niedziela, 21 września 2014

rozdział 37

Usłyszałam za sobą szybkie kroki i po chwili ujrzałam przed sobą Nialla. Nadal ma poważną minę i zimne oczy.
- Masz racje jesteś głupia – powiedział. Wrócił się tylko po to by mnie obrażać? - Ale kocham cię – dodał i szeroko się uśmiechnął, ja także się uśmiechnęłam. Zbliżył się do mnie i położył dłoni na moich policzkach, przybliżając do siebie nasze twarze, poczułam jak jego usta napierają na mnie, najpierw delikatnie, potem całą naszą siłą.. Oboje w ten pocałunek włożyliśmy tyle miłości ile tylko się dało.
Gdy się ode mnie odsunął przyjrzał mi się dokładnie.
- Co ci się stało? - spytał zmartwiony dotykając mojej opuchniętej wargi i brwi. Moja radość w większości uleciała.
- Chodź musimy poważnie porozmawiać – powiedziała, złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę domu.
- Brzmi to strasznie – skomentował.
Wygodnie usadowiliśmy się na krzesłach, złapałam za jego dłoń i siedzieliśmy tak wpatrując się w swoje twarze.
- Więc o co chodzi? - spytał. Westchnęłam.
- Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że cię kocham, uświadomiłam sobie to dopiero wczoraj... - zaczęła. - Chciałam się spotkać z Martinem on zawsze potrafił mi pomóc – nie mówiłam na głos jak. - Poszłam w miejsce gdzie zawsze przesiaduje, ale gdy dotarłam jedyne co zobaczyłem to jego martwego. - Z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Niall siedzi bez słowa i wpatruje się z szokiem w moją twarz. - Od razu domyśliłam się, że przedawkował. - Na chwilę się zacięłam.
- Wiesz o czym wtedy pomyślałam? - Pokręcił głową.
- Że nie chcę skoczyć tak samo jak on, że nie mogę tego zrobić ze względu na ciebie. Chcę żyć by patrzeć jak się uśmiechasz, brudzisz jedzeniem gdy jesz spaghetti, jak świecą ci oczy gdy robisz to co kochasz, żebym mogła słuchać jak mówisz godzinami o bezsensownych rzeczach, jak bardzo śmieszą cię twoje bąki, mogłabym, wymieniać tych rzeczy z milion. Mur który budowałam wokół siebie tak długo runął a ja w końcu uświadomiłam sobie, że dzięki tobie jestem lepsza i chcę się jeszcze poprawić, że to dzięki tobie jestem szczęśliwa i że to właśnie ciebie kocham. - powiedziała i odetchnęłam. - Dlatego musisz pomóc mi skończyć z prochami, tylko ty jesteś w stanie to zrobić, mój organizm woli ciebie niż jakieś narkotyki, to ty jesteś moim największym uzależnieniem. -
Pochylił się i mocno mnie pocałował.
- Nadal nie wyjaśniłaś co ci się stało w twarz? - spytał
- Pobiłam się z Alex - odpowiedziałam lekceważąco. Na twarzy miał wymalowane zdezorientowanie, westchnęłam i najbliższe pół godziny zajęło mi opowiadanie co działo się przez te kilka dni.
- Przykro mi – skomentował na koniec.
- Tęsknie za nim. - Uśmiechnęłam się smutno. - Będzie mi go cholernie brakowało. -
- Nie myśl teraz o tym – powiedział Niall i mocno mnie pocałował. - Jadłaś coś ostatnio.? - spytał. Pokręciłam głową. - Okej to idź się wykąp, a ja przez ten czas coś zrobię. -
- Kocham cię – powiedziałam. Podoba mi się brzmienie tego słowa.
