, aż w pewnej chwili poczułam jak chłopak ciągnie mnie do zaułka, walnął plecami o ścianę a ja w jego klatę, oczywiście wyrwał mi się śmiech. Przestałam się chichrać dopiero gdy nas okręcił i przycisnął mnie do zimnej ściany. Spojrzałam na niego, bez cienia uśmiechu, jedyne co po mnie było widać to to, że już nie mogę się doczekać, aż zabawa się zacznie. Moje ręce znalazły się nade mną, przyciśnięte przez niego do ściany jedną dłonią, druga jego dłoń ściskała moje biodro.
- Jesteś taka podniecająca – mruknął do mojego ucha. Przymknęłam oczy, czekając na jego ruch. Po chwili poczułam jak przyciska swoje usta do mojej szyi, rozpinając mi bluzkę i zjeżdżając coraz niżej. Nie przejmowałam się, że ktoś nas usłyszy, zresztą o tej porze nikogo nie ma. Zrobiliśmy to szybko, bez zdejmowania ubrań, wystarczyło nam wzajemne zaspokojenie się nawzajem, nie zależało nam na romantyczności i innych duperelach, tu chodzi wyłącznie o przyjemność. Oboje wiemy, że miłość jest nikomu nie potrzebna, ona tylko rani, sam seks jest dużo łatwiejszy. Kilka minut później zakładaj już spodnie a ja zapinałam bluzkę, mam nadzieje, że nie zapomniał o prezerwatywie, szczerze nie czułam czułam czy ją miał czy nie. Rozejrzałam się wkoło i zobaczyłam zobaczyłam ją leżącą tuż obok, odetchnęłam z ulgą, niepotrzebne mi dziecko.
-Lepiej się czujesz? - spytał. Pokiwałam głową. Czuje się o wiele lepiej. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wznowiliśmy powrót do domu. Szybko poznałam okolice i stwierdziłam, że jednak idziemy do niego, nie żeby mi to nie pasowało.



Następny dzień, południe*
Matko moja głowa, cała aż pulsuje co ja do cholery wczoraj robiłam, nie mogę sobie przypomnieć. Zgaduje, że brałam, ale jeszcze nigdy nie było ze mną tak źle. Powoli otworzyłam oczy, czuje się jak na mega kacu. Kurwa?! Chyba nie popiłam narkotyków piwem?! Musiałam mrugnąć kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła. Gdzie ja jestem? Rozejrzałam się i dopiero po chwili zobaczyłem obok siebie śpiącego Martina. Przewróciłam oczami, znowu spędziłam z nim noc i tego nie pamiętam. Podniosłam się z łóżka i założyłam ciuchy, które leżały porozwalane na podłodze, ubrałam się i ruszyłam do małej kuchni, by napić się wody. Zajrzałam jeszcze do lodówki, ale nic nie ma, jak i tak nie mam zamiaru jeść ale przynajmniej zrobiłabym Martinowi śniadanie, bo znając życie będzie za leniwy i nie zje nic, ale nawet ja się tak nie poświęcę by pójść na zakupy dla niego. No cóż muszę wracać Rose jak zwykle będzie się martwic, wkurza mnie to, no bo kurde nie mam 10 lat. Spojrzałam na zegarek, cholera muszę iść do kawiarni, na bank się spóźnię.
- Martin! - Krzyknęłam wchodząc do sypialni, nawet nie mrugnął. Wzięłam więc drugą poduszkę i zaczęłam w niego walić. - Wstawaj śpiochu! - W końcu zaczął się wiercić i otwierać oczy.
- Co jest, kurwa? - warknął i naciągnął sobie na głowę kołdrę, przewróciłam oczami i pociągnęłam za nią. Jęknął, ale w końcu otworzył oczy i się powoli podniósł. - Która godzina? - spytał, przecierając zaspane oczy.
- Po 13 już – odpowiedziałam. Jęknął i z powrotem opadł na poduszki. - Wstawaj, nie masz czasem roboty? - spytałam.
- Kasę przysyła mi matka, nadal myśli, że się uczę, a z roboty mnie wywalili, wiedziałaś, że nie można pić alkoholu w czasie pracy? - spytał zdziwiony. A kto tego kurwa nie wie?! Jednak nie skomentowałam tego.
- Lepiej czegoś poszukał, Twoja matka się w końcu skapnie – powiedziałam. - Idziemy dziś na imprezę? Z tego co wiem to w magazynach, będzie dziś ta blondynka, spodobała ci się co nie? - powiedziałam. - Koniecznie musisz się z nią umówić – dodałam. Ale chyba już mnie nie słuchał, bo w odpowiedzi usłyszałam chrapanie. Pokręciłam głową w niedowierzaniu i wyszłam z mieszkania, kierując się do mieszkania Rose. Mam nadzieje, że zdążę do pracy, mam być tam wpół do 15, może się wyrobię. Nie mogę sobie pozwolić by znów mnie wywalili z pracy. Cholera do tego muszę oddać Samowi te pieniądze, tak naprawdę ich nie mam, ale wymyśliłam coś co pozwoli mi szybko je zdobyć. No cóż to jedyna możliwość jeśli ni e chcę popaść w dług u dilerów, najprawdopodobniej sprzedawali by moje ciało, najnormalniej w świecie zrobili by ze mnie dziwkę, a ja nie miałabym z tego prawie, żadnych pieniędzy. Wiem, że to co mam zamiar zrobić jest złe i podłe, ale czy mam jakiś inny wybór? Muszę sobie jakoś z tym poradzić. Muszę bo inaczej będzie ze mną naprawdę źle.

Późny wieczór *
- Dobranoc – pożegnałam się z panią Carter i wyszłam z kawiarni. Przez cały dzień myślałam, czy to aby na pewno dobry pomysł, przecież jemu też będę musiała kiedyś oddać te pieniądze, ale z drugiej strony jest cholernie bogaty, to go nawet nie ruszy, może zapomni i tyle, ale cholera nie mogę ich wziąć za nic, ale czy wtedy nie będę zwykłą dziwką?! Mam nadzieje, ze nie w końcu ja tylko pożyczę re pieniądze, a to że mnie podnieca to już inna sprawa, prawda?! Przestań w końcu o tym myśleć, i tak nie masz innego wyboru! Wyjęłam więc telefon i wybrałam numer do Nialla. Nie musiałam długo czekać, aż odbierze.
- Halo – usłyszałam jego głos.
- Cześć Niall, tu Sel – powiedziałam.
- Hej, stało się coś? - spytał od razu.
- Nie, tylko się zastanawiam czy... czy nie chciałbyś się dziś spotkać? - spytałam.
