Rozejrzałam się wokół, ale jedyne
co byłam w stanie zobaczyć to ciemność, jedynym światłem była
mała latarnia, ale nie oświetlała więcej niż małego koła wokół
siebie. Westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki,
cholera spóźnia się. Czekam jeszcze kilka minut i spadam stąd, o
tej porze robi się zimno. Oparłam się o budynek i zerkałam w
stronę wyjścia z tego zaułka, między budynkami widzę kawałek
ulicy, ale tak późno, rzadko można kogoś spotkać, zwłaszcza że
ostatnio jest dość niebezpiecznie.
- Już jestem – Usłyszałam męski
głos za sobą, podskoczyłam i szybko spojrzałam w jego stronę,
moje serce mocno przyśpieszyło.
- Cholera! Przestraszyłeś mnie –
warknęłam. Oboje mówiliśmy przyciszonymi glosami, nie chcemy by
ktoś nas usłyszał i tak nasze głosy dostatecznie mocno wytwarzają
echo w tym cichym miejscu. Oprócz wiatru i naszych oddechów nie
słychać nic, chyba że w pobliżu od czasu do czasy przejedzie
samochód.
- Wybacz – powiedział i podszedł
ukazując się w świetle lampy. Jak zwykle miał na sobie czapkę z
daszkiem, a na to kaptur, a szkoda bo ma naprawdę fajne ciemnoblond
włosy, do tego założył czarną kurtkę, pod spodem oczywiście ma
bluzę, a do tego ciemnie spodnie. Jego twarz jest w cieniu daszka od
czapki, więc nie mogę niczego zobaczyć.
- Co tak późno? - spytałam,
odepchnęłam się od ściany i podeszłam do niego, nachylił się
więc mogłam cmoknąć go w policzek.
- Sorki, miałem mały problem –
wymamrotał.
- Wszystko w porządku? - spytałam,
pokiwał głową. Przyjrzałam się dokładnie wyrazowi jego twarzy,
ale jak zwykle nic mi to nie mówiło. - Ale nie po to się
spotkaliśmy, masz? - spytałam i oblizałam usta. Dobrze wie o co mi
chodzi, więc nie musimy głośno o tym rozmawiać, lepiej żeby nikt
nie słyszał. Uśmiechnął się szeroko i sięgnął do ukrytej
kieszeni w kurtce wyciągnął z niej mały woreczek i podał go mi.
Spojrzałam na niego tylko przelotnie po czym schowałam go do
kieszeni, nie muszę sprawdzać ufam mu, jeszcze nigdy mnie nie
oszukał, jesteśmy przyjaciółmi więc nigdy by tego nie zrobił. Z
drugiej kieszeni wyjęłam banknoty i mu je dałam, odebrał je i
przeliczył.
- Sorki Sel, ale są droższe, to za
mało – powiedział. Zacisnęłam usta i spojrzałam na niego
poirytowanym wzrokiem, jednak po sekundzie moja mina zmieniła się
na smutną i wręcz błagalną.
- Proszę cię Sam... nie mam więcej...
- poprosiłam go, w moim głosie wyraźnie było słychać
desperacje.
- Sel.. nie mogę... - zaczął.
- Proszę – poprosiłam jeszcze raz.
Westchnął i przejechał dłonią po twarzy.
- Dobra – warknął. - Radzę ci coś
z tym zrobić, w końcu popadniesz w długi, chcesz skończyć jako
dziwka? - spytał groźnie, jego spojrzenie wręcz wierciło we mnie
dziurę, po chwili jednak spojrzał na ścianę.
- Wiem co robię – podniosłam głos.
- A zresztą dla mnie i tak to jest bez różnicy – dodałam
ciszej. Jego wzrok znowu przeniósł się na mnie, tym razem nie był
już zły, w jego oczach widać smutek, współczucie i skruchę.
- Nie mów tak – powiedział, ale
odpowiedziałam mu jedynie ciszą. Mam pomysł... - Oddam ci tę
pieniądze pojutrze co do grosza – powiedziałam, odwróciłam się
i odeszłam od niego, za nim zdążył coś powiedzieć. Ruszyłam w
stronę opuszczonego budynku, kilka przecznic stąd, umówiłam się
już tam z kilkoma osobami, zapewne na mnie czekają, albo już dawno
leżą zaćpani. Kilka minut później znalazłam się w końcu w
środku, ruszyłam bo betonowych schodach, aż dostałam się na
drugie piętro. Ten budynek może wydawać się dość przerażający,
stary ceglany budynek z zabitymi dechami oknami, w środku nie ma nic
oprócz gołych ścian i kilku rzeczy typu stara obdarta kanapa,
śmierdzące materace i mały stolik przyniesionych przez ćpunów.