- Ja ciebie też – odpowiedział. Cmoknęłam go w usta i pobiegłam do łazienki, uprzednio zachodząc do jego szafy. Nie rozumiem jak mogę być teraz taką suką. Martin nie żyje, prawdopodobnie szuka mnie policja, ale mimo to jestem szczęśliwa jak jeszcze nigdy. Nie mogę teraz o tym myśleć i znowu się załamać. Martin na zawsze będzie w moim sercu, ale im szybciej uświadomię sobie, że najlepiej zrobię gdy pogodzę się z jego śmiercią i tak już nic nie mogę zrobić. Jedynie co, to pamiętać o nim, że mimo wszystkich złych rzeczach, które zrobił, był naprawdę dobrym człowiekiem i mimo wszystko to kochałam go jak brata. Tam gdzie teraz poszedł będzie mu lepiej. Czemu ma żyć w tej paskudnej rzeczywistości i dalej się męczyć z tym głupim uzależnieniem. Nigdy nie mówił, ale wiem że w głębi duszy nienawidził tego kim się stał i że jest tak bardzo zależny od tego małego gówna. Wierze, że teraz jest szczęśliwy i spokojny jak nigdy.
A może już po prostu mam tak zepsuty umysł od tego uzależnienia, że nie potrafię prawdziwie czuć z powodu czyjejś śmierci. Nie, nie mogę tak myśleć. Zawsze będę tęsknić i kochać.
Wzięłam prysznic dokładnie się szorując, po czym zwabiona ładnym zapachem weszłam do kuchni.
- I co tam wymyśliłeś? - spytałam.
- Naleśniki – krzyknął radośnie. Zachowujemy się jakby ta kłótnią nigdy się nie wydarzyła. To dobrze, bałam się ze będzie trochę sztywnie.
- Co będziemy robić? - spytał Niall. Wzruszyłam ramionami i przełknęłam ostatni kęs naleśnika.
- Nie wiem... Możemy gdzieś wyjść – zaproponowałam.
- A jak ktoś nas zobaczy? - spytał.
- Trudno nie możemy się wiecznie ukrywać – powiedziałam wywołując u niego ogromny uśmiech.
- A co z Harrym? - Wzruszyłam ramionami i nic nie powiedziałam. - Chodź pójdziemy do parku. -
Złapał mnie za rękę i pociągnął.
- Stój nie mogę tak wyjść. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie ubraną w jego rzeczy.
- Czemu, wyglądasz seksi – stwierdził. Przewróciłam oczami.
- Dobra zajedziemy najpierw do ciebie. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim do samochodu. Chwilę później znaleźliśmy się przed moim blokiem. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. U progu od razu pojawiła się Rose i rzuciła się na mnie obejmując mnie.
- Jakie szczęście nic ci nie jest. Gdzieś ty była? Dlaczego nie zadzwoniłaś? Wiesz, że policja tu była? Szuka cię... - przerwałam jej.
- Nie martw się wszystko jest dobrze – wymamrotałam. Odsunęła się ode mnie. A jednak mnie szukają, miałam maleńką nadzieje, że nie jestem im, aż taka potrzebna. Trudno zgłoszę się do nich, ale nie teraz, za kilka dni.
- Dobra o co chodzi? - spytała. W jej oczach widziałam złość i determinacje.
- Znikasz, nie odbierasz telefonów, nie mam pojęcia co się z tobą dzieje, szuka cię policja, jesteś zamieszana w jakieś brudne sprawy, ja po prostu się martwię... - ostatnie słowa wypowiedziała niemal szeptem.
- Martin nie żyje – wymamrotałam w końcu piskliwym głosem. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Co? Ten ćpun? - powiedziała z szeroko otwartymi oczami. Z moich oczach mignął ból i złość. Wyprostowałam się i przybrałam maskę obojętności. W jej oczach błysnęło zrozumienie. 
Jak mogła to powiedzieć?!
Przecież ja też jestem ćpunem!
Jestem dokładnie taka sama jak on!
Jednak krzyk w mojej głowie pozostał tylko tam, nie powiedziałam nic.
- Wybacz nie chciałam – wymamrotała skruszona. - Czy ty masz na sobie ciuchu Nialla? - Zerknęłam na swoje ubranie i przytaknęłam. Westchnęła, zrozumiała, że nie mam ochoty z nią rozmawiać.
- Cieszę się że jesteś, ale proszę nie strasz mnie tak nigdy więcej – poprosiła.
