- Sel... ja... - próbował coś
powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa. Wyglądał jakby
chciał mnie odepchnąć, widzę jego oczach i po tym, że ma
przyśpieszony oddech, że mnie pożąda, ale coś go blokuje.
Zaczęłam odpinać jego koszulę. Zrobię to choćby nie wiem co!
- przestań... proszę cię – Ledwo
wydobywał z siebie jakiekolwiek dźwięki. Spojrzałam w dół i
uśmiechnęłam się na widok jego erekcji. Nie wiem dlaczego nie
chcę tego zrobić, przecież widzę jak na niego działam, co z nim
do cholery jest nie tak, albo... co cholery ze mną jest nie tak.
Może powinnam przystopować? Niall to mój przyjaciel... nie ktoś
kogo mogę w taki perfidny sposób wykorzystać... Nie! Nie mogę
teraz mieć wątpliwości jeśli chcę jakoś to wszystko przetrwać.
Blondyn jednak wykorzystał chwile mojej nieuwagi i zamyślenia oraz
wahania. Złapał mnie za dłonie i odciągnął od siebie. Ze
złością wypisaną na twarzy przyglądał mi się. Jego oddech
nadal jest moszno przyśpieszony i lekko dyszy. Przez chwilę twardo
wpatrywaliśmy się sobie w oczy, jednak nie wytrzymałam i spuściłam
wzrok. Dlaczego on tak się zachowuję, powinno mu się to w stu
procentach podobać, każdy inny facet wykorzystał by taką sytuację
a on mnie jeszcze powstrzymał, gubię się w tym wszystkim. Puścił
moje ręce, więc usiadłam z powrotem na miejscu kierowcy. W całym
samochodzie wisi jakieś dziwne napięcie, a wokół nas panuje
niezręczna cisza. Nadal nie mogę na niego spojrzeć, to wszystko
powinna skończyć się inaczej. Nie wiem ile tak siedzieliśmy w tej
ciszy, dopóki zdecydował się ją przerwać.
- Dlaczego..? - spytał cicho. Serio?!
Nie takiego pytania się spodziewałam.
- Nie wiem... Lubię cię i chciałam
to zrobić, bo mogę i mnie podniecasz... - Mój głos jest piskliwy,
ale cichy.
- Co się z tobą stało? - spytał
cicho z nieukrytym żalem w głosie. Dopiero teraz zdecydowałam się
na niego spojrzeć. Nie patrzył na mnie tylko przed siebie, i
wyglądało to jakby bardziej pytał siebie niż mnie.
- Nic – Postanowiłam mu jednak
odpowiedzieć. Przeniósł na mnie wzrok.
- Nic?! Chyba żartujesz?! Twoje
zachowanie mnie przeraża, zmieniłaś się, moja stara Sel nigdy nie
zachowywałaby się tak... tanio... - Przemilczałam fakt, że
powiedział moja, wolę o tym nie rozmyślać.
- Nie zachowuję się Tanio! -
warknęłam. Zaśmiał się.
- W tym klubie całowałaś się i
obmacywałaś się z połową osób! -
- Połową, było tam najwyżej osiem
osób zresztą to nie twoja sprawa! Jesteś zazdrosny czy co? -
powiedziałam. Jego twarz lekko drgnęła ale zignorował to co
powiedziałam.
- A do tego rzucasz się na mnie w
samochodzie, kiedyś się tak nigdy nie zachowywałaś! -
- Dlaczego myślisz, że nigdy nie
zrobiłam tego z Harrym w samochodzie? - spytałam retorycznie.
- Ale jego kochałaś, a do mnie
niczego nie czujesz, a ja nie mam zamiaru tego z tobą robić bez
żadnego uczucia, z twojej strony i to na szybko w samochodzie –
Krzyknął. Płaty mojego nosa zadrgały niebezpiecznie, dzieli mnie
chwila od wybuchu, muszę się uspokoić nie chcę mu powiedzieć,
czegoś czego nie powinnam. Chwila... jak to bez żadnych uczuć z
mojej strony, a z jego strony? Czyżby on coś do mnie czuł? Nie to
nie możliwe! W jednej sekundzie cała się uspokoiłam a do moich
oczu, napłynęły łzy. Nie potrafię panować nad własnymi
emocjami, już wolałam być zła niż się tu rozklejać. Zobaczył
to bo też się uspokoił jednak nie przerwał tego co mówił a
raczej jeszcze przed chwilą krzyczał, teraz jego głos był
spokojny.