To jest idealna miejscówka bo nikt oprócz nas tu nie przychodzi,
więc mamy spokój. Weszłam do pomieszczenia które chyba kiedyś
było salonem, na podłodze pod stertą kurzy widać dziurawy,
poniszczony dywan. Najgorsze jest to, że znajduję się tu różnego
typu ohydne robactwo oraz szczury, trzeba na nie uważać, ale zdaje
się że nikomu to nie przeszkadza.
- No proszę kogo my tu mamy –
usłyszałam piszczący dziewczęcy głos, więc odwróciłam się w
stronę jego właścicielki. Mój wzrok padł na niską blondynkę,
siedzącą na fotelu, w dłoni miała puszkę piwa. - dawno cie tu
nie było – powiedziała z lekkim wyrzutem. Wzruszyłam ramionami.
Na szczęście Violet nie dopytywała. Obok niej oczywiście ujrzałam
resztę paczki.
- Część wszystkim – przywitałam
się i podeszłam do nich.
- Wyglądasz marnie – powiedziała
Alex przyglądając mi się przymrożonymi oczami. Dziewczyna jest
dość wysoką brunetką, ale za to bardzo szczupłą, jak zwykle się
martwi.
- Nie było jej tu kilka dni, co się
dziwisz – zawołał Milo. Westchnęłam się usiadłam obok
Martina. Jak zwykle objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie
by móc mocno mnie pocałować, smakuję jak zawsze papierosami oraz
tanią wodą kolońską, ale mi się to podoba. Martin jest wysoki i
dobrze zbudowany, ma tez ciemna karnację co idealnie pasuje do
czarnych włosów i brązowych oczu. Milo za to jest ciemnym
blondynem z piwnymi oczami, jest też mniejszy od Martina, ale tez
jest całkiem dobrze zbudowany.
Odsunęłam się od niego i sięgnęłam
po narkotyk w mojej lewej kieszeni. Otworzyłam go i już miałam
wysypać go na stolik, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek,
podniosłam wzrok i zobaczyłam Alex.
- Nie za dużo? - spytała. Prychnęłam
i wyrwałam swoją rękę.
- Przestań Alex, dziewczyna chcę się
zabawić – zaśmiał się Martin. - Dajesz mała – mruknął.
Wysypałam na stolik i podzieliłam na dwie równe części, najpierw
wciągnęłam jedną dziurką i odczekałam chwilę, a po chwili
drugą część wciągnęłam drugą dziurką. Sama nie wiem
dlaczego, aż tak dużo tego wzięłam, po tym spotkaniu z Niallem
muszę się odstresować. Wzięłam jeszcze puszkę piwa i oparłam
się i wygodnie się rozsadziłam, popijając mocne piwo. Jak zwykle
zaczęliśmy gadkę, jak zwykle rozmawiamy o narkotykach, seksie,
imprezach lub jak zarobić na kolejną działkę, oczywiście
dochodzą do tego żarty i wygłupy, tyle razy ile my wciągaliśmy
nie czyni nam dużej różnicy, tyle że czujemy się bardziej wolni
i lepiej nam się gada, ale z każdą minutą czułam jak moje myśli
coraz bardziej się plączą i coraz mniej mogę zrozumieć z
rozmowy, teraz wszystko wydaję mi się takie proste. Obraz trochę
mi się rozmazał i nie wiem co dzieje się wokół mnie, tak samo
było gdy za pierwszym razem wciągnęłam, tylko że tym razem
wciągnęłam potrójną dawkę, może i zgłupiałam ale mi to
potrzebne, plus wypiłam piwo to niezbyt dobra mieszanka. Całkowicie
zaprzestałam słuchać reszty i rozglądałam się w około.
Fascynowały mnie te różne kształty i kolory wokół mnie, to
niesamowite, chodź nie potrafię ich zrozumieć. Moje myśli już w
ogóle nie chcą łączyć się w wspólną całość.