- Obiecuje – powiedziałam a ona się odwróciła i odeszła. Westchnęłam i poszłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w coś bardziej kobiecego, nie robiąc sprawy z tego, że Niall siedzi na łóżku i dokładnie mnie obserwuje.
- Idziemy? - spytałam. Pokiwał głową, zerwał się z łóżka i za rękę pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Za nim się spostrzegliśmy minął cały dzień, pospacerowaliśmy po parku, potem usiedliśmy sobie pod drzewem i siedzieliśmy przytulenie do siebie, rozmawiając o mało istotnych rzeczach. Przy okazji zrobiliśmy sobie parę fotek i Niall wstawił jedną na instagrama. Poszliśmy też do kina na jakąś głupkowatą komedię, a potem poszliśmy na kolację do jakiejś mało znanej restauracji.
Do domu wróciliśmy wieczorem, zmęczeni po całym dniu „randkowania”
Opadłam na kanapę i wygodnie się na niej rozłożyłam.
- Jestem padnięta – wymamrotałam.
- Wybacz, nie przewidziałem, że będzie nas gonić tłum napalonych lasek – powiedział Niall. - Tak super mi z tobą, że zapominam o takich rzeczach. - Mimowolnie się uśmiechnęłam. Po chwili poczułam jak Niall kładzie się na mnie całym ciężarem ciała.
- Niall – krzyknęłam rozbawiona. Mruknął coś pod nosem i położył głowę na moim barku. Spróbowałam go z siebie zrzucić, ale to nic nie dało, leżał dalej. Zrezygnowałam więc z tego i włożyłam dłoń w jego włosy, przeczesując je.
- Idziesz jutro do studia? - spytałam.
- Tak, muszę tam siedzieć od 7 do 13 – wymamrotał. Poczułam jak jego dłoń wślizguje mi się pod bluzkę i zaczyna rysować mi jakieś kształty na brzuchu. - Wiesz...? Nie obraziłbym się jak byś zrobiła takie dobrze ciasto czekoladowe – powiedział słodkim głosikiem. Zaczęłam chichotać.
- Ty masz małego potwora w żołądku – powiedziałam. Podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi dużymi i błękitnymi oczami. - Okej – poddałam się. - Będzie ciasto. - Nie zniosę dłużej tej jego miny. Wyszczerzył zęby i z powrotem położył głowę. Leżeliśmy tak przez chwilę, puki Niallowi nie zrobiło się nie wygodnie, a mi naprawdę ciężko.
- Okej pora iść do łóżka – powiedział i się ze mnie podniósł ciągnąc mnie ze sobą. Cmoknęłam go w usta i poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Uwinęłam się z nim raz dwa i stanęłam przed drzwiami Nialla. Wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę. Niall już leżał rozłożony w łóżku. Moje policzki przybrały koloru gdy wspinałam się po łóżku, by przytulić się do Nialla. Nie wiem czemu, wcześniej mi się to nie zdarzyło żebym czuła się zakłopotana przy chłopakach. Przykryłam się kołdrą i położyłam głowę na klatce piersiowej Nialla, nogi zaplątałam w jego tak, że stanowimy jedną całość. Gdy zamknęłam oczy poczułam jak Niall całuje mnie w czoło. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.
W końcu czuje, że wszystko jest na swoim miejscu.
Rano obudziłam się sama, obok mnie leżała jedynie karteczka. Z daleka poznałam niedbałe pismo Nialla. Sięgnęłam po kartkę i przeczytałam, że spałam tak słodko, że szkoda mu było mnie budzić, i że widzimy się w południe. No i oczywiście dodał postscriptum: Wiesz, że uwielbiam ciasta czekoladowe? Chcę mi przypomnieć, że obiecałam ciasto. W duchu zachichotałam. Zerwałam się z łóżka i po chwili znalazłam się w kuchni. Jest już po dziesiątej, muszę pośpieszyć się z tym ciastem, jeśli chcę zdążyć je upiec zanim zjawi się Niall.