- Zmieniłaś się i to bardzo i nie
możesz temu zaprzeczać, twoje zachowanie, twój wygląd to wszystko
się zmieniło, a ja pragnę tylko tego by stara Sel wróciła... -
wyjaśniał. Złapał mnie za rękę i ścisnął lekko.
- Co ci się nie podoba teraz w moim
wyglądzie, przecież jest lepiej.. - Oczywiście odezwała się moja
próżność.
- Wyglądasz jak zombi – powiedział,
wiem że mówił całkowicie poważnie bo w jego oczach nie było
widać błysków rozbawienia. Ścisnęłam usta w cienką linie, a
cała moja szczęka się napięła. Przymknęłam na chwilę oczy i
odetchnęłam głęboko by oddalić od siebie rosnącą we mnie
złość, spowodowaną obrażeniem mnie. Otworzyłam oczy już
spokojniejsza.
- Ah... I jeszcze te zmiany nastroju –
dodał. Czy on nie wie, kiedy przystopować? Na chwilę na jego
twarzy pojawił się uśmiech, ale szybko znikł chłopak westchnął
– Ale wiem skąd się wzięły. Przyciągnął do siebie moją rękę
i i obrócił ją zgięciem do góry. Przejechał palcami po moich
bliznach od igieł, że też to cholerstwo zostaje. Nie wyrwałam mu
reki, bo i tak nic by to nie dało, mogłam jedynie pozwolić mu na
to by przyglądał się temu. - Obiecałaś, że do tego nie wrócisz
– powiedział z szeptem, w jego głosie słyszałam rozczarowanie i
to zabolało mnie najbardziej.
- Obiecanki miały moc, dopóki
byliście przy mnie – odpowiedziałam. O mało nie powiedziałam,
dopóki ty byłeś przy mnie, w ostatniej chwili oprzytomniałam.
- To ty postanowiłaś od nas odejść
– powiedział z wyrzutem. Dlaczego tak łatwo rozpoznać mi jego
emocje, wolałabym ich nie rozumieć.
- A co miałam zrobić? Ta rozmowa jest
bezsensowna... - warknęłam i wyrwałam mu swoją rękę. - Odwiozę
cie. Zgodził się choć dobrze wiem, że cały alkohol z jego
organizmu wyparował. Jechaliśmy w ciszy, póki Niall mi nie
powiedział, że teraz mieszka gdzie indziej.
- czemu? - spytałam, marszcząc brwi.
Wzruszył ramionami.
- Posprzeczaliśmy się trochę gdy
odeszłaś – wyjaśnił.
- Co? Czemu? - podniosłam głos
zszokowana.
- Głownie poszło o ciebie. - Kurwa,
mieli się z mojego powodu nigdy nie kłócić, nie chciałabym by
przeze mnie One Direction się rozpadło. - Ale nie przejmuj się już
jest dobrze, Postanowiliśmy, że lepiej będzie jak zamieszkamy
oddzielnie, żeby odpoczywać od siebie, ale i tak spędzamy
większość czasu razem – wyjaśnił.
- czy mówiłeś im o mnie? - spytałam
z wahaniem.
- Nie chciałaś, więc nic nie wiedzą
– odpowiedział.
Reszta drogi minęła w ciszy, oprócz
kilku wskazówek jak dojechać do jego nowego mieszkania. W końcu
dojechaliśmy pod jego dom. Nic nadzwyczajnego, nie za duże i nie za małe, choć jak dla jednej osoby jest trochę za duże to
mieszkanie, na pierwszy rzut okaz stwierdzam, że jest tylko
parter i nie pietra. Wysiedliśmy z auta i w ciszy, stanęliśmy
obok siebie.
- To ja, już chyba pójdę –
powiedziałam.
- Co? Chcesz wracać o tej porze sama?
- Wzruszyłam ramionami. - Zostań jak chcesz – dodał.
Uśmiechnęłam się do niego, ale podziękowałam.
- Nie, to nie jest dobry pomysł –
powiedziałam. Nie po dzisiejszej akcji.