- Sel... - Usłyszałam swoje imię
jakby z daleka i było jakieś zniekształcone, w tym momencie wydaję
mi się to zabawne więc parsknęłam śmiechem, spojrzałam na Milo
gdyż wydaje mi się, że to on się odezwał. Miał trochę
niespokojną minę, co tez jest bardzo zabawne. Gdzieś obok
usłyszałam głośny śmiech, zgaduję że to Martin.
- Chyba przesadziła... - kolejne słowa
i znów brzmią dziwnie.
- Nic jej nie będzie – powiedział
Martin, jestem pewna, że to on bo przyglądam się właśnie jego
przystojnemu profilowi, a jego usta się poruszają. Podniosłam dłoń
i palcem przejechałam po jego delikatnie zarośniętym policzku,
uwielbiam gdy tak drapię, a zwłaszcza tam na dole, zachichotałam
na myśl o tym.
Od dawna się tak nie czułam,
przyzwyczaiłam się już do tamtych narkotyków, więc postanowiłam
wziąć coś mocniejszego i jest świetnie, owszem czasem przyjmujemy
morfinę wtedy też jest super, ale chyba wolę jednak ten stan
rzeczy. Martin znowu się zaśmiał i spojrzał na mnie., wysłałam
mu więc buziaka, na co znowu się uśmiechnął, ręką przejechałam
najpierw po jego klacie a potem po kroczu, w jego oczach widziałam
rosnące podniecenie. Nie przejmowałam się, że reszta patrzy, nie
raz widzieliśmy takie rzeczy i jeśli chodzi o nas także, komuś
takiemu jak nam już nie zależy. Przybliżył się do mnie i nosem
przejechał po moim policzku, jego usta zetknęły się na chwilę z
moimi, ale szybko się odsunęły podążając dalej, zostawiając na
moich ustach zniecierpliwienie i niedosyt, on uwielbia się ze mną w
ten sposób droczyć, po raz drugi przejechałam ręką po jego
kroczu, czując że ma wzwód uśmiechnęłam się szeroko. Cmoknął
mnie w końcu w usta, ale się odsunął, na mojej twarzy pojawił
się grymas.
- Faktycznie przesadziła –
powiedział do reszty. - Odprowadzę ją. - Wstał i pociągnął
mnie za sobą, po chwili wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę,
albo jego albo mieszkania Rose. Świat wokół mnie wydaje się
przerażający, gdyż cienie są większe i ciemniejsze i jakby
chciały mnie łapać, dźwięki są dziwniejsze i głośniejsze i
wszystko wygląda jakby miało się na ciebie rzucić, ale
jednocześnie jest też ładniejszy na przykład latarnię wyglądają
na jaśniejsze i bardziej kolorowo, wręcz przyjaźniej. Tuż obok
cały czas czułam obecność Martina, oraz to że trzyma mnie za
rękę. Szliśmy przed siebie, aż w pewnej chwili poczułam jak
chłopak ciągnie mnie do zaułka, walnął plecami o ścianę a ja w
jego klatę, oczywiście wyrwał mi się śmiech. Przestałam się
chichrać dopiero gdy nas okręcił i przycisnął mnie do zimnej
ściany. Spojrzałam na niego, bez cienia uśmiechu, jedyne co po
mnie było widać to to, że już nie mogę się doczekać, aż
zabawa się zacznie. Moje ręce znalazły się nade mną,
przyciśnięte przez niego do ściany jedną dłonią, druga jego
dłoń ściskała moje biodro.
- Jesteś taka podniecająca –
mruknął do mojego ucha. Przymknęłam oczy, czekając na jego ruch.
Po chwili poczułam jak przyciska swoje usta do mojej szyi,
rozpinając mi bluzkę i zjeżdżając coraz niżej. Nie przejmowałam
się, że ktoś nas usłyszy, zresztą o tej porze nikogo nie ma.
Zrobiliśmy to szybko, bez zdejmowania ubrań, wystarczyło nam
wzajemne zaspokojenie się nawzajem, nie zależało nam na
romantyczności i innych duperelach, tu chodzi wyłącznie o
przyjemność. Oboje wiemy, że miłość jest nikomu nie potrzebna,
ona tylko rani, sam seks jest dużo łatwiejszy. Kilka minut później
zakładaj już spodnie a ja zapinałam bluzkę, mam nadzieje, że nie
zapomniał o prezerwatywie, szczerze nie czułam czułam czy ją miał
czy nie. Rozejrzałam się wkoło i zobaczyłam zobaczyłam ją
leżącą tuż obok, odetchnęłam z ulgą, niepotrzebne mi dziecko.