- Tak, jasne kiedy? - zgodził się.
- Przyjedź zaraz do mieszkania Rose. -
- Okej, do zobaczenia – powiedział i się rozłączył. Westchnęłam i weszłam do budynku, by w końcu znaleźć się w mieszkaniu.
- Cześć Rose – mruknęłam do blondynki.
- Cześć, gdzie wczoraj byłaś? - spytała. No jasne, jak zwykle będzie mnie przepytywać.
- Bawiłam się – powiedziałam zirytowana.
- Sel... - zaczęła. Bardzo dobrze wiem, co chce powiedzieć.
- No co? - wybuchnęłam. Prychnęłam gdy nie dokończyła. Ominęłam ją i weszłam do swojego pokoju. Nie powinnam być dla niej taka oschła, to tylko dzięki niej mam dach nad głową w higienicznym miejscu, toleruje mnie, a wydaje mi się, że wie że ja ćpam. Pokręciłam głową by wyrzucić z siebie te myśli. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać w poszukiwaniu jakiegoś ubrania na imprezę. Zdecydowałam się w końcu na zwykłą czarną mini. Skoro zabieram Nialla lepiej, żebym zakrywała kawałek ciała. Makijaż jak zwykle zrobiłam mocny, każdy mi mówi, że nie powinnam tyle tego nakładać, ale mało mnie to obchodzi, tak czuje się dużo lepiej. Albo mi się zdaje, albo ta sukienka jest z lekka luźniejsza niż ostatnio. Szybko weszłam na wagę, aż pisnęłam udało mi się schudnąć kolejny kilogram. Zadowolona wyszłam z pokoju, akurat gdy zadzwonił dzwonek. Szybko podeszłam i otworzyłam by ujrzeć uśmiechniętego Nialla.
- Cześć – przywitał się.
- Hej – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Niall obejrzał mnie od góry do dołu i zmarszczył czoło.
- Myślałem... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Idziemy na imprezę – pisnęłam. Był zaskoczony, ale chyba pasował mu ten pomysł. Wpuściłam go do mieszkania.

Oczami Nialla
Sel obejrzała mnie dokładnie wzrokiem. Zacmokała cicho. Co jest? Przecież wyglądam dobrze.
- Masz jakieś pieniądze przy sobie? - spytała. Kiwnąłem głową. - Daj – poleciła. Zdziwiło mnie to, ale bez zbędnych pytań oddałem jej portfel. Chyba nie chcę mnie okraść, co nie?! Z zaciekawieniem przyglądałem się co robi. Przeliczyła ile mam i oddała mi tylko kilka banknotów, resztę odrzuciła wraz z portfelem na szafkę.
- Mogą cię okraść – odpowiedziała na moje niewypowiedziane pytanie. Gdzie my do cholery jedziemy?!
- Nie będę potrzebował dokumentów? - spytałem. Zachichotała i pokręciła głową. Gdyby nie to, że nie chcę jej zasmucić, a ni zdenerwować bo bardzo chcę z nią iść już dawno bym zaczął zadawać milion pytań i pewnie w końcu zabronił bym jej tam iść.
- Telefon też lepiej zostaw – stwierdziła.
- Ale... - zacząłem
- Zostaw! - powtórzyła i spojrzała na mnie zimnym wzrokiem. Okej już odkładam pani w gorącej wodzie kompana. - Strój nie bardzo pasuje, ale może nikt nie będzie patrzył – dodała po chwili. Spojrzałem na swoje ciuchy, są fajne. Dopiero teraz wyszliśmy z mieszkania. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie już się zrobiło ciemno, stanęliśmy na chodniku.
- Jedziemy z moim znajomym – powiadomiła mnie. Wyjęła z małej torebki telefon i napisała do kogoś sms. A mi to nie wolno było wziąć telefonu, to nie fair. Po chwili przed nami zatrzymał się samochód. Sel podeszła i otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera, ja usiadłem z tyłu. Od razu spojrzałem kto siedzi za kierownicą. Chłopak najpewniej w naszym wieku.
- Cześć Kicia – mruknął do Sel.
- Cześć. - dziewczyna się przysunęła do niego i zostawiła na jego ustach pocałunek. Patrzyłem na to wszystko z otwartą buzią. I to jest niby tylko znajomy? Kto się tak wita tylko ze znajomym?! Ogarnąłem się i zacisnąłem szczękę oraz pieści, żeby czasem nie wybuchnąć, moje oczy prawdopodobnie aż święcą ze złości.
- A to kto? - spytał spoglądając na mnie. Co za maniery normalnie...
- Niall, mój przyjaciel – powiedziała Sel.
- Kolejny? - zaśmiał się. Dziewczyna też zaczęła się śmiać.
- Nie taki przyjaciel – Krzyknęła z udawanym oburzeniem. W końcu facet odwrócił się w moją stronę.
- Jestem Brian – Przedstawił się i wyciągnął w moją stronę dłoń, uścisnąłem ją i wymamrotałem swoje imię. Nie lubię go już i to bardzo. Chętnie bym mu urwał te jasne, lekko zakręcone włosy.
Odwrócił się do kierownicy i zaczął jechać.
- Więc jak maleńka gadałem z szarym – powiedział Brian do Sel. Jednak nic z tego nie zrozumiałem.
- Nie dziś – odpowiedziała. Zaśmiał się i spojrzał w lusterko, gdzie odbijała się moja twarz.
- Nie wiem skąd go wytrzasnęłaś – powiedział. Czy on mówi o mnie?
- Przestań – upomniała go, więc na resztę podroży się zamknął.
Dojechaliśmy w jakieś nieznane mi miejsce, na pierwszy rzut oka wygląda to na jakieś stare magazyny, tyle że są przerobione na miejscówkę do imprez. Drzwi od jednego z magazynów są otwarte, wylewają się stamtąd kolorowe światła i głośna muzyka. Przed wejściem stoi kilka osób i palą papierosy, chyba. Wysiadłem z samochodu i dokładniej obejrzałem się wokół, tak jak przypuszczałem były tu kiedyś magazyny, nie wiem dokładnie na co, ale opustoszały i niczego tu nie było puki ktoś nie zaczął robić imprez. Słyszałem kiedyś o tym miejscu i z tego co wiem jest tu niebezpiecznie, więc co my tu do cholery robimy?! Przynajmniej wiem dlaczego kazała mi nie brać portfela i telefonu, przychodzą tu szumowiny, przestępcy i inni tego typu.
- Chodź! - Krzyknęła do mnie Sel. Spojrzałem na nią, na ustach ma szeroki i seksowny uśmiech. Złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę wejścia.