Dobra najpierw jakieś składniki. Znalazłam jakiś przepis w internecie i dowiedziałam się, że Niall nie ma w domu prawie nic co nadałoby się by zrobić ciasto. Szybko nabazgrałam listę zakupów i wyszłam z domu. Oczywiście powitał mnie mały tłum na chodniku. Starałam się nie zawracać na nich uwagi. Nie zawracałam sobie głowy przebraniem, i tak już pewnie wiedzą. Oczywiście nie obyło się bez pytań o.. o wszystko. Jakim cudem oni biorą tyle tych wszystkich pytań, zwłaszcza o Harrym. To stało się tak dawno temu, a oni nadal pamiętają każdy szczegół naszych randek z Harrym. Naprawdę mnie zdziwiło gdy jedna dziewczyna spytała, czy pamiętam jak spędziłam cały dzień z Harrym w parku karmiąc kaczki i czy żałuje? Jak mogłabym zapomnieć, to były piękne czasy, wszystko było tak dobre. Czy żałuje, że jestem teraz z Niallem a nie z nim? Nie a ni trochę, Moja miłość do Harrego nie może się równać z miłością do Nialla. Z Niallem czuje jakbym w końcu oddychała pełną piersią, jakby w końcu kawałek mnie wrócił do mnie. Schowałam się w taksówce i w końcu odcięłam się od tych wszystkich osób, chcących dowiedzieć się wszystkiego na temat mojego życia prywatnego. Dlaczego ludzie są tacy wścibscy? Miałam tyle szczęścia, że w sklepie nikt mnie nie zaczepiał. Mogłam spokojnie zrobić zakupy, bez tych wszystkich ludzkich patrzał. Jezu... Patrzał? Skąd ja to wzięłam.
Wróciłam do domu i zabrałam się za robienie w końcu tego ciasta.
Gdy skończyłam dochodziła trzynasta, Niall zaraz powinien być. Gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Szeroko się uśmiechnęłam. Mam gdzieś, że jestem zmęczona i cała upypłana mąką. Wzięłam talerz, na który zdążyłam nałożyć pokrojone ciasto. Zerwałam się z krzesała i ruszyłam w kierunku salonu.
- Nareszcie, zaczęłam tęsknić – zaczęłam mówić podniesionym głosem, za nim zdążyłam zrobić trzy kroki. - Tak jak obiecałam zrobiłam ci ciasto, mam nadzieje, że będzie smakowało równie dobrze... - Miałam zamiar powiedzieć, że będzie smakował równie dobrze co wygląda, ale przerwałam zatrzymując się jak zamrożona, talerz wyleciał mi z rąk rozbijając się o podłogę, odłamki porcelany i ciasta poleciały na wszystkie strony. W uszach szumi mi krew, oddech przyśpieszył, a zimny dreszcz przeszył moje ciało.
W salonie nie stał Niall tylko...
- Harry...-
___________________________________________________________________
Nawet podoba mi się ten rozdział, nie wiem czemu. Nie jest idealny, ale jakiś taki ludzki.
Sorki za błędy i dziękuje za komy :)

sobota, 13 września 2014

Rozdział 36

- Lubię cię i to bardzo, uwielbiam spędzać z tobą czas, ale ja nie kocham... powinieneś wiedzieć od początku jaka ja jestem – powiedziałam.
- To nie prawda, wiem, ze mnie kochasz. Bo po co było by to wszystko, te razem spędzony chwilę, byłaś szczęśliwa... - desperacja wdarła się do jego przemowy.
- Nigdy nie było mowy o prawdziwym związku. -
- Prawdziwym? - Zmarszczył brwi.
- jesteśmy razem bo tak jest fajnie i wygodnie, między nami super układa się w łóżku, myślałam że to oczywiste, że nic więcej z tego nie będzie – wyjaśniłam.
- Jesteś ze mną tylko dlatego, że jest ci wygodnie i lubisz seks? - zadał pytanie retoryczne. - Nie, dla mnie nie było to takie oczywiste. Myślałem że jednak odwzajemniasz moje uczucia, że zostawiłaś w tyle puszczanie się i narkotyki. Miałem nadzieje, że uda nam się, że pomogę rzucić ci te wszystkie uzależnienia i odciąć się od tego życia, żeby dawna Sel wróciła. Ale tobie nie da się pomóc. Jesteś zwykłą dziwką i narkomanką nie obchodzi cię nic więcej niż ty sama i żeby tobie było dobrze. Po co było to wszystko, żebyś mogła mnie zniszczyć i złamać mi serce. - Krzyknął. - Udało ci się, jesteś zadowolona – powiedział już cicho. W moich oczach zebrały się łzy.