-Lepiej się czujesz? - spytał.
Pokiwałam głową. Czuje się o wiele lepiej. Uśmiechnęliśmy się
do siebie i wznowiliśmy powrót do domu. Szybko poznałam okolice i
stwierdziłam, że jednak idziemy do niego, nie żeby mi to nie
pasowało.
Następny dzień, południe*
Matko moja głowa, cała aż pulsuje co
ja do cholery wczoraj robiłam, nie mogę sobie przypomnieć.
Zgaduje, że brałam, ale jeszcze nigdy nie było ze mną tak źle.
Powoli otworzyłam oczy, czuje się jak na mega kacu. Kurwa?! Chyba
nie popiłam narkotyków piwem?! Musiałam mrugnąć kilka razy, żeby
przyzwyczaić się do światła. Gdzie ja jestem? Rozejrzałam się i
dopiero po chwili zobaczyłem obok siebie śpiącego Martina.
Przewróciłam oczami, znowu spędziłam z nim noc i tego nie
pamiętam. Podniosłam się z łóżka i założyłam ciuchy, które
leżały porozwalane na podłodze, ubrałam się i ruszyłam do małej
kuchni, by napić się wody. Zajrzałam jeszcze do lodówki, ale nic
nie ma, jak i tak nie mam zamiaru jeść ale przynajmniej zrobiłabym
Martinowi śniadanie, bo znając życie będzie za leniwy i nie zje
nic, ale nawet ja się tak nie poświęcę by pójść na zakupy dla
niego. No cóż muszę wracać Rose jak zwykle będzie się martwic,
wkurza mnie to, no bo kurde nie mam 10 lat. Spojrzałam na zegarek,
cholera muszę iść do kawiarni, na bank się spóźnię.
- Martin! - Krzyknęłam wchodząc do
sypialni, nawet nie mrugnął. Wzięłam więc drugą poduszkę i
zaczęłam w niego walić. - Wstawaj śpiochu! - W końcu zaczął
się wiercić i otwierać oczy.
- Co jest, kurwa? - warknął i
naciągnął sobie na głowę kołdrę, przewróciłam oczami i
pociągnęłam za nią. Jęknął, ale w końcu otworzył oczy i się
powoli podniósł. - Która godzina? - spytał, przecierając
zaspane oczy.
- Po 13 już – odpowiedziałam.
Jęknął i z powrotem opadł na poduszki. - Wstawaj, nie masz czasem
roboty? - spytałam.
- Kasę przysyła mi matka, nadal
myśli, że się uczę, a z roboty mnie wywalili, wiedziałaś, że
nie można pić alkoholu w czasie pracy? - spytał zdziwiony. A kto
tego kurwa nie wie?! Jednak nie skomentowałam tego.
- Lepiej czegoś poszukał, Twoja matka
się w końcu skapnie – powiedziałam. - Idziemy dziś na imprezę?
Z tego co wiem to w magazynach, będzie dziś ta blondynka,
spodobała ci się co nie? - powiedziałam. - Koniecznie musisz się
z nią umówić – dodałam. Ale chyba już mnie nie słuchał, bo w
odpowiedzi usłyszałam chrapanie. Pokręciłam głową w
niedowierzaniu i wyszłam z mieszkania, kierując się do mieszkania
Rose. Mam nadzieje, że zdążę do pracy, mam być tam wpół do 15,
może się wyrobię. Nie mogę sobie pozwolić by znów mnie wywalili
z pracy. Cholera do tego muszę oddać Samowi te pieniądze, tak
naprawdę ich nie mam, ale wymyśliłam coś co pozwoli mi szybko je
zdobyć. No cóż to jedyna możliwość jeśli ni e chcę popaść w
dług u dilerów, najprawdopodobniej sprzedawali by moje ciało,
najnormalniej w świecie zrobili by ze mnie dziwkę, a ja nie
miałabym z tego prawie, żadnych pieniędzy. Wiem, że to co mam
zamiar zrobić jest złe i podłe, ale czy mam jakiś inny wybór?
Muszę sobie jakoś z tym poradzić. Muszę bo inaczej będzie ze mną
naprawdę źle.