- Na pewno? Z resztą jak wolisz -
powiedział smutno.
- Tak, w sumie to i tak pewnie zajdę
to znajomego, mieszka niedaleko – powiedziałam. Spojrzał na mnie
z dziwnym wyrazem twarzy.
- W takim razie, równie dobrze możesz
zostać u mnie, co go będziesz budziła o tej porze i nie będziesz
chodziła sama tak późno – powiedział. Wątpię by mu
przeszkadzało to, ze bym do niego wpadła, Lukas i ja bardzo się
lubimy, a co do później pory, nie boję się jej.
- Ale... - zaczęłam.
- Żadnego ale, chodź – powiedział,
załapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mieszkania. Chyba
chodzi mu też o coś innego, niż tylko późną porę, ale podoba
mi się to. Weszłam za nim do jego mieszkania. Nadal uważam, że to
zły pomysł, a zwłaszcza gdy przypomniałam sobie jak on dobrze
całuje, mam nadzieje że nie zechce wypróbować czy inne rzeczy tez
tak dobrze robi. Weszliśmy do środka, więc zaczęłam się
rozglądać wokół siebie, w sumie w środku nie ma nic
niezwykłego, Wygląda jak najzwyklejsze mieszkanie, spodziewałam
się czegoś wystrzałowego i mego nowoczesnego, ale szczerze to tak
podoba mi się dużo bardziej.
- Jesteś może głodna? - spytał.
Pokręciłam głową, na jego twarzy pojawił się grymas, ale nie
skomentował tego. - Ale ja za to jak wilk – dodał. Zaśmiałam
się, w tej kwestii nic się nie zmienił. Poszłam za nim do kuchni,
on otworzył lodówkę, a ja usiadłam na krześle.
- Powinnaś jednak coś zjeść, zrobię
ci więc kanapkę – powiedział i zaczął wyjmować składniki z
lodówki, oraz z szafek. Chyba nie ma zamiaru z tego wszystkiego
zrobić kanapek, prawda? Z resztą i tak nie ma zamiaru zjeść,
choćby nie wiem jak mnie namawiał. Zrobił herbatę i talerz
kanapek, po czym usiadł przede mną.
- smacznego – powiedział. Spojrzałam
na kanapki i poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. Nie... nie mogę
jeść, nie potrafię się zmusić, i tak pewnie potem bym je
zwróciła.
- Ja podziękuje – powiedziałam, ale
herbaty chętnie się napiję, więc sięgnęłam po szklankę. - Ile
nasypałeś cukru? - spytałam, patrząc na kilka kryształków
pływających na dnie.
- Dwie, górowate łyżeczki –
odpowiedział. O nie! To za dużo, cukier jest zbyt kaloryczny.
Westchnęłam i odsunęłam od siebie szklankę. - Co jest? - spytał.
- Ja nie słodzę – odpowiedziałam.
- Oj tam.. raz ci nie zaszkodzi –
powiedział. Lepiej nie ryzykować, pomyślałam. - Weź zjedz choć
jedną kanapkę – poprosił. Pokręciłam głową ze sztucznym
uśmiechem. - proszę zrób to dla mnie – Spojrzał na mnie
proszącymi oczami, szczeniaczka. Proszę nie! Jak będzie tak
patrzył to się złamie. Jęknęłam i sięgnęłam po kanapkę,
najwyżej ją zwrócę.
- Tylko już tak nie patrz –
poprosiłam. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany i zaczął
konsumować.
Kurwa, te kanapki są naprawdę dobre,
zjem jeszcze jedną tylko dla smaku. Jak zjedliśmy wszystko, znaczy
ja tylko dwie małe kanapki, a on resztę, czułam jak to wszystko
ciąży mi w żołądku, rozbolał mnie aż cały brzuch, mój
żołądek jest już tak zniszczony, że nie będę potrafiła tego
utrzymać i wyrzygam to. I bardzo dobrze, nie przytyje.
- Mogę wziąć prysznic – spytałam.
Pokiwał głową.