- Cześć śliczna – Krzyknął rosły osiłek stojący przy wejściu. Uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Ten kolo to z tobą? - spytał tym razem patrząc na mnie
- Tak, to Niall- przedstawiła mnie. Obejrzał mnie dokładnie i zmrużył oczy.
- Lepiej się zachowuj dobrze, nie chcemy żadnych dram i traktuj ślicznotkę z szacunkiem bo ci powyrywam nogi i wsadzę do dupy, rozumiesz – powiedział groźnie. Na mojej twarzy pojawiła się nutka szoku i strachu. Sel zaczęła się śmiać, spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ben! Nie strasz go – Krzyknęła z udawanym oburzeniem i lekko pięścią uderzyła go w ramię.
- Tylko żartuje dzieciaku – powiedział do mnie. - Nie bój się – Zaczął się śmiać, na co się zaczerwieniłem i zrobiło mi się głupio. Dziewczyna pociągnęła mnie dalej, przepchaliśmy się przez tłum pijanych i prawdopodobnie naćpanych osobników do stolika, gdzie już siedziało kilka osób. Po drodze, cały czas ktoś zaczepiał Sel i się z nią witał, zwłaszcza denerwowały mnie te niby przyjacielskie całusy na powitanie i obmacywanie, no mnie to tak nie witała! Ale gdy zobaczyłem, że całuję ją jakaś laska to ugięły się pode mną kolana. Ja pierdole!
- Cześć Wszystkim – Krzyknęła na powitanie. Każdy spojrzał w naszą stronę. Przywitali się i wzrok każdego spoczął na mnie.
- A to kto? - spytała blondynka, patrząc na mnie maślanymi oczami i przygryzając wargę.
- Niall, mój stary przyjaciel – przedstawiła mnie Sel. Blondynka wstała i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Jestem Violet kochaniutki – mruknęła głosem przesyconym seksem. Przełknąłem ślinę, ale jak na dżentelmena przystało ucałowałem jej dłoń, z tego co wiem, to dziewczyny to lubią. Nie myliłem się dziewczyna zachichotała.
- Skąd ty żeś go wytrzasnęła – powiedziała brunetka, patrząc na mnie z niedowierzaniem. - Jestem Alex – powiedziała do mnie. - siadaj powiedziała klepiąc miejsce obok siebie.

Oczami Sel
Niall się chyba lekko zarumienił, jest nieśmiały, a Alex i Violet najwidoczniej się to podoba, nie dziwię im się to jest mega uroczę. Nie ruszył się więc go lekko popchnęłam, w końcu siadł między dziewczynami, a te od razu się do niego przylepiły i zaczęły z nim rozmawiać. Matko! Traktują go jak nową zabawkę. On sam wydaje się mocno zdezorientowany, ale i zadowolony. No ale jakiemu facetowi by się to nie podobało?! Ale za to Martin i Milo nie wyglądali na zbytnio zadowolonych, są wręcz poirytowani. A Brian już dawno gdzieś zniknął. Usiadłam obok Martina.
- Co jest? - spytałam.
- Co on takiego ma czego nie mamy my? - spytał, patrząc na Nialla nieśmiało gadającym z napastującymi go dziewczynami. Nie powstrzymałam głośnego śmiechu.
- Jesteś zazdrosny – zaśmiałam się. Prychnął, ale nie odpowiedział. - Jest czymś nieznanym, więc każdy chcę tego spróbować, jest nieśmiały, niewinny i uroczy, laski to lubią – powiedziałam. Na jego twarzy pojawił się grymas. Śmiechu warte, chłopcy są naprawdę dziwni, Martina zapewne niepokoi to, ze jakiś obcy facet na jego „terytorium” podrywa jego koleżanki.
- No już... Ty tez jesteś uroczy – powiedziałam. Prychnął i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ja? Uroczy?... Ja jestem męski kobieto – powiedział, a ja znów wybuchłam śmiechem.
Spojrzałam na jego usta i mocno go pocałowałam.
- Przy barze widziałam tą blondynkę, leć i ją zdobądź Romeo – powiedziałam. Poruszył zabawnie brwiami i odszedł od stolika. Spojrzałam na Nialla, niestety muszę przerwać im tą zabawę.
- dziewczęta, niestety ale muszę zabrać waszego kochasia – powiedziałam z udawanym smutkiem. Obie dziewczyny jęknęły, ale go puściły.
- Dlaczego ja nie spotykam takich facetów – powiedziała brunetka. Zaśmiałam się. Wiem o co jej chodzi, każdy nasz znajomy facet i ci wszyscy w tym klubie są chamscy i chodzi im tylko o jedno, a Niall jest ich przeciwieństwem, miły i uroczy, nieśmiały ale i zabójczo przystojny dżentelmen.
- chodź – powiedziałam do niego i pociągnęłam go do baru. Zamówiłam jakieś dwa mocne drinki. Za nim ruszyliśmy na parkiet, musiałam wypić jeszcze ze dwa. W końcu zaczęliśmy razem z Niallem tańczyć.
Dwie godziny później*
- Świetna impreza – powiedział Niall. Jest zabawny gdy jest pijany. Oboje usiedliśmy z tyłu w samochodzie Briana, zgodził się nas odwieść do domu. Raczej jechaliśmy w ciszy, ale czasem ja przerywaliśmy, żeby wypowiedzieć kilka słów. Pół godziny później byliśmy pod domem Rose. Oboje z Niallem wysiedliśmy, ale za nim Brain odjechał, musiałam się z nim pożegnać. Rękoma oparłam się o siedzenie pasażera, i pochyliłam się w stronę chłopaka, by pocałować go na pożegnanie. Nasz całus jak zwykle był szybki i mokry. Widziałam Jak Brian przelotnie patrzy na Nialla.
- Wpadniesz dziś? - spytał. Zaśmiałam się.
- Czyżbyś nie poderwał żadnej laski – droczę się z nim. - Zadzwonię jakby co – dodałam już poważnie i ostatni raz cmoknęłam go w usta. Patrzę jeszcze jak odjeżdża i dopiero teraz się patrzę na Nialla.
- To niby tylko twój znajomy – warknął. Zdziwiłam się o co mu chodzi? - Kto tak się wita i żegna ze zwykłym znajomym? - spytał. To o tu mu chodzi, śmieszne.