Późny wieczór *
- Dobranoc – pożegnałam się z
panią Carter i wyszłam z kawiarni. Przez cały dzień myślałam,
czy to aby na pewno dobry pomysł, przecież jemu też będę musiała
kiedyś oddać te pieniądze, ale z drugiej strony jest cholernie
bogaty, to go nawet nie ruszy, może zapomni i tyle, ale cholera nie
mogę ich wziąć za nic, ale czy wtedy nie będę zwykłą dziwką?!
Mam nadzieje, ze nie w końcu ja tylko pożyczę re pieniądze, a to
że mnie podnieca to już inna sprawa, prawda?! Przestań w końcu o
tym myśleć, i tak nie masz innego wyboru! Wyjęłam więc telefon i
wybrałam numer do Nialla. Nie musiałam długo czekać, aż
odbierze.
- Halo – usłyszałam jego głos.
- Cześć Niall, tu Sel –
powiedziałam.
- Hej, stało się coś? - spytał od
razu.
- Nie, tylko się zastanawiam czy...
czy nie chciałbyś się dziś spotkać? - spytałam.
- Tak, jasne kiedy? - zgodził się.
- Przyjedź zaraz do mieszkania Rose. -
- Okej, do zobaczenia – powiedział i
się rozłączył. Westchnęłam i weszłam do budynku, by w końcu
znaleźć się w mieszkaniu.
- Cześć Rose – mruknęłam do
blondynki.
- Cześć, gdzie wczoraj byłaś? -
spytała. No jasne, jak zwykle będzie mnie przepytywać.
- Bawiłam się – powiedziałam
zirytowana.
- Sel... - zaczęła. Bardzo dobrze
wiem, co chce powiedzieć.
- No co? - wybuchnęłam. Prychnęłam
gdy nie dokończyła. Ominęłam ją i weszłam do swojego pokoju.
Nie powinnam być dla niej taka oschła, to tylko dzięki niej mam
dach nad głową w higienicznym miejscu, toleruje mnie, a wydaje mi
się, że wie że ja ćpam. Pokręciłam głową by wyrzucić z
siebie te myśli. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać w
poszukiwaniu jakiegoś ubrania na imprezę. Zdecydowałam się w
końcu na zwykłą czarną mini. Skoro zabieram Nialla lepiej, żebym
zakrywała kawałek ciała. Makijaż jak zwykle zrobiłam mocny,
każdy mi mówi, że nie powinnam tyle tego nakładać, ale mało
mnie to obchodzi, tak czuje się dużo lepiej. Albo mi się zdaje,
albo ta sukienka jest z lekka luźniejsza niż ostatnio. Szybko
weszłam na wagę, aż pisnęłam udało mi się schudnąć kolejny
kilogram. Zadowolona wyszłam z pokoju, akurat gdy zadzwonił
dzwonek. Szybko podeszłam i otworzyłam by ujrzeć uśmiechniętego
Nialla.
- Cześć – przywitał się.
- Hej – powiedziałam i cmoknęłam
go w policzek. Niall obejrzał mnie od góry do dołu i zmarszczył
czoło.
- Myślałem... - zaczął, ale mu
przerwałam.
- Idziemy na imprezę – pisnęłam.
Był zaskoczony, ale chyba pasował mu ten pomysł. Wpuściłam go do
mieszkania.
Oczami Nialla
Sel obejrzała mnie
dokładnie wzrokiem. Zacmokała cicho. Co jest? Przecież wyglądam
dobrze.
- Masz jakieś pieniądze
przy sobie? - spytała. Kiwnąłem głową. - Daj – poleciła.
Zdziwiło mnie to, ale bez zbędnych pytań oddałem jej portfel.
Chyba nie chcę mnie okraść, co nie?! Z zaciekawieniem przyglądałem
się co robi. Przeliczyła ile mam i oddała mi tylko kilka
banknotów, resztę odrzuciła wraz z portfelem na szafkę.
- Mogą cię okraść –
odpowiedziała na moje niewypowiedziane pytanie. Gdzie my do cholery
jedziemy?!
- Nie będę potrzebował
dokumentów? - spytałem. Zachichotała i pokręciła głową. Gdyby
nie to, że nie chcę jej zasmucić, a ni zdenerwować bo bardzo chcę
z nią iść już dawno bym zaczął zadawać milion pytań i pewnie
w końcu zabronił bym jej tam iść.
