Oczami Harrego
Boże, co ja zrobiłem? To nie tak
miało być! Przecież ona mi tego nie wybaczy. Jestem pieprzonym
idiotą. Po co Mandy tu przyłaziła? Czy nie dałem jej jasno do
zrozumienia, że nie chcę jej. Spotkaliśmy się kilka razy na seks,
ale nic więcej, szybko to zakończyłem. Przyszła mnie przekonać,
żeby tego nie kończyć, bo było nam razem dobrze, a ja jak głupi
poddałem się jej urokowi i wskoczyliśmy do łóżka. Louis miał
rację, żeby się w to nie pakować, bo mam świetną dziewczynę,
ale nie! Ja musiałem wiedzieć lepiej. Zjebałem wszystko zdradzając
dziewczynę w której się zakochałem. Ona jest lepsza, fajniejsza,
ładniejsza i mądrzejsza od Mandy, więc o czym ja kurwa myślałem.
Powinienem się lepiej pilnować, a nie ulegać pierwszej lepszej
dziwce. Przejechałem dłońmi po twarzy, by choć trochę ochłonąć.
Co robić? Szybko założyłem dresy i pognałem do pokoju Sel. Drzwi
oczywiście były zamknięte, ale czego mogłem się spodziewać?
- Sel! Kochanie otwórz – poprosiłem,
pukając. Jednak zero reakcji z jej strony. - Sel proszę cię –
poprosiłem ponownie. Usłyszałem jakiś dźwięk, zgaduje, że to
łózko skrzypi. Przez moje ciało przepłynęła fala ulgi. Wszystko
jej wyjaśnię, przeproszę ją i będę błagał by mi wybaczyła.
Skrzywiłem się gdy usłyszałem trzask drzwi jej łazienki, wcale
nie chciała mi otworzyć, ona po prostu uciekła ode mnie. Jestem
głupi, przecież to nie może być tak łatwe. Ale ona mi wybaczy,
wiem to, powiedziała, że mnie kocha więc mi wybaczy i wszystko
będzie dobrze. Oparłem czoło o drewniane drzwi i zacząłem
głęboko oddychać. Musi mi wybaczyć, bo nie chcę żyć bez niej.
- Harry – Usłyszałem głos Louisa,
odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na jego twarz. - Ona
jest szóstym członkiem naszej małej rodzinki, jeśli ona odejdzie
to nie będzie to samo – powiedział.
Patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Nie odezwałem się ani słowem
tylko spuściłem głowę, oparłem się o ścianę za mną i
zjechałem po niej na ziemię.
Nie mogę jej stracić, ale boje się,
że już na to za późno. Ona miała i tak gówniane życie, a ja
przyczyniłem się do tego, że ono dalej takie będzie.
Jestem wielkim pierdolonym idiotą!
Oczami Nialla
- Jestem wyczerpany – wymamrotał
Zayn. Zgadzam się z nim, dzisiejszy dzień był męczący.
Musieliśmy popoprawiać kilka rzeczy i przećwiczyć. Zazdroszczę
Harremu i Lou, że mogli zostać sobie w domu. Wszedłem za Liamem
do środka, szybko zdjąłem buty i kurtkę, idę od razu spać.
- Czy to walizka Sel? - spytał Zayn.
Wszystkie moje zmysły się od razy wyostrzyły, przeniosłem wzrok
na kwiecistą walizkę stojącą pod ścianą. Jestem pewny, że to
walizka Sel! Wróciła wcześniej, stęskniłem się za nią. Wielki
uśmiech uformował się na mojej twarzy.
- Miała wrócić pojutrze –
wymamrotał Liam i spojrzał na mnie. Przewróciłem oczami, odkąd
się dowiedział co czuje do Sel strasznie mi się przygląda. To
denerwujące.
Jestem cały w skowronkach na myśl, że
zobaczę Sel. Szybko ruszyłem do salonu, już za chwilę ją
zobaczę. Niestety na kanapie są tylko chłopcy, a gdzie jest Sel?
Po chwili poczułem atmosferę panującą w tym pokoju, jest tak
jakby martwa. Podszedłem do chłopaków i spojrzałem na ich twarze.
Harry niewyraźnie patrzy w przestrzeń i coś mamroczę pod nosem, w
reku trzyma butelkę wódki opróżnioną w połowie, Lou zamyślony
przyglądał się ścianie. Kurwa co się stało? Sel nic się nie
stało, prawda? Zacząłem wewnętrznie panikować.
- Gdzie ona jest? - spytałem. Lou
spojrzał na mnie.
- W swoim pokoju – wymamrotał.