- Owszem jesteśmy tylko znajomymi, ale gdy oboje jesteśmy samotni, uprawiamy razem seks. A ten buziak na przywitanie, to tak bo to lubimy i tyle – wyjaśniłam. Na twarzy Nialla pojawił się grymas, ale się nie odezwał. I w sumie bardzo dobrze, że zachował ciszę.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam i pobiegłam do mieszkania po jego dokumenty i pieniądze. On jest pijany, ja też, ale dużo mniej więc odwiozę go do domu. Zgarnęłam to po co przybiegłam i zeszłam na dół. Już oboje udaliśmy się do jego samochodu.
- Piłaś prawda? - spytał. Uśmiechnęłam się.
- Nie bój się jestem trzeźwa – powiedziałam, a on na szczęście się ze mną nie spierał. Za nim jednak odpaliłam samochód spojrzałam na Nialla. Wyjęłam kluczyk ze stacyjki i szybko przeniosłam się ze swojego miejsca na kolana Nialla, tak że siedzieliśmy twarzą w twarz.
- Co jest? - spytał. Nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta...
______________________________________________________________________
O matko!!! Wiem naknociłam! ale postanowiłam zmienić mój pierwotny pomysł i wyszło coś takiego, więc zakończenie też będzie inne. nie mogę uwierzyć w to co piszę... Co ja w ogóle z niej zrobiłam??
 Ale mam nadzieje, ze się wam podoba!
Zmieniłam mój pierwotny plan i Booom Wena się znalazła ciekawe na jak długo...
Nie chce mi się już poprawiać, więc przepraszam za błędy i powtórzenia, ale naprawdę nie mam na to a ni siły a ni chęci.
Boje się, ze trochę wszystko zepsułam, ale ogólnie mi się podoba :)
Widzę, że straciłam sporą ilość czytelników, ale rozumiem sama nie lubię czekać tak długo na rozdziały.
Piszcie co o tym myślicie :)

Boże co ja w ogóle zrobiłam z tej historii??
 
jak ktoś chce zobaczyć jak wyglądam XD zapraszam na mojego instagrama anett__3

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 29

- Sama już nie wiem czy to dobrze, że tu przyszedłeś, z tego co wiem nie chciała więcej widzieć Harrego a ty jej będziesz o nim przypominać, ale z drugiej strony może jej się polepszy, cholernie za tobą tęskniła – wyrzuciła w końcu. Uśmiechnąłem się bez humoru, ja też strasznie za nią tęskniłem. - Za wami wszystkimi tęskni – dodała.
- Ale mówiła, że nie chcę się z nimi spotkać – powiedziałem.
- Ona już sama nie wiem czego chcę, pogubiła się – westchnęła. Nagle zadzwonił mój telefon, więc przerwałem rozmowę i odebrałem.
- Halo – powiedziałem.
- Stary, gdzie ty jesteś? - usłyszałem zdenerwowany głos Zayna. Cholera zapomniałem o nim/
- Wracaj do domu, ja wrócę później muszę coś załatwić. -
- Dobra, ale następnym razem mnie uprzedź, żebym na ciebie nie czekaj. -
- Okej, sorki za to, pa. - Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
- Dobra powiedz mi co z nią - poprosiłem.
- Załamała się i to bardzo. Kilka miesięcy temu przyszła do mnie cała zapłakana, więc ją przyjęłam od tamtej pory tu mieszka... - zaczęła. - Przez dwa tygodnie nie robiła nic, potem się jej trochę polepszyło bo wróciła do żywych, w końcu zaczęła znikać na całe noce, z tego co wiem to ostro imprezuje i zostaje potem u jakiś gości. Teraz jest całkiem inna niż kiedyś – skończyła. Mocno mnie zakuło gdy powiedziała o tym, że zostaje na noc u jakiś facetów.
- Czy ona w ogóle je – spytałem, przypominając sobie to jak czułem jej kości.
- Nawet jeśli je, to zaraz to zwraca – wyjaśniła.
- Ale dlaczego? -
- Ubzdurała sobie, że Harry ją zdradził bo nie była dla niego wystarczająco dobra no i ta laska Harrego była strasznie szczupła Sel uznała, że jak schudnie to będzie równie piękna. -
- Bzdura! Czekaj.. czyli ona uważa, że to z jej winy on ją zdradził – spytałem niedowierzająco.
- Możliwe – stwierdziła.
- Jak mogła pomyśleć, że jest za brzydka, przecież jest piękna – powiedziałem. W oczach Rose zobaczyłem jakiś dziwny błysk, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Co? - spytałem.
- Lubisz ją prawda, bardziej jak przyjaciółkę – stwierdziła.
- Co? Nie! - powiedziałem mało przekonywająco.
- Nie kłam... Szkoda tylko, że ona tego nie widziała. -
- To znaczy?.. -
- Zawsze uważałam, że to z tobą powinna być... Dużo mi o was mówiła, ale o tobie zawsze wypowiadała się jakoś inaczej, lepiej – powiedziała, a mi od razu zrobiło się cieplej na duchu. - Więc kiedy mi powiedziała, że chodzi z Harrym byłam naprawdę zaskoczona, byłam więcej niż pewna, że to będziesz ty. -
- Co miałem zrobić, rozkochał ją w sobie, nie mogłem jej już zdobyć – powiedziałem.
Na chwilę zastała między nami cisza.
- O co chodzi z tymi jej zmiennymi nastrojami? - spytałem. Na twarzy Rose pojawił się grymas.
- Wiesz wydaje mi się, że ona... że ona bierze narkotyki – powiedziała szeptem. Przez chwilę patrzyłem na nią w kompletnym szoku, dopiero po chwili się ogarnąłem.
- Co?! Wróciła do tego? Skąd wiesz? - zasypałem ją pytaniami.
- Jak to wróciła? Robiła to wcześniej? - Zignorowała moje pytania. Przytaknąłem. Jestem rozczarowany, przecież obiecała, że skończyła.
- Nie mówiła ci? - Pokręciła głową. - Brała za nim nas poznała– wyjaśniłem. - Ale skąd wiesz? - ponowiłem pytanie.
- Czasem zachowuję się naprawdę dziwnie, no i widziałam ślady w zgięciu jej łokci po igłach, czytałam też, że te zmiany nastroju może mieć właśnie po tym – powiedziała. Nerwowo przeczesałem palcami włosy.
- Kurwa! - warknąłem. No i co teraz? Widzę, że wzięła się za mocniejsze narkotyki.
- Jeśli to prawda, to pewnie dlatego tak długo nie wychodzi z tej depresji – stwierdziła.
Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy, póki nie zerknąłem na zegarek. - do tego wszystkiego dochodzą jeszcze te jej koszmary – dodała. Nawet już o to nie pytałem, wiem że chodzi o te koszmary z jej ojcem, jednak nie odeszły na zawsze.