On ma racje, pozostałam cicho, bo temu nie da się zaprzeczyć.
- Wyjdź – warknął po chwili.
- Co?... -
- Powiedziałem, żebyś wyszła – powtórzył. Zrobiłam krok w jego stronę, ale się odwrócił ode mnie. Ręką zaczął szarpać się za włosy. Zaczęłam podnosić rękę by go dotknąć, ale opuściłam ją, to bez sensu. Skrzywdziłam go, ale ja krzywdzę wszystkich po kolei, najwidoczniej mam to we krwi. Wybiegłam z pokoju, próbując zatrzymać łzy. Zabrałam po drodze swoją torbę i założyłam buty po czym wybiegłam z domu wprost w burzę. Wystarczyła chwila bym była cała mokra. W połowie podwórka Nialla, potknęłam się i przewróciłam na kolana, wpadając prosto w błoto. Rozbryzgało się na wszystkie strony, ochlapując mnie całą, ale mam to gdzieś. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać. Nie mam siły się podnieść i iść dalej.
Chyba właśnie zrobiłam najgłupszą rzecz w swoim życiu.
Ale jestem zbyt słaba by to naprawić.
Czemu płaczę? Przecież to wszystko moja wina, wszystko zepsułam ja, powiedziałam mu, że go nie kocham, więc dlaczego czuje się jakbym miała umrzeć. Tak cholernie nie rozumiem swoich uczuć.
Zniszczyłam się.
Niall ma racje mnie już nie da się uratować. Już od dawna się nie da.
Nie wiem ile już klęczę w tym błocie, ale zaczęły przechodzić mnie dreszcze, jest cholernie zimno. Ale dobrze zasługuje na ból.
Dławię się własnymi łzami i ledwo łapię oddech. Krew buzuje mi jak nigdy.
Potrzebuje...
Co jest?! Całe moje ciało się spięło gdy poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Szybko podniosłam głowę i zobaczyłam Nialla. Przez moje ciało przeszła fala ulgi. Szybko podniosłam się z ziemi i mocno się do niego przytuliłam. Jednak nie odwzajemnił mi tego, stał sztywny i spięty z rękoma opadniętymi wzdłuż jego ciała. Powoli się od niego odsunęłam. Spróbowałam spojrzeć mu w oczy, ale unikał mojego wzroku.
- Zmarzłaś – stwierdził – Tą ostatnią noc, spędzisz u mnie, niebezpiecznie jest chodzić w burzę, ale jutro, nie chcę cię już widzieć – powiedział oschle, odwrócił się i zaczął wracać do domu. Ruszyłam za nim, wycierając łzy z policzków, choć cały czas napływały nowe. Czego ja się spodziewałam, że wszystko będzie w porządku? Weszłam za nim do środka. Nie wiedziałam czy mam za nim iść czy nie, więc zostałam w salonie, gdy on zniknął u siebie w pokoju. Po chwili wrócił trzymając koszulkę i spodnie.
- Masz, weź prysznic bo jesteś cała w błocie. -
- Niall... - sama nie wiem co chciałam powiedzieć.
- Możesz przespać się w pokoju gościnnym. - Odwrócił się i odszedł zostawiając mnie samą. Po chwili ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Jestem przemoczona i cała w błocie, makijaż rozmazał mi się na twarzy, zostawiając okropne smugi. Zdjęłam z siebie ciuchy i wrzuciłam do pralki, sama natomiast weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Gdy skończyłam, ubrałam to co dał mi Niall. W drodze do pokoju gościnnego, zatrzymałam się przed pokojem Nialla. Sama nie wiedząc co chcę zrobić.