- Jasne idź korytarzem prosto, trzecie drzwi na
lewo– wyjaśnił. Przytaknęłam i ruszyłam do łazienki, weszłam
do niej i podeszłam do lusterka. Jęknęłam wyglądam strasznie i grubo. W moich oczach pojawiły się łzy, wiedziałam że
jedzenie jest złym pomysłem. Przygryzłam wargę by się uspokoić
i nie rozpłakać. Podeszłam do muszli klozetowej i uklękłam nad
nią. Moje palce już były w drodze do gardła, to jest najszybszy
sposób by zwymiotować, gdy głos Nialla mi przerwał.
- Kurwa, przestań – krzyknął z
przerażeniem. Szybko odwróciłam się w jego stronę, spojrzałam
na niego szeroko otwartymi oczami, jaka ja jestem głupia zapomniałam
zamknąć drzwi na klucz. - Przestań – powtórzył. Powoli wstałam
z zimnej podłogi. - Przynoszę ci rzeczy do spania i widzę takie
coś, co to w ogóle miało być? - krzyknął z wyrzutem.
- To nic takiego – zapewniłam go,
prychnął.
- Ciebie i tak ledwo widać, musisz
jeść. Wyglądasz jak kościotrup, wcześniej podobałaś mi się
dużo bardziej, gdy wyglądałaś jeszcze jak człowiek – Zaczął
krzyczeć, skończył szepcząc. Tym razem nie powstrzymałam łez,
które spływają mi po policzkach.
- Tylko, że ja już nie potrafię tego
powstrzymać – wyszeptałam.
- Potrafisz, ja w ciebie wierzę –
powiedział. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Właśnie
tego brakowała mi najbardziej, bliskiej mi osoby, kogoś kto mnie
zrozumie i spróbuje pomóc. Przestałam płakać i się od niego
odsunęłam. Sięgnęłam po koszulkę i spodenki, które trzymał w
reku,
- Dziękuje – powiedziałam, wiem że
wie że nie chodzi tylko o te ciuchy. Westchnął i wyszedł z
łazienki. Jakie to wszystko trudne, co ja mam do cholery robić?
Zaczekałam, aż wanna napełni się
gorąco wodą, co chwilę zerkałam na muszlę klozetową, cholernie
mi niedobrze i wręcz cholernie chcę mi się wymiotować i wątpię
bym była w stanie cokolwiek zjeść, a już tym bardziej to w sobie
utrzymać, wiem że z tej choroby sama się nie uleczę. Czy mogłabym
przestać i zacząć się leczyć dla Nialla? Sama nie wiem, mocno w
to wątpię, nadal jesteśmy przyjaciółmi, ale nasza więź nie
jest już taka jak kiedyś, za dużo czasu minęło, za dużo się
zdarzyło. Westchnęłam i zdjęłam z siebie ubranie by wejść do
wanny. Gorąca woda działa na moje napięte mięśnie relaksująco,
przymknęłam oczy i spróbowałam myśleć o czymś miłym. Nie
wiem ile tak siedziałam i myślałam, ale przerwało mi pukanie.
Spojrzałam w stronę drzwi i powiedziałam Niallowi, żeby wszedł.
Otworzył drzwi i wychylił się, wsuwając głowę w szparę,
spojrzał na mnie i się zarumienił, prawdopodobnie nie spodziewał
się mnie zobaczyć w takiej sytuacji.
- Yhm... zastanawiałem się co tak
długo.. - wymamrotał. Starał się patrzeć wszędzie aby nie na
mnie, ale nie wychodziło mu to zbytnio, bo i tak zerkał na mnie.
Jego nieśmiałość jest urocza.
- Zaraz kończę, po prostu bardzo miło
tak leżeć w ciepłej wodzie – wytłumaczyłam z westchnieniem i z
powrotem przymknęłam oczy. Nic nie powiedział, więc stwierdzam,
ze wyszedł już z łazienki. Posiedziałam jeszcze chwilę i
postanowiłam w końcu wyjść i tak woda już robi się zimna.