- Muszę się zbierać, jest strasznie późno – powiedziałem i wstałem z krzesła.
- Co?! Nie! Musisz zostać i poczekać, aż się obudzi! - powiedziała Rose zatrzymując mnie w miejscu.
- Nie mogę tu siedzieć w nieskończoność, muszę się wyspać na jutro – westchnąłem z powrotem opadając na krzesło.
- Typowy facet, myśli tylko o sobie! Musisz się z nią pożegnać i obiecać, że wrócisz – powiedziała. - Nawet jeśli miał byś dziś spać tutaj – dodała. Na chwile znowu zapadła cisza
- Idę do niej – powiedziałem i szybko ruszyłem do pokoju Sel, za nim Rose znowu coś wtrąci. Uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka, zdziwiłem się gdy okazało się, że dziewczyna nie śpi tylko wpatruje się w telefon.
- Co robisz? - spytałem wchodząc do pokoju. Wzruszyła ramionami, nawet na mnie nie zerkając.
- Myślisz, że mnie kochał? - spytała.
- Kto? Harry? - wymamrotałem. Przytaknęła. - Nie mam pojęcia – powiedziałem szczerze. – Ale na pewno czuł do ciebie coś więcej – dodałem.
- Wtedy za nim ich przyłapałam, chciałam powiedzieć pierwszy raz Harremu, że go kocham – powiedziała, w jej oczach zobaczyłem łzy. Jej słowa mnie uderzyły niczym piorun. Kochała go!
- Przyszedłem tylko powiedzieć, że muszę już iść – powiedziałem ukrywając swoje emocje głęboko w sobie. Podniosła wzrok znad telefonu by na mnie spojrzeć, jednak nic nie powiedziała. - Spotkamy się jutro? - spytałem. Kiwnęła głową i wstała z łóżka, telefon położyła na pościeli z daleka widziałem, że wyświetla zdjęcie Harrego. Podeszła i się do mnie przytuliła. Boże! Jak ja cholernie tęskniłem za jej dotykiem. - Przyjdę jutro – mruknąłem i wyszedłem z jej mieszkania, uprzednio biorąc jej nowy numer telefonu.

Następny dzień* wieczór*
- Cześć – powiedziałem do Sel i cmoknąłem ją w policzek.
- Hej – odpowiedziała. Wydaję się być w lepszym humorze niż wczoraj. - To co robimy – spytała. Odwróciła się ode mnie i spojrzała na spokojną taflę wody. Postanowiliśmy spotkać się w parku nad stawem. Zaczęła grzebać w torebce i po chwili wyjęła z niej kawałek chleba, po czym zaczęła rzucać kaczkom.
- A co byś chciała? - odpowiedziałem pytaniem. Wzruszyła ramionami. - Co robisz zazwyczaj o tej porze? - spytałem. Chętnie porobię to co ona lubi. Jednak nawet nie drgnęła i odpowiedziała mi ciszą, westchnąłem.
- Chodź mam pomysł - powiedziałem po chwili, złapałem ją za dłoń i pociągnąłem w stronę wyjścia z parku.
- Gdzie idziemy? - spytała. Uśmiechnąłem się tajemniczo, ale nic nie powiedziałem. Po drodze subtelnie zabrała swoją dłoń. trochę mnie to zasmuciło, naprawdę chciałem trzymać jej dłoń, nawet taki głupi gest wiele dla mnie znaczy. Kilka minut później staliśmy niedaleko parku rozrywki.
- Wesołe miasteczko? - spytała zaskoczona.
- Głupi pomysł, tak? - spytałem zdenerwowany. Uśmiechnęła się i pokręciła głową. Tym razem to ona złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę wejścia. Jest bardzo radosna i podekscytowana, stwierdzam to po szybkim kroku i wesołej minie.
- Spokojnie zdążymy - zaśmiałem się, w odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech.
- Wiem, ale tak dawno nie byłam w takim miejscu - powiedziała. Po chwili już chodziliśmy między różnymi budkami i straganami. Wszędzie są tylko jakieś zabawki i gry, gdzie nagroda są maskotki, jest też kilka karuzel, diabelski młyn, samochodziki i takie tam... Mimo wszystko Sel i tak dobrze się bawi, dzięki czemu także ja jestem szczęśliwy. Przez ten czas zdążyliśmy przejechać się na karuzelach, zjeść watę cukrową i wygrać dla niej wielkiego pluszaka, chodź mało brakowała a wygrałbym tylko małego jednorożca, no pomogło może też to, że dałem gościowi trochę więcej kasy, tak by Sel nie wiedziała. 
- Dziękuje - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - ten misiek jest super! - 
- Nie ma za co... - mruknąłem.
- Będę miała problem z doniesieniem go do domu, jest wielki i ciężki - powiedziała i zaczęła się śmiać, humor udzielił się także mi.
- Pomogę ci - zaproponowałem, ale pokręciła głową. W jej oczach widzę, że nie ma zamiaru mi go dać więc ustąpiłem.
- Która godzina? - spytała po kilkunastominutowym spacerku. Spojrzałem na zegarek.
- Po dwudziestej - mruknąłem. Przystanęła i spojrzała w niebo.
- Muszę już iść... - powiedziała. 
- Co?! Myślałem, że pójdziemy coś zjeść - powiedziałem.
- Dzięki, ale nie jestem głodna - powiedziała. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Błagam cię! wyglądasz jak kościotrup, powinnaś coś jeść, nie możesz się głodzić - warknąłem. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a pojawiła się całkowita powaga. Wzruszyła ramionami.
- To do zobaczenia - powiedziała, cmoknęła mnie w policzek i zaczęła odchodzić.
- Zobaczymy się jutro? - spytałem za nim odeszła. Odwróciła się na chwilę i pokręciła głową.
- Nie mam czasu - powiedziała i znowu ruszyła. Nie powinienem dać jej tak odejść, ale nie chcę jej urazić, ani zezłościć swoim zachowaniem. Powinienem być wdzięczny za ten miło spędzony czas, ale nadal czuje niedosyt. A ni trochę nie czuję się winny, że jej powiedziałem, że jest za chuda. Mam nadzieje, że w końcu to zrozumie i zacznie coś jeść. Miała idealne ciało, kochałem każdą jej niedoskonałość. 