Odetchnąłem z ulgą i spokojniejszy siadłem na fotelu. Nic jej nie
jest, a już się bałem, że... nie ważne. Przejechałem dłońmi
po twarzy by się trochę uspokoić.
- Więc co się stało? - Uprzedził
mnie Zayn, na pewno myśli o tym samym co ja. Spojrzeliśmy na
Harrego, coś mi mówi, że to głównie o niego chodzi. Jednak on
nie wydaję się zdatny do rozmowy.
- Harry ją zdradził – westchnął
Lou. Co. Do. Kurwy??! Wszyscy spojrzeliśmy zaskoczeni, tym co
właśnie usłyszeliśmy. Wydawało mi się, że Harry naprawdę ją
kocha. Co za jebana, pierdolona szumowina jak mógł ją tak zranić.
Wiem, że ona też go kocha, po prostu to było widać po nich. Boli
to jak cholera, ale oni są szczęśliwi, więc nic nie mogłem
zrobić. Przeczesałem dłonią włosy.
- Ale, jak?... co? - spytał Zayn
plącząc się i mówiąc nie składnie.
- Spotkał się kilka razy z jakąś
blondynką, przez przypadek się dowiedziałem, obiecałem temu
debilowi, że nic nie powiem. Powiedział, że więcej się z nią
nie spotka, a to był tylko jakiś głupi błąd. Nie wiadomo po co
tu przylazła, skończyli w łóżku, a Sel ich przyłapała –
wyjaśnił.
Jeśli ona przez niego, odejdzie od nas
obiecuje, że go zabije. Jak on mógł? Miał przy sobie
najwspanialszą dziewczynę pod słońcem i ją zdradza. Mimo to, nie
mogę przestać się w duchu uśmiechać. Chciałbym, a nawet
powinienem, ale nic nie mogę na to poradzić, cieszę się bo oni
nie będą razem. Moja nadzieja, na to że mogę ją zdobyć odżyła
na nowo.
- Co z nią? - spytałem. Teraz
chodziło tylko o nią, mam nadzieje że nie płaczę przez niego.
Lou wzruszył ramionami.
- Zamknęła się w pokoju, więc nie
wiem – wymamrotał. Zerwałem się z kanapy i ruszyłem na górę.
- Dokąd to? - spytał Liam. Nie
odpowiedziałem, jakby kurwa nie wiedział.
Zatrzymałem się przed jej drzwiami,
zapukałem cicho jednak nie usłyszałem, żadnej odpowiedzi.
- Sel, otwórz proszę –
powiedziałem. Nadal cisza. Kurwa mam nadzieje, że nic sobie nie
zrobiła. Jeśli teraz nie odpowie, obiecuje wywarze te drzwi.
Otwierałem usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi cichutki
szloch. Ona płaczę, tak bardzo chcę ją teraz pocieszyć.
- Niall idź sobie – wyszeptała.
Przez te drzwi ledwo co usłyszałem, ale przynajmniej wiem, że nic
poważnego jej nie jest.
- Pogadajmy, proszę – powiedziałem.
- idź – wymamrotała. Słyszałem
jak odeszła od drzwi.
Bardzo pragnę ją zobaczyć, ale
odszedłem od drzwi. Może jak ochłonie to mnie wpuści.
Oczami Seleny.
Tępo patrzę w białe płytki na
ścianie. Nie mam siły na łzy, więc nie płaczę, w sumie to na
nic nie mam siły. Jedyne na co mam ochotę to amfetamina. O tak ona
cholernie by mi teraz pomógła.
Kolejna osoba, którą kochałam mnie
zraniła. Co ja pierdole, kochałam? Kocham!
Fakt, że on jest obok w pokoju zabija
mnie. Postanowiłam, że jak położą się spać to ucieknę. Jakie
szczęście, że moja walizka nadal stoi przy drzwiach. Powoli
wstałam z zimnej podłogi, zdrętwiały mi wszystkie kości. Wyszłam
z łazienki i spojrzałam na zegarek. Już po północy?! Nawet nie
zauważyłam jak ten czas szybko zleciał. Do małej torebki
wsadziłam najbardziej potrzebne rzeczy, ciuchy są w walizce, więc
nie muszę się o nie martwić. A co jeśli, jeszcze nie położyli
się spać? Najwyżej z powrotem ucieknę do pokoju. Uchyliłam drzwi
i wyjrzałam na korytarz, okej jest pustko. Na palcach zeszłam na
dół. Może powinnam zostawić im jakąś karteczkę? W sumie jestem
dorosła nic im do tego. Na myśl o tym, że więcej ich nie zobaczę,
mam ochotę wyć. Nie mogę się z nimi więcej widywać, zbyt bardzo
będą mi przypominać o Harrym. Weszłam do korytarzu i założyłam
buty oraz kurtkę, wzięłam jeszcze walizkę i byłam gotowa by
otworzyć drzwi i wyjść.