Dał mi jasno do zrozumienia, że nie chcę mnie widzieć. Jak najszybciej odsunęłam się od drzwi. Szybko znalazłam się w łózko, przytulając do kołdry i mocząc poduszkę.
Mam nadzieje, że mi kiedyś wybaczy.

Rano*
Zostawiłam ubranie Nialla na pralce i założyłam swoje, które zdążyło uprać się i wyschnąć w nocy. Wyszłam z łazienki rozglądając się na wszystkie strony. Jestem w tym miejscu ostatni raz.
Jest dopiero piąta rano więc Niall jeszcze śpi. Po cichu weszłam do jego sypialni i zobaczyłam go rozłożonego na łóżku. Wygląda tak spokojnie. Podeszłam do niego i uklękłam przy łóżku.
- Wybacz, że jestem zbyt wielkim tchórzem by cię pokochać – powiedziałam, chociaż dobrze wiem, że nie słyszy. - Ze jestem zbyt wielkim tchórzem, żeby przyjąć do świadomości to że już od dawna cię kocham. Poczułam łzy na policzkach, więc szybko je wytarłam. Wyjęłam z torby bransoletkę, którą dał mi na samym początku naszej znajomości, było to tak dano temu. To zwykła bransoletka składająca się z plastikowych i kolorowych koralików. Kupił wtedy cukierki z prezentem w środku, a prezentem była właśnie bransoletka. Dla innych jest to gówniane, ale dla mnie ma ogromną wartość sentymentalna. Położyłam ją na jego szafce nocnej. Nie powinnam jej dłużej mieć.
- Żegnaj i wybacz – powiedziałam i pocałowałam go w czoło po czym zniknęłam z jego domu.

Oczami Nialla*
Powoli otworzyłem oczy. Czuje się strasznie, pierwsze co to od razu zaczęły do mnie napływać myśli z wczoraj. Podniosłem się z łóżka i usiadłem na nim nogi opuszczając na ziemię. Przetarłem twarz dłońmi i sięgnąłem na stolik nocny po telefon. Po chwili zobaczyłem na nim kolorową bransoletkę. Podniosłem ją. Skąd ona się wzięła? Przed moimi oczami pojawiły się pierwsze momenty mieszkania z Sel. No tak dałem to jej, myślałem że dawno to wyrzuciła, przecież to jest beznadziejne. W moich oczach pojawiły się łzy, a jednak trzymała to przez tak długi czas.
- Kurwa mać! - Krzyknąłem i opadłem na łóżko. Czemu do cholery ona jest taka trudna.

Oczami Sel* Dwa dni później*
Cała mokra przez ulewę, weszłam do obskurnego budynku. O cholera jak zimno. Schodami pobiegłam na górę, to tam najprawdopodobniej znajdę Martina i resztę. Na samej górze poczułam zapach zioła, alkoholu i jeszcze jakiś dziwny odór. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Martina leżącego na podłodze, Jest cały sztywny i nie widać by w ogóle oddychał. Przyłożyłam rękę do ust by nie krzyczeć. Przełknęłam ślinę i szybko do niego podbiegłam, upadłam na kolana i spojrzałam na jego twarz. Ma szeroko otwarte oczy i patrzy w przestrzeń. W moich oczach pojawiły się łzy.
Złapałam go za dłoń, która jest strasznie zimna. Zaczęłam płakać.
- Martin coś ty narobił? - zapytałam szeptem. Przytuliłam policzek do jego dłoni i łkałam dopóki nie zabrakło mi łez.
Odsunęłam się od ciała Martina i wyjęłam telefon. Wybrałam numer na policję. Muszę to zgłosić, nawet jeśli się wyda, że bawimy się w narkotyki... Tylko, że to nie jest już zabawa...
- Halo - Usłyszałam kobiecy głos.
- M-mój przyj-jaciel, on-n nie ż-żyje – Jąkałam się i mówiłam przez łzy to cud, że babka mnie zrozumiała.
- Przyjęłam gdzie pani teraz jest? - Podałam jej adres, zapytała także o moje dane i takie tam. Opowiedziała, że niedługo ktoś będzie na miejscu i żebym nigdzie się nie oddalała. Rozłączyła się, a ja rzuciłam telefonem o ziemie, krzycząc.