Dokładnie wytarłam się ręcznikiem i założyłam ubranie, które
dał mi Niall. Wisi na mnie bardziej niż kiedyś mnie to nie
przeszkadza wręcz cieszy, ale Niall już wyraził na ten temat swoje
zdanie. Złapałam za koszulkę i przyciągnęłam do nosa by
zaciągnąć się jej zapachem. Kiedyś uwielbiałam jego koszulki bo
miały świetny zapach i czułam się w nich bardzo dobrze i nie
chodzi tu o fizyczność, w jego koszulkach czułam się jakby
bezpieczniej, wiem to głupie. Uśmiechnęłam się na myśl o tych
chwilach za nim byłam z Harrym, lubiłam Nialla i to bardziej niż
najlepszego przyjaciela, jak zaczęłam chodzić z Harrym nadal
miałam wątpliwości czy czasem bardziej nie wolę Nialla, ale skoro
on nic nie robił w celu zdobycia mnie, nie chciałam robić sobie
głupich nadziei, więc zajęłam się uczuciem do Harrego. Może
gdyby i Niall lubił mnie wtedy bardziej nigdy by nie doszło do tej
sytuacji z Harrym i wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, no przynajmniej
nie byłabym w takiej sytuacji. Ale nawet jeśli czułam wtedy coś
do Nialla już dawno mi przeszło, zapewne odkąd byłam z Harrym,
jakieś marne uczucie do kogoś nie przetrwało by tak długo.
Westchnęłam to wszystko jest dziwne, kochałam Harrego, ale
jednocześnie czułam coś do jego i swojego najlepszego przyjaciela?
To głupie i niemożliwe! Powinnam przestać gdybać to było dawno i
nieprawda, minęło tyle czasu, że moje uczucie do Harrego zdążyło
się wypalić, jedyne co to to, że cholernie za nimi tęsknie, ale
czy tylko z takiego powodu mogę mieć aż taką depresję? Czuje się
jakby mi czegoś cholernie brakowało, jakby mi brakowała kawałek
serca, ale skoro już nie kocham Harrego to czego mi tak brakuje?
Najpewniej po prostu przyjaciół i tego, że w końcu byłam
szczęśliwa i bezpieczna... Tak to na pewno to. Wyszłam z łazienki
i zaczęłam szukać Nialla, Znalazłam go w pokoju obok łazienki,
to zapewne jego sypialnia. Taka sama jak ta stara, no prawie taka
sama. W samych spodenkach od koszykówki, poprawiał kołdrę. Widzę
jego mięśnie na plecach, przy każdym ruchu. Muszę przyznać, że
to bardzo podniecające. Oparłam się o ścianę by zaczekać aż
skończy.
- Pościeliłem ci już łóżko w pokoju
naprzeciwko – powiedział, nie odwracając się do mnie, poprawiał
poduszki. W końcu skończył i spojrzał na mnie, zmierzył mnie
wzrokiem i uśmiechnął się lekko. Nie spuszczałam z niego wzroku
tylko intensywnie się w niego wpatrywałam, powinnam przestać bo
jeszcze go speszę. - Co jest? - spytał w końcu, marszcząc brwi.
Zaśmiałam się i spuściłam wzrok, by po chwili znowu na niego
spojrzeć, ale już całkiem normalnie.
- Pójdę już – wymamrotałam i
wyszłam z pokoju, uprzednio mówiąc dobranoc. Weszłam do drugiego
pokoju, jest prawie taki sam jak Nialla tylko nie ma tu oczywiście
jego prywatnych rzeczy. Westchnęłam i położyłam się do łóżka,
wzrok skierowałam na sufit. Nie chcę zasypiać, boje się ze znowu
wróci do mnie jakiś koszmar. Dręczą mnie już od kilku tygodni.
Następna rzecz przez którą tęsknie za chłopakami, oni odganiali
moje koszmary. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, w którym Niall
budzi mnie z koszmaru, chyba nigdy tego nie zapomnę jak zaraz po
obrazie koszmaru, zobaczyłam jego niebieskie oczy. To po tym
zdarzeniu postanowiłam im coś o sobie powiedzieć. Jeszcze wtedy
najbliższy mojemu sercu był Niall, to do niego szłam gdy miałam
koszmar czy była burza, z nim czułam się najlepiej. Dziwi mnie jedynie teraz to, że on wie że palę, ćpam i o tych wszystkich rzeczach, ale nic mi nie mówi, że powinnam przestać, że robię źle. Czyżby w ogóle go to nie obchodziło? Myśląc o
Niallu zasnęłam.
Rozejrzałam się wokół siebie,
znajduje się w jakimś opuszczonym klubie tak mi się wydaje.
Usłyszałam jakieś hałasy, szmery i szepty? Tak to szepty.