- Sel?! - Usłyszałam za sobą.
Stanęłam i spuściłam głowę. Co jest? Dlaczego on do cholery nie
śpi. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w stronę Nialla. -
Gdzie się wybierasz? - spytał.
- Ja... Nie mogę, po prostu nie mogę
– załkałam. Od razu zrozumiał o czym mówię.
- Proszę powiedz, że nie odchodzisz –
zabłagał. Spojrzałam na swoje buty. - Nie odchodź - wyszeptał.
Chciałabym i to bardzo. Podszedł do mnie i dwoma palcami podniósł
mój podbródek. Spojrzałam prosto w jego smutne, niebieskie oczy.
Szybko zamknęłam swoje, by nie uronić, a ni jednej łzy. Właśnie
dlatego nie chciałam się żegnać, to jest cholernie trudne i
bolesne.
- Nie mogę mieszkać z nim pod jednym
dachem – wyszeptałam.
- Nie możesz nas zostawić, jesteś
częścią naszej rodziny – powiedział.
- Muszę... -
- Obiecaj przynajmniej, że wrócisz –
poprosił. Nie odezwałam się, nie mogę mu tego obiecać, bo boje
się, że nigdy nie dotrzymam obietnicy. - Obiecaj! -
- Przykro mi... - mój głos był
ledwie słyszalny.
- Proszę cię zostań z nami, ze mną,
nie odchodź. - Poczułam jak jego ramiona mnie obejmują, po chwili
mocno się tuliliśmy.
- Nie utrudniaj tego. - Poczułam łzy
na policzkach.
- To zostań. - Odsunęłam się od
niego, tyłem podeszłam do drzwi i wymacałam klamkę.
- Żegnaj Niall – powiedziałam.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
Oczami Nialla.
- Żegnaj Niall – powiedziała i
wyszła. Nie, nie, nie zostań proszę. Tak bardzo jak chciałbym ją
tu zatrzymać, wiem, że nie mogę. Nie mogę uwierzyć, że to może
być ostatni raz kiedy ją widzę. Pieprzony Harry. Minęły dwie
minuty, a już cholernie za nią tęsknie. Oparłem się o ścianę.
To koniec, to jest zasrany koniec.
Rano*.
Nie mogłem zasnąć, więc całą noc
przesiedziałem na kanapie rozmyślając o Selenie. Spojrzałem na
zegar, jest 8 rano. Usłyszałem, że ktoś schodził na dół, po
chwili widziałem całą czwórkę. Spojrzałem na Herrgo. Wygląda
na to, że on też nie przespał tej nocy. Zacisnąłem szczękę i
pięści, mam wielką ochotę mu zajebać.
- Cześć Niall, siedziałeś tu całą
noc – spytał Liam. Kiwnąłem głową. Nie mam siły z nimi
rozmawiać. Wstałem z kanapy i ruszyłem na górę.
- Coś się stało? - Głos Lou mnie
zatrzymał. Nie odwracałem się w jego stronę, tylko spojrzałem na
podłogę.
- Odeszła – wyszeptałem.
- Co? -
- Nie ma jej, odeszła – powtórzyłem
łamiącym się głosem.
- Co? Ale jak to – powiedział Lou.
Po chwili już biegł po schodach do jej pokoju. Odwróciłem się w
stronę chłopaków. Każdy z nich przeżywał szok. Szczególną
uwagę zwróciłem na Harrego. Założę się, że na mojej twarz
widać, obrzydzenie i nienawiść. Po chwili wrócił Lou.
- Nie ma jej – potwierdził moje
słowa. Zayn, Lou i Liam spojrzeli w ten sam punkt co ja. Oni też
mają mu za złe to co zrobił.
- Ale... ale dlaczego? - wymamrotał.
Prychnąłem zwracając na siebie uwagę.
- Jeszcze się pytasz? - krzyknąłem.
- To twoja wina, że odeszła. Podobno ją kochałeś, a zdradziłeś
ją , miałeś taką świetną dziewczynę – Dałem upust swoim
emocjom.
- Co cie to obchodzi co zrobiłem? -
Też podniósł głos. Zacząłem do niego podchodzić.