Zastanawiam się czy to narkotyki ją tak zniszczyły, chodzi mi o to jak szybko zmieniają się jej emocje, potrafi też być chamska. Mam nadzieje, że te narkotyki nie zniszczą jej psychiki. Pamiętam jakie miała trudności przestać wtedy, jeśli przypuszczenia Rose są prawdziwe, tylko odwyk tym razem może pomóc, ale nie chcę jej tam wysyłać to nie miejsce dla niej. Z tymi myślami wróciłem do domu, ale najpierw zajechałem do Harrego i Louisa, wpadli na pomysł by zrobić dziś jakąś popijawę czy coś. Postanowiliśmy z chłopakami, że zamieszkamy oddzielnie mamy tyle kasy, że nic się nie stanie. Jednak i tak zazwyczaj spędzamy ten czas razem. Więc po ostatniej trasie, z której wróciliśmy niedawno, zamieszkaliśmy oddzielnie.
- Siema chłopaki - Krzyknąłem, wchodząc do mieszkania Harrego i Lou, tylko oni postanowili zamieszkać razem, no w końcu to najlepsi przyjaciele.
- Cześć - odpowiedzieli chórkiem, gdy wszedłem do salonu.
- Gdzie byłeś? - spytał Liam. - Umawialiśmy się trzy godziny temu - dodał. Wzruszyłem ramionami. Głupio mi, że muszę ich okłamywać, ale obiecałem Sel, że nic nie powiem. 
- Byłeś na randce - krzyknął nagle Lou. Spojrzałem na niego zaskoczony, dlaczego tak myśli? Zaczął się śmiać.
- Nie prawda - zaprzeczyłem. Oczywiście głupi ja musiałem się lekko zarumienić.
- Masz tą swoją rozmarzoną i zadowoloną minkę.... a i masz rozmazaną szminkę na policzku - powiedział Harry. Szybko skierowałem się do lusterka na ścianie i przyjrzałem się swojemu odbiciu, jednak nie miałem żadnego śladu po szmince. Za to chłopaki śmiali się w najlepsze, co spotęgowało mój rumieniec.
- A jednak - krzyknął Zayn. 
- Widzisz znamy cie lepiej niż ty - powiedział Lou
- Więc gdzie i z kim byłeś? - spytał Zayn. Jak się z tego teraz wywinąć? 
- Owszem byłem, ale nic więcej nie powiem - powiedziałem w końcu z dumą na twarzy. Chłopaki jęknęli sfrustrowany. Szybka zacząłem inny temat za nim zaczęli dopytywać.
______________________________________________________________________
BRAK WENY!
sorki, że tak późno :/ i sorki za błędy....
Wiem, że ostatnio dodaje rzadko i krótko, powiem prawdę dlaczego.
- Nie chcę mi się pisać i nie mam weny
- zepsułam laptopa, a na kompie nienawidzę pisać...
- poprawiam oceny bo mam zagrożenia

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 28

 Rozdział 28

Pięć miesięcy później.
Rozejrzałam się się po kawiarni. Oprócz pary staruszków nie ma tu nikogo. W ogóle dziś nie ma ruchu ,co jest dziwne bo do tej pory się jeszcze nie zdarzyło by w sobotę nikogo nie było.
Westchnęłam i oparłam się łokciami o blat. Chciałabym pracować w jakiejś ważnej firmie i robić coś przydatnego, a nie zbierać zamówienia. Ale bez tej głupiej szkoły nigdzie mnie nie chcą przyjąć, więc prawdopodobnie będę tu siedzieć do końca życia. Zerknęłam na zegarek, jeszcze kilka minut i mogę sobie stąd iść. Stukam palcami w blat i wyglądam przez szybę, patrząc co się dzieje na ulicy. Jak zwykle nic ciekawego, przypadkowe osoby i auta  jadące przed siebie.
- Selena, myślę, że możesz iść wcześniej. - Odwróciłam się i spojrzałam na panią Carter. - Nikogo nie ma możesz iść – powiedziała.
- Um.. dziękuje bardzo – powiedziałam i pobiegłam na zaplecze za nim zmieni zdanie. Zdjęłam fartuch i wzięłam swoją torbę. Ruszyłam w stronę wyjścia.
- Do widzenia – zawołałam do Pani Carter. Uśmiechnęłam się do mnie lekko i wróciła do jakiś dokumentów. Na pierwszy rzut oka może wydać się wredna, ale jak się ją lepiej pozna jest bardzo miła. Ma charakterek i często naprawdę ciężko ją znieść. Wyszłam na chodnik i ruszyłam w stronę mieszkania Rose. To u niej zamieszkałam po tym jak odeszłam od chłopców. Westchnęłam tak bardzo za nimi tęsknie. Moje życie znowu straciło sens, znowu nie mam dla kogo żyć.
Dlaczego na tej ulicy jest tyle ludzi? Jakiś wypadek czy co? Z ledwością przeciskam się przez tłum ludzi. Wyciągnęłam głowę, żeby zobaczyć co się dzieje, jednak nic nie widzę. Westchnęłam.
- Przepraszam! - zaczepiłam jakaś młodą dziewczynę. Spojrzała na mnie. - Wiesz co się stało? - spytałam.
- Zayn i Niall z One Direction tam są – powiedziała, nie bardziej pisnęła. Zbladłam. Niall i Zayn?! Myślałam, że mają teraz jakąś trasę. Znalazłam tą informacje gdzieś w necie.
- Dzięki – wymamrotałam do dziewczyny i szybko zaczęłam oddalać się od tego miejsca. Będę musiała iść dłuższą drogą, ale nie mogę ryzykować, że mnie zobaczą. Ciekawe co u nich słychać? Odwróciłam się do tłumu, może by tak raz spojrzeć. Wątpię, że zobaczą mnie wśród tylu ludzi. Z wahaniem ruszyłam z powrotem w stronę tłumu nastolatek. Głęboki wdech i wydech. Trochę się boje. Dopiero co pokonałam swoją depresje, nie chcę jej mieć znowu. Stanęłam między piszczącymi fankami i wyciągnęłam głowę, nawet stojąc na palcach nie mogę ich zobaczyć. Powinnam odejść i zapomnieć, ale coś mi nie pozwala tego zrobić. Zaczęłam delikatnie przepychać się do przodu. Co chwila dostawałam z łokcia lub ktoś mnie popychał, nie zwracałam na to uwagi. W końcu udało mi się ujrzeć Zayna, a po chwili też Nialla. Do moich oczu napłynęły łzy, na szczęście powstrzymałam je. Oboje rozdają autografy i starają się pogadać z każdą fanką. Stoją do mnie tyłem, więc nie mogą mnie zauważyć.
- Jesteś byłą dziewczyną Harrego, prawda? - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam drobną blondynkę o dużych niebieskich oczach. Jak ona mnie poznała? Zmieniłam fryzurę i dużo schudłam, makijaż także mam inny. Jednak nie chcę tu żadnej akcji, więc kłamię.