Zaczęłam się cofać i by stąd wyjść, ale natrafiłam tylko na
zimną ścianę. Szybko zerknęłam do siebie i zobaczyłam, że
żadnych drzwi za mną nie ma, ale nie ma też ich nigdzie indziej.
Mój oddech przyśpieszył. Co się dzieje do cholery?! Usłyszałam
jakiś szyderczy śmiech dochodził jakby z góry, szybko tam
spojrzałam i zobaczyłam mojego ojca, ale dużo młodszego, stał na
jakiejś belce i patrzył na mnie dosłownie z góry, moje oczy mocno
się rozszerzyły, co jest do cholery? Jak to możliwe?! Zobaczyłam,
ze jego dłonie są czerwone, zabrało mi chwilę czasu by dostrzec,
że to spływająca krew, spojrzałam z powrotem w dół i zobaczyłam
moją matkę, jak leży pobita i cała we krwi, prawdopodobnie jest
martwa. Z mojego gardła wydostał się przerażający pisk. Powoli
ruszyłam w jej kierunku i zauważyłam, że jej powieki drżą. Jej
oczu na chwilę się otworzyły i spojrzała na mnie.
- Mamo –szepnęłam, patrząc na
nią ze łzami w oczach.
- Zawi....am...se...a...to..e –
wybełkotała niewyraźnie.
- Co? - spytałam, nie rozumiejąc a
ni słowa.
- Zawiodłam się na tobie –
powtórzyła, moje serce coś ścisnęło i poczułam jak z łomotem
upada na ziemie. Upadłam na kolana, nie mogąc nic z siebie
wykrztusić.
- Widzisz kochanie, jesteśmy tacy
sami, jedna krew – Usłyszałam szept swojego ojca tuż obok
siebie, spojrzałam na niego, wpatrywał się w nią z obojętną
miną, czy ten człowiek nie ma sumienia.
- Nie jestem taka jak ty! -
krzyknęłam. Zaśmiał się. - Nie jestem mordercą! - Jego wzrok
przeniósł się na moje ręce więc też tam spojrzałam i
zobaczyłam, że moje dłonie są całe we krwi, ale jak... przecież
nie dotknęłam swojej matki. Krzyknęłam przerażona. W powietrzu
cały czas unosił się głos moich rodziców. Zawiodłam się na
tobie... Tacy sami... Zawiodłam się... Tacy sami.
- Przestańcie – krzyknęłam,
dłońmi zatkałam uszy, ale nadal wszystko słyszałam. -
Przestańcie – powtórzyłam, ale oni nic sobie z tego nie robili.
Otworzyłam szybko oczy i ujrzałam nad sobą sufit. Mój oddech jest
mocno przyśpieszony i puls wręcz szaleje. Czuje jak koszulka
przylepiła mi się do pleców. Po skroniach płynęły mi łzy i
opadały na poduszkę. Co to było? Co to wszystko w ogóle
oznaczało? Szybko podniosłam dłonie na wysokość oczu, zero krwi.
W głowie cały czas słyszałam echo słów moich rodziców. Słowa
matki mocno mną ruszyły o co jej chodzi, o te narkotyki? O tę
zasraną bulimie? O to, że żyje w całkowitym grzechu?O całe moje
zachowanie? A ojcu, przecież ja nigdy nikogo nie zabiłam i nie mam
zamiaru, więc o co chodziło z tą krwią. Zasłoniłam usta dłonią,
żeby nie wydać z siebie żadnego głosu i zaczęłam szlochać.
Boje się, nie wiem czemu ale się boje? Dlaczego to wszystko jest
tak cholernie skomplikowane. Po kilku minutach przestałam płakać,
ale te wszystkie odczucia i emocje, nadal we mnie siedziały. Zeszłam
z łózka i po cichu wyszłam z pokoju, torebkę pewnie zostawiłam w
kuchni, tam też więc poszłam. Znalazłam ją powieszoną na
oparciu krzesła. Otworzyłam ją i spojrzałam do środka, od razu
zobaczyłam to czego szukałam, wyjęłam z środka paczkę fajek,
jednak pod nimi zobaczyłam coś jeszcze. Woreczek z biały
proszkiem, nie pamiętam bym to tu wkładała. Sięgnęłam po niego
i mu się przyjrzałam. Przygryzłam wargę, chętnie bym go zażyła,
ale coś mnie blokuje i powstrzymuje. Zawiodłam się na
tobie.... Westchnęłam i rzuciłam to z powrotem do torebki, na
dzisiaj fajek musi mi wystarczyć. Usiadłam na krześle i podpaliłam
papierosa, po czym mocno się zaciągnęłam. No cóż jak się truć
to na całego prawda. Zaśmiałam się gorzko na tę myśl.