- Telefon też lepiej
zostaw – stwierdziła.
- Ale... - zacząłem
- Zostaw! - powtórzyła i
spojrzała na mnie zimnym wzrokiem. Okej już odkładam pani w
gorącej wodzie kompana. - Strój nie bardzo pasuje, ale może nikt
nie będzie patrzył – dodała po chwili. Spojrzałem na swoje
ciuchy, są fajne. Dopiero teraz wyszliśmy z mieszkania. Wyszliśmy
na zewnątrz, gdzie już się zrobiło ciemno, stanęliśmy na
chodniku.
- Jedziemy z moim znajomym
– powiadomiła mnie. Wyjęła z małej torebki telefon i napisała
do kogoś sms. A mi to nie wolno było wziąć telefonu, to nie fair.
Po chwili przed nami zatrzymał się samochód. Sel podeszła i
otworzyła drzwi i usiadła na miejscu pasażera, ja usiadłem z
tyłu. Od razu spojrzałem kto siedzi za kierownicą. Chłopak
najpewniej w naszym wieku.
- Cześć Kicia –
mruknął do Sel.
- Cześć. - dziewczyna
się przysunęła do niego i zostawiła na jego ustach pocałunek.
Patrzyłem na to wszystko z otwartą buzią. I to jest niby tylko
znajomy? Kto się tak wita tylko ze znajomym?! Ogarnąłem się i
zacisnąłem szczękę oraz pieści, żeby czasem nie wybuchnąć,
moje oczy prawdopodobnie aż święcą ze złości.
- A to kto? - spytał
spoglądając na mnie. Co za maniery normalnie...
- Niall, mój przyjaciel –
powiedziała Sel.
- Kolejny? - zaśmiał
się. Dziewczyna też zaczęła się śmiać.
- Nie taki przyjaciel –
Krzyknęła z udawanym oburzeniem. W końcu facet odwrócił się w
moją stronę.
- Jestem Brian –
Przedstawił się i wyciągnął w moją stronę dłoń, uścisnąłem
ją i wymamrotałem swoje imię. Nie lubię go już i to bardzo.
Chętnie bym mu urwał te jasne, lekko zakręcone włosy.
Odwrócił się do
kierownicy i zaczął jechać.
- Więc jak maleńka
gadałem z szarym – powiedział Brian do Sel. Jednak nic z tego nie
zrozumiałem.
- Nie dziś –
odpowiedziała. Zaśmiał się i spojrzał w lusterko, gdzie odbijała
się moja twarz.
- Nie wiem skąd go
wytrzasnęłaś – powiedział. Czy on mówi o mnie?
- Przestań – upomniała
go, więc na resztę podroży się zamknął.
Dojechaliśmy w jakieś
nieznane mi miejsce, na pierwszy rzut oka wygląda to na jakieś
stare magazyny, tyle że są przerobione na miejscówkę do imprez.
Drzwi od jednego z magazynów są otwarte, wylewają się stamtąd
kolorowe światła i głośna muzyka. Przed wejściem stoi kilka osób
i palą papierosy, chyba. Wysiadłem z samochodu i dokładniej
obejrzałem się wokół, tak jak przypuszczałem były tu kiedyś
magazyny, nie wiem dokładnie na co, ale opustoszały i niczego tu
nie było puki ktoś nie zaczął robić imprez. Słyszałem kiedyś
o tym miejscu i z tego co wiem jest tu niebezpiecznie, więc co my tu
do cholery robimy?! Przynajmniej wiem dlaczego kazała mi nie brać
portfela i telefonu, przychodzą tu szumowiny, przestępcy i inni
tego typu.
- Chodź! - Krzyknęła do
mnie Sel. Spojrzałem na nią, na ustach ma szeroki i seksowny
uśmiech. Złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę wejścia.
- Cześć śliczna –
Krzyknął rosły osiłek stojący przy wejściu. Uśmiechnęła się
w odpowiedzi. - Ten kolo to z tobą? - spytał tym razem patrząc na
mnie
- Tak, to Niall-
przedstawiła mnie. Obejrzał mnie dokładnie i zmrużył oczy.