- Nie, musiałaś się pomylić – wymamrotałam. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła w stronę chłopaków. To był chyba znak, że powinnam stąd odejść. Zaczynam się wycofywać z tłumu dziewczyn. Ostatni raz zerknęłam na nich. Szybko jednak się odwróciłam gdyż wydawało mi się, że natrafiłam na wzrok Nialla. Przepchałam się jakoś i ruszyłam w stronę mieszkania. Nie to na pewno tylko mi się zdawało, to nie możliwe by nasze oczy spotkały się wśród tylu ludzi. Boże zaczynam z tego wszystkiego wariować. W mojej głowię ukazuje się obraz chłopców, wspomnienia wracają, nic nie mogę poradzić, że zaczynam płakać.

Oczami Nialla.
Wysiadam z Zaynem z samochodu i rozglądam się po okolicy.
- Mam nadzieje, że przejdziemy spokojnie – powiedział Zayn i ruszył w stronę sklepu.
- Wątpię – westchnąłem spoglądając na dwie dziewczyny, które nam się przyglądają i szepczą coś między sobą. - Już nas zauważyły – wymamrotałem. Nie myliłem się po chwili podeszły.
- CześćNIallmożemyprosićoautograf – powiedziała szybko na jednym wydechu. Co?
- Możesz powtórzyć – poprosiłem. Od razu się zaczerwieniła, uroczo. Niektóre fanki są nieśmiałe i jest to słodkie, ale niektóre, naprawdę dają popalić i nie boją się niczego.
- Czy dasz mi autograf – powtórzyła już spokojnie i powoli. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Jasne – powiedziałem. Odwzajemniła mój uśmiech i podała mi nasze zdjęcie i długopis. To naprawdę dziwne, że tyle osób nosi nasze zdjęcia przy sobie. Szybko machnąłem podpis i oddałem jej.
- Dziękuje – powiedziała i po chwili czułem jej ciężar ciała na sobie. Nawet nie zauważyłem kiedy mnie przytuliła, objąłem ją zaskoczony. Jednak równie szybko jak to zrobiła odsunęła się.
- Um..Przepraszam i dziękuje – powiedziała, odwróciła się i odeszła. Oczywiście przez ten czas wokół nas zrobił się mały tłum. Aha, znając życie zaraz będzie wielki. Jednak rzadko mamy czas dla fanów, a zwłaszcza ostatnio, więc nie zaszkodzi nam jak trochę tu postoimy. Zaczęliśmy więc rozdawać autografy, robić zdjęcia i rozmawiać. Po kilkunastu minutach wśród tego hałasu usłyszałem coś dziwnego.
- ...dziewczyną Harrego, prawda? - Szybko zrobiłem zdjęcie i odwróciłem się, to co zobaczyłem o mało nie zwaliło mnie z nóg. Ujrzałem jej oczy, jednak bardzo szybko zniknęły mi z widoku. Nie jestem pewien, dziewczyna wyglądała inaczej niż Sel, ale te oczy? Są dokładnie takie same.
- Zaraz wrócę – krzyknąłem do Zayna, nie czekając na odpowiedź, zacząłem się przepychać przez fanki. Zajęło mi to trochę, gdyż każda próbowała mnie zatrzymać, ale w końcu mi się udało. Wyszedłem z tłumu i zacząłem biec przed siebie, dziewczyny jednak nigdzie nie widać. Muszę być pewny, że to nie ona, może gdzieś skręciła. Zacząłem biec, ciągle się rozglądając, w pewnym momencie, zobaczyłem ją, szła szybkim krokiem. Zacząłem za nią iść. Nie wygląda jak Selena. Ta dziewczyna ma inną fryzurę, postrzępione włosy sięgają jej do ramion i sterczą na wszystkie strony, są też jaśniejsze od włosów Seleny. Przyglądam się strojowi, ma czarne buty na wysokim i grubym obcasie, na nogi założyła czarne, cienkie i poprzecinane rajstopy, bardzo krótka różowa spódniczka, do tego założyła czarną kurtkę, niestety nie widzę co ma pod nią. Selena się tak nie ubierała, jak w ogóle mogłem pomyśleć, że ta dziewczyna to Sel, ale te oczy... muszę w nie spojrzeć jeszcze raz. To prawdziwy cud, że ujrzałem ją pośród tylu fanek. Szedłem za nią dopóki nie weszła do jednego z bloków, szybko podbiegłem do drzwi by je podtrzymać, nie mam zamiaru czekać, aż ktoś łaskawie mi je otworzy lub wpiszę kod. Wszedłem na klatkę schodową i zobaczyłem jak dziewczyna biegnie po schodach. Oczywiście skradałem się za nią by zobaczyć do jakiego mieszkania wchodzi. W końcu stanąłem przed drzwiami za którymi zniknęła. Serce wali mi jak oszalałe, jestem bardziej niż zdenerwowany, tak dawno jej nie widziałem naprawdę się rozczaruje jeśli to nie będzie Sel. W końcu ta dziewczyna w ogóle nie przypominała Sel, przynajmniej od tyłu. Wziąłem głęboki wdech i zadzwoniłem. Błagam niech to będzie ona, nie po to jakaś niewidzialna siła mnie tu pchała, żebym się rozczarował. Wstrzymałem oddech gdy zaczęły otwierać się drzwi. O matko zaraz mi serce wyskoczy. W przejściu ujrzałem jednak jakaś blondynkę, zaraz ja ją skądś kojarzę, tylko skąd?
- cześć – powiedziałem. Dziewczyna przyglądała mi się z rozchylonymi ustami i szerokimi oczami. Pewnie jakaś fanka. Po chwili się ogarnęła.
- Niall, co ty tu robisz? - spytała półgłosem, bez powitania. Jest mocno zdenerwowana. Czekaj, czekaj... Już wiem!
- Rose? - spytałem z uśmiechem. To przecież przyjaciółka Sel, przedstawiła nas kiedyś. Przytaknęła. - Muszę ją zobaczyć – powiedziałem z wielkim uśmiechem. Teraz jestem pewien, że to ona. Blondynka złapała mnie za ramie, gdy próbowałem wejść do mieszkania.
- To nie jest dobry pomysł – powiedziała ze zmartwioną miną. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Dlaczego? - wycedziłem przez zęby. Chcę się z nią zobaczyć, pogadać ona na pewno mi tego nie zabroni.
- Ona dopiero niedawno wyszła z depresji, jeśli cię zobaczy... - przerwał jej dobrze znany mi głos. Moje serce mocniej zatrzepotało gdy ją usłyszałem.