- Co mnie to obchodzi?! Przez ciebie
straciliśmy przyjaciółkę rozumiesz? Ona już nie wróci, a bez
niej to już nie będzie to samo. Jak ty w ogóle mogłeś pomyśleć,
żeby jej to zrobić. Piękna, mądra inteligenta, zabawna, czego ci
w niej brakowało? - W jego oczach błysnęło coś dziwnego.
- Zakochałeś się w niej prawda? -
spytał retorycznie. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, jednak nic
się z nich nie wydostało. Zaśmiał się. - Kochasz ją i wkurwia
cię fakt, że wolała mnie. - Patrzyłem się na niego szerokimi
oczami. Chłopaki patrzyli to na mnie to na niego. Ja on się kurwa
domyślił?
- Wolała ciebie?! To czemu się ze mną
całowała? - Krzyknąłem. Zaskoczył ich ten fakt. Jestem
wkurwiony, jeśli zaraz się nie zamknie to mu przypierdolę.
Zignorował to co powiedziałem i kontynuował swoją gadkę.
- Zazdrościsz, że wybrała mnie, że
to mnie kochała, że to mnie całowała, że to mi oddała swoje
boskie ciało. Z resztą to nic dziwnego. Kobiety zawsze wolały
mnie. No bo kto by ciebie chciał?! Nieśmiały chłopaczek, który
się tylko obżera. Proste, że wybrała tego przystojniejszego,
lepszego, kogoś kto będzie potrafił dać jej przyjemność samym
językiem... - Nie skończył mówić, bo mu przerwałem. Nie mogłem
go już dłużej słuchać, nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego
z pięściami i zacząłem okładać go po twarzy.
- To twoja wina sukinsynu. Podobała mi
się od samego początku, ale jak zwykle musiałeś się w to wjebać
– krzyknąłem co i rusz go waląc. Nie wiem jak się wydostał,
ale po chwili to ja dostawałem po twarzy.
- Zawsze dziewczyny wolały mnie, bo ty
jesteś żałosny – krzyknął.
- Żałosny mówisz?! Byłem jej
najlepszym przyjacielem, wolała spędzać czas ze mną, ba nawet się
ze mną całować, ale ty mąciłeś jej w głowie! - Poczułem
czyjeś ręce, próbujące mnie odciągnąć Próbowałem się
wyrwać, ale się nie udało, spróbowałem także go kopnąć, ale
już był za daleko.
- Pieprz się! -
- Może i cię wolały, ale chyba same
dziwki. W życiu nie znajdziesz sobie dziewczyny na dłużej,
ruchałbyś wszystko co się rusza. -
- Uspokójcie się – warknął Liam.
Poczułam na twarzy coś mokrego. Przetarłem rękawem i zobaczyłem
krew. Spojrzałem na Harrego. Wygląda strasznie, cieszę się, że
to dzięki mnie. Jego oko jest podbite i ma pęknięta wargę, nos
prawdopodobnie też mu złamałem. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Nie żałuje, że to zrobiłem.
- Jesteście przyjaciółmi,nie możecie
tego robić. -
- Do chuja z takim przyjacielem –
splunąłem. Jego morderczy wzrok przeniósł się na podłogę,
czyżbym na jego twarzy widział wstyd? I bardzo kurwa dobrze.
- trudno stało się. Harry spieprzył
sprawę, to prawda, ale to nie znaczy, że mamy mu tego nie wybaczyć
- powiedział. Jak zwykle próbuje wszystko załagodzić.
- Nigdy mu nie... - Zacząłem.
- Zamknij się – przerwał mi Liam. -
Wiecie, że ona by nie chciała waszych kłótni - powiedział.
- Teraz to nie jest już ważne, bo jej
tu nie ma – prychnąłem. - Puść mnie – wydarłem się na Zayna
i wyrwałem mu się. Szybkim krokiem ruszyłem na górę. Muszę się
jakoś uspokoić, czuje jak przez moje ciało przelewa się
wściekłość. Że też musiałem się w niej zakochać!
Najwidoczniej miłość nie była nam pisana. Może tak miało być...
Gdybym tylko wtedy zaczął szybciej działać, za nim Harry się w
to wszystko wpakował, może teraz wszystko by wyglądało inaczej.
Byłaby ze mną, a ja nigdy bym jej nie skrzywdził. Oboje byśmy
byli szczęśliwi.
Muszę przestać gdybać i o niej
myśleć, to w niczym mi nie pomoże. Ona odeszła i już nie wróci.
Okej jest rozdział.
W ogóle nie mam weny
to mnie dobija bo siadam i wgapiam się w monitor i nwm co napisać
obserwujcie mnie na TT :P Tam zadawajcie pytanie jeśli takowe macie
przepraszam, że tak długo czekaliśćie
postaram się dodać szybciej