- Lepiej się zachowuj dobrze, nie chcemy żadnych dram i traktuj ślicznotkę z szacunkiem bo ci powyrywam nogi i wsadzę do dupy, rozumiesz – powiedział groźnie. Na mojej twarzy pojawiła się nutka szoku i strachu. Sel zaczęła się śmiać, spojrzałem na nią zdziwiony.
- Lepiej się zachowuj dobrze, nie chcemy żadnych dram i traktuj ślicznotkę z szacunkiem bo ci powyrywam nogi i wsadzę do dupy, rozumiesz – powiedział groźnie. Na mojej twarzy pojawiła się nutka szoku i strachu. Sel zaczęła się śmiać, spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ben! Nie strasz go –
Krzyknęła z udawanym oburzeniem i lekko pięścią uderzyła go w
ramię.
- Tylko żartuje dzieciaku
– powiedział do mnie. - Nie bój się – Zaczął się śmiać,
na co się zaczerwieniłem i zrobiło mi się głupio. Dziewczyna
pociągnęła mnie dalej, przepchaliśmy się przez tłum pijanych i
prawdopodobnie naćpanych osobników do stolika, gdzie już siedziało
kilka osób. Po drodze, cały czas ktoś zaczepiał Sel i się z nią
witał, zwłaszcza denerwowały mnie te niby przyjacielskie całusy
na powitanie i obmacywanie, no mnie to tak nie witała! Ale gdy
zobaczyłem, że całuję ją jakaś laska to ugięły się pode mną
kolana. Ja pierdole!
- Cześć Wszystkim –
Krzyknęła na powitanie. Każdy spojrzał w naszą stronę.
Przywitali się i wzrok każdego spoczął na mnie.
- A to kto? - spytała
blondynka, patrząc na mnie maślanymi oczami i przygryzając wargę.
- Niall, mój stary
przyjaciel – przedstawiła mnie Sel. Blondynka wstała i wyciągnęła
do mnie dłoń.
- Jestem Violet
kochaniutki – mruknęła głosem przesyconym seksem. Przełknąłem
ślinę, ale jak na dżentelmena przystało ucałowałem jej dłoń,
z tego co wiem, to dziewczyny to lubią. Nie myliłem się dziewczyna
zachichotała.
- Skąd ty żeś go
wytrzasnęła – powiedziała brunetka, patrząc na mnie z
niedowierzaniem. - Jestem Alex – powiedziała do mnie. - siadaj
powiedziała klepiąc miejsce obok siebie.
Oczami Sel
Niall się chyba lekko
zarumienił, jest nieśmiały, a Alex i Violet najwidoczniej się to
podoba, nie dziwię im się to jest mega uroczę. Nie ruszył się
więc go lekko popchnęłam, w końcu siadł między dziewczynami, a
te od razu się do niego przylepiły i zaczęły z nim rozmawiać.
Matko! Traktują go jak nową zabawkę. On sam wydaje się mocno
zdezorientowany, ale i zadowolony. No ale jakiemu facetowi by się to
nie podobało?! Ale za to Martin i Milo nie wyglądali na zbytnio
zadowolonych, są wręcz poirytowani. A Brian już dawno gdzieś
zniknął. Usiadłam obok Martina.
- Co jest? - spytałam.
- Co on takiego ma czego
nie mamy my? - spytał, patrząc na Nialla nieśmiało gadającym z
napastującymi go dziewczynami. Nie powstrzymałam głośnego
śmiechu.
- Jesteś zazdrosny – zaśmiałam
się. Prychnął, ale nie odpowiedział. - Jest czymś nieznanym,
więc każdy chcę tego spróbować, jest nieśmiały, niewinny i
uroczy, laski to lubią – powiedziałam. Na jego twarzy pojawił
się grymas. Śmiechu warte, chłopcy są naprawdę dziwni, Martina
zapewne niepokoi to, ze jakiś obcy facet na jego „terytorium”
podrywa jego koleżanki.
- No już... Ty tez jesteś uroczy –
powiedziałam. Prychnął i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ja? Uroczy?... Ja jestem męski
kobieto – powiedział, a ja znów wybuchłam śmiechem.
Spojrzałam na jego usta i mocno go
pocałowałam.
- Przy barze widziałam tą blondynkę,
leć i ją zdobądź Romeo – powiedziałam. Poruszył zabawnie
brwiami i odszedł od stolika. Spojrzałam na Nialla, niestety muszę
przerwać im tą zabawę.