- Niall? - Szybko odwróciłem się w jej stronę. Na jej policzkach widnieją łzy, przygląda mi się zszokowana, a więc to jednak ona, zmieniła się i to bardzo, jednak nadal ją kocham wiem to. Przez ten cały czas, nie było dnia bym o niej nie pomyślał. Nie wiem jak, ale po chwili stałem przy niej, obejmując ją. Po chwili szoku i wahania wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać. Zaczęłam głaskać ją po głowie.
- Cii... nie płacz – poprosiłem.
- Tęskniłam... - wymamrotała w zagłębieniu mojej szyi. Fala jej gorącego oddechu uderzyła mnie.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedziałem. Wydaje się drobniejsza i bardziej krucha odkąd widziałem ją ostatni raz. Przez materiał jej bluzki, można wyczuć wystające kości. - Oh.. Sel – mruknęłam wkładając w to tyle czułości ile się dało. Nie wiem ile tak staliśmy, ale dość długo. Sel zdążyła się uspokoić, ale od czasu do czasu wyrywał jej się maleńki szloch. Odsunąłem ją delikatnie od siebie, bym mógł spojrzeć w jej oczy. Złapałem jej policzki w dłonie i kciukami wytarłem łzy. Przeniosłem wzrok z jej pięknych oczu na różowe usta. Pragnę ją pocałować, ale wiem, że ona by tego nie chciała, nie chcę jej znów stracić. Znów spojrzałem w jej oczy i delikatnie się uśmiechnąłem. Minęło tyle czasu, ale nie przestałem czuć do niej tego co wcześniej. To dziwne, prawda? Znaliśmy się tak krótko, a tak bardzo zdążyłem ją pokochać, mimo tego, że wolała Harrego i bardzo rzadko wysyłała mi jakieś sygnały, a nawet jeśli się pojawiły nie była chyba tego świadoma, wiem, że nie czuła do mnie nic więcej niż braterską miłość, to ją kurwa kocham jak nigdy. To świetne uczucie ją zobaczyć i móc ją przytulić. Odcięła się od nas całkowicie, zmieniła numer telefonu, straciliśmy z nią wszelki kontakt.
- Czy ty coś w ogóle jesz – spytałem. To nienormalne, że ona tak schudła. Spuściła wzrok i delikatnie pokiwała głową. Coś czuje, że nie mówi mi prawdy. - Zmieniłaś się – powiedziałem, bardziej się jej przyglądając. Uśmiechnęła się smutno.
- Lepiej, prawda? - Dlaczego ona o to pyta? Zmarszczyłem brwi.
- Zawsze byłaś śliczna – odpowiedziałem. - Może przejdziemy do pokoju? - spytałem. Przytaknęła i pociągnęła mnie za sobą. Przeszliśmy przez salon i weszliśmy do małego pokoju, Stwierdzam, że to jest jej sypialnia. Puściła moją dłoń i usiadła na łóżku. Usiadłem obok i objąłem ją ramieniem. Pociągnąłem ją tak że półleżeliśmy na łóżku oparci o stos poduszek, przytulała się do mojego boku a ja ją obejmowałem. To cholernie miłe uczucie.
- Co tu robisz? - spytała.
- Wydawało mi się, ze zobaczyłem twoje oczy w tłumie i poszedłem za tobą, nie myliłem się – wyjaśniłem i się uśmiechnąłem do niej. - Wszystko z tobą w porządku? - Pokiwała głową. - Rose powiedziała mi o depresji – powiedziałem. Westchnęła i wzruszyła ramionami.
- To tylko małe załamanie, no wiesz przez całe życie nie miałam normalnej rodziny i przyjaciół, a potem poznałam was, trudno mi było was opuścić – wymamrotała.
- Przecież mogliśmy się jakoś potykać po kryjomu – powiedziałem. Pokręciła głową.
- Zbyt bardzo mi o nim przypominasz. - Nie powiem, że nie zasmuciły mnie te słowa.
Ona chyba naprawdę go kochała. - A co.. co u niego słychać? - spytała.
- Nic ciekawego – wymamrotałem.
- A ma kogoś? - Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Nie... Czasem przyprowadzi jakąś laskę i tyle – powiedziałem. Niech ona w końcu przestanie o niego pytać, proszę. Pokiwała głową, że rozumie i na chwilę spuściła głowę, by coś przemyśleć.
- A u chłopaków? - spytała w końcu.
- Tęsknią za tobą, ale tak to jest w porządku. -
- Nie mów im, że się spotkaliśmy – poprosiła. Zmarszczyłem brwi.
- Dlaczego? Ucieszą się, że będą mogli cie zobaczyć – powiedziałem.
- Nie mam zamiaru się z nimi widzieć okej? - krzyknęła i odsunęła się na sam brzeg łóżka patrząc w białą ścianę. Zaskoczony jej wybuchem uniosłem brwi. Co to za nagła zmiana nastroju? - Już dostatecznie trudne dla mnie jest to, że ty tu jesteś! - Jest wkurzona, co ja do cholery takiego zrobiłem. Może to był błąd przychodzić tutaj.
- Mam sobie iść? - spytałem cicho. Drgnęła lekko, ale się nie ruszyła.
- Nie, zostań – wyszeptała spokojnie. Okej kolejna zmiana nastroju, co się dzieje? Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. - Przepraszam, jestem po prostu zmęczona – powiedziała odwracając się w moją stronę. Bez słowa weszła pod kołdrę i przysunęła się do mnie.
- Cieszę się, że tu jesteś – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Ja też – przyznałem. Zamknęła oczy i ułożyła głowę na poduszce. Mam rozumieć, że to koniec rozmowy? Trudno, najważniejsze jest to, że mogę przy niej być. Zaczekałem aż zaśnie, pocałowałem ją w czoło i po cichu wyszedłem z jej pokoju. Okej gdzie jest Rose, muszę z nią pogadać. Znalazłem ją w kuchni, właśnie jadła jakieś płatki. Usiadłem naprzeciwko niej.
- Musimy pogadać – powiedziałem. Podniosła na mnie wzrok i westchnęła. Wygląda jakby nie bardzo wiedziała od czego zacząć.
_________________________________________________________________________
Co wam mogę powiedzieć... Przepraszam, że tak późno i że tak do dupy
No cóż tak wyszło, że nie mam już laptopa a na kompie nie lubię pisać i ogólne rzadko na niego wchodzę bo jest zajęty... No cóż przepraszam i tyle!
Nie wiem kiedy pojawi się następny...
Jakieś pytania?? Zapraszam na mojego Twittera bo na asku rzadko bywam... 
@pudelek12 mój twitter :)