Wypuściłam dym już dużo bardziej zrelaksowana. Palenie mnie
odstresowuje. Nim się spostrzegłam wypaliłam całego fajka,
westchnęłam i go ugasiłam. Szkoda, że ta przyjemność jest tylko
chwilowa.
- O tutaj jesteś – usłyszałam głos Nialla. Jak dobrze, że
wyrzuciłam pozostałości fajka. Podszedł i usiadł obok mnie. -
Coś się stało? - spytał zmartwiony.
- Nic, nie mogłam po prostu zasnąć, a ty czemu nie śpisz? -
spytałam. Wzruszył ramionami.
- Coś mnie obudziło, jakby przeczucie – zaśmiał się bez
humoru. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, dopóki Niall nie zaczął
wykręcać nosem. Zmarszczyłam brwi.
- Co tak śmierdzi?... Jakby... papierosami – powiedział z
wahaniem. Kurwa, oczywiście że to poczuł. Spojrzał na mnie
badawczo. - Paliłaś? - spytał szeptem.
- Musiałam pomyśleć, a to mi pomaga – odpowiedziałam. Nie ma
sensu kłamać. - Rzadko kiedy sięgam po fajka – Poczułam silną
potrzebę powiedzenia mu tego.
- O tej porze? - Wzruszyłam ramionami.
- Tak wyszło – odpowiedziałam. Westchnął i wstał. Chyba
wyczuł, ze coś jest ze mną nie tak, ale nie chciał się wtrącać.
- Idę spać, też powinnaś –
powiedział i ruszył w stronę drzwi. Jednak szybko zerwałam się z
krzesła, za nim wyszedł.
- Przyśnił mi się koszmar, nie zasnę
sama, mogę spać z tobą? - spytałam na jednym wydechu, za nim
zdążyłam to w ogóle przemyśleć.
______________________________________________________________________
Oj cholera psuje to opowiadanie i to bardzo.... Ale szczerze trochę wszystko przyśpieszam, by szybciej skończyć xD jakoś tak wyszło, że już mnie wkurza to opowiadanie :P
Mam nadzieje, że rozdział okej :/ nie jestem co do niego przekonana, ale chyba nie jest najgorzej xD
mój instagram - anett__3 xD
Sorki za błędy :)
Hej wedlug mnie troche utrudnilas sobie to opoeiadanie dodajac tyle rzeczy: koszmary papierosy bulimia narkotyki zle towarzystwo mam nadzieje ze jakos sie z tego wyplaczesz i napiszesz super ksiazke pisz szybko nastepny rozdzial bo juz nie moge sie doczekac ten rozdzial podobal mi sie tak jak poprzednie Aga16
OdpowiedzUsuńHejka kiedy pojawi sie nastepny rozdzial bo juz naprawde nie moge sie doczekac Aga16
UsuńPomieszane to wszystko ale mam nadzieję ze Sel będzie silna dla Nialljak i dla samej siebie i uda jej się to wszystko pokonać i będą szczęśliwi ;-)
OdpowiedzUsuńDno kompletne dno teraz z tego bloga....sory MOJA nie TWOJA opinia
OdpowiedzUsuńMi się rozdział podoba :). Czekam na kolejny kochana :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
Zarąbisty rozdział i blog <3 Czekam na następne rozdziały :D /K.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważ ale to MOJA opinia że spadłaś ze sqojego poziomu pisania /Ania
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajnego bloga, lubię jak piszesz i czekam na następny rozdział :)
Zapraszam do mnie:
moments-ff.blogspot.com
To jest genialny blog :* czekam na nastepny rozdzial <3 gosia
OdpowiedzUsuńKocham kocham ten rozdzial :* kiedy next ?? :)
OdpowiedzUsuńMoże być....ujdzie :)
OdpowiedzUsuń