- dziewczęta, niestety ale muszę
zabrać waszego kochasia – powiedziałam z udawanym smutkiem. Obie
dziewczyny jęknęły, ale go puściły.
- Dlaczego ja nie spotykam takich
facetów – powiedziała brunetka. Zaśmiałam się. Wiem o co jej
chodzi, każdy nasz znajomy facet i ci wszyscy w tym klubie są
chamscy i chodzi im tylko o jedno, a Niall jest ich przeciwieństwem,
miły i uroczy, nieśmiały ale i zabójczo przystojny dżentelmen.
- chodź – powiedziałam do niego i
pociągnęłam go do baru. Zamówiłam jakieś dwa mocne drinki. Za
nim ruszyliśmy na parkiet, musiałam wypić jeszcze ze dwa. W końcu
zaczęliśmy razem z Niallem tańczyć.
Dwie godziny później*
- Świetna impreza – powiedział
Niall. Jest zabawny gdy jest pijany. Oboje usiedliśmy z tyłu w
samochodzie Briana, zgodził się nas odwieść do domu. Raczej
jechaliśmy w ciszy, ale czasem ja przerywaliśmy, żeby wypowiedzieć
kilka słów. Pół godziny później byliśmy pod domem Rose. Oboje
z Niallem wysiedliśmy, ale za nim Brain odjechał, musiałam się z
nim pożegnać. Rękoma oparłam się o siedzenie pasażera, i
pochyliłam się w stronę chłopaka, by pocałować go na
pożegnanie. Nasz całus jak zwykle był szybki i mokry. Widziałam
Jak Brian przelotnie patrzy na Nialla.
- Wpadniesz dziś? - spytał. Zaśmiałam
się.
- Czyżbyś nie poderwał żadnej laski
– droczę się z nim. - Zadzwonię jakby co – dodałam już
poważnie i ostatni raz cmoknęłam go w usta. Patrzę jeszcze jak
odjeżdża i dopiero teraz się patrzę na Nialla.
- To niby tylko twój znajomy –
warknął. Zdziwiłam się o co mu chodzi? - Kto tak się wita i
żegna ze zwykłym znajomym? - spytał. To o tu mu chodzi, śmieszne.
- Owszem jesteśmy tylko znajomymi, ale
gdy oboje jesteśmy samotni, uprawiamy razem seks. A ten buziak na
przywitanie, to tak bo to lubimy i tyle – wyjaśniłam. Na twarzy
Nialla pojawił się grymas, ale się nie odezwał. I w sumie bardzo
dobrze, że zachował ciszę.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam i
pobiegłam do mieszkania po jego dokumenty i pieniądze. On jest
pijany, ja też, ale dużo mniej więc odwiozę go do domu.
Zgarnęłam to po co przybiegłam i zeszłam na dół. Już oboje
udaliśmy się do jego samochodu.
- Piłaś prawda? - spytał.
Uśmiechnęłam się.
- Nie bój się jestem trzeźwa –
powiedziałam, a on na szczęście się ze mną nie spierał. Za nim
jednak odpaliłam samochód spojrzałam na Nialla. Wyjęłam kluczyk
ze stacyjki i szybko przeniosłam się ze swojego miejsca na kolana
Nialla, tak że siedzieliśmy twarzą w twarz.
- Co jest? - spytał. Nie
odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta...
______________________________________________________________________
O matko!!! Wiem naknociłam! ale postanowiłam zmienić mój pierwotny pomysł i wyszło coś takiego, więc zakończenie też będzie inne. nie mogę uwierzyć w to co piszę... Co ja w ogóle z niej zrobiłam??
Ale mam nadzieje, ze się wam podoba!
Zmieniłam mój pierwotny plan i Booom Wena się znalazła ciekawe na jak długo...
Nie chce mi się już poprawiać, więc przepraszam za błędy i powtórzenia, ale naprawdę nie mam na to a ni siły a ni chęci.
Boje się, ze trochę wszystko zepsułam, ale ogólnie mi się podoba :)
Widzę, że straciłam sporą ilość czytelników, ale rozumiem sama nie lubię czekać tak długo na rozdziały.
Piszcie co o tym myślicie :)
Piszcie co o tym myślicie :)
Boże co ja w ogóle zrobiłam z tej historii??
jak ktoś chce zobaczyć jak wyglądam XD zapraszam na mojego instagrama anett__3