Moje życie to jedne wielkie bagno!
Piętnaście minut później do pokoju weszła policja. Siedziałam na ziemi opierając się o ścianę i i patrząc tępą w przestrzeń. Jeden z funkcjonariuszy podszedł do mnie.
- Dobry wieczór pani... Selena Green? - spytał. Kiwnęłam głową. - Muszę zadać pani kilka pytań – Znów tylko kiwnęłam głową nawet na niego nie patrząc i nie słuchając go.
- Czy moglibyśmy przenieść się na kanapę, tam będzie wygodniej niż na ziemi – spytał. Przeniosłam na niego wzrok pełen łez, strachu i bólu. Zaczęłam się powoli podnosić z ziemi, Złapał mnie za ramię i pomógł wstać. Tępo ruszyłam w stronę kanapy, rzuciłam spojrzenie na ludzi kręcących się wokół Martina. Usiadłam na kanapie, obok mnie usiadł policjant.
- Nazywam się Robert mon – przedstawił się. Ma dziwne nazwisko. - To pani zadzwoniła na komisariat? - Przytaknęłam. - Jak pani się tu znalazła? - Przez chwilę siedziałam cicho.
- To takie nasze miejsce spotkań, ze znajomymi. Miałam nadzieje, ze jak zwykle będą tu siedzieć, więc przyszłam. - Mój głos jest cichy i ochrypły.
- Jak nazywa się pani przyjaciel? -
- Martin Stock. - Gdy ja mówiłam on cały czas pisał coś w tym swoim notesie. To denerwujące.
- Co pani zrobiła jak znalazła ciało? -
- Uklękłam nad nim i zaczęłam płakać dopiero potem zadzwoniłam do was. -
- Jakie stosunki miała pani z ofiarą? - Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Był moim przyjacielem, co to w ogóle ma do rzeczy – warknęłam.
- Ekhm.. Nic – odchrząknął.
- Czy ma pani jakieś pomysły co do tego jak zginął? - spytał. Spuściłam wzrok. - Panno Green? - dopytuje gdy nie odpowiadał. W tej samej chwili podszedł do nas jakiś facet w białych rękawiczkach.
- Panie moon, możemy stwierdzić, że chłopak umarł z przedawkowania. Nie jesteśmy pewni, ale leży tu już pewnie od jakiś dwóch dni, większą pewność będziemy mieli po sekcji zwłok – powiedział.
- Dziękuje – powiedział.
Leży tu już od dwóch dni??!
- Panno Green, czy wiedziałaś, że pani przyjaciel bierze narkotyki? - spytał, ale ja już dawno byłam myślami gdzie indziej.
- Mogę już iść? - spytała.
- W połowie przesłuchania? - spytał zaskoczony.
- Tak, chcę już iść – powtórzyłam twardo.
- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale... -
- Nie, nie rozumie pan – powiedziałam.
- Nie mogę cie teraz puścić – powiedział. A pd kiedy to jesteśmy na ty.
- Dlaczego nie? - spytałam wkurzona.
- takie są procedury – wyjaśnił.
- Mam gdzieś te procedury – krzyknęłam. Pan Mon już nie miał takiej miłej miny jak przed chwilą.
- Panie mon? - Jakaś policjantka go zawołała.
- Zostań tutaj i zaczekaj na mnie. - Gdy tylko się odwrócił i odszedł kawałek, jak najszybciej ruszyłam do wyjścia. Na skodach zaczęłam biec i biegłam dopóki nie byłam daleko od tego miejsca.

Pół godziny później*
Z całej siły zapukałam do drewnianych drzwi, należących do małego domku. Zero odpowiedzi, więc zapukałam jeszcze raz, aż w końcu drzwi się uchyliły.
- Selena? Co ty tu robisz? - spytała Alex. Wyglądała jakby nie spała od wielu dni i cały czas płakała.
- Jak mogliście to zrobić? - zapytałam wkładając w to jak najwięcej żalu, rozczarowania i wszystkiego co może zadać jej ból. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Co mieliśmy zrobić nie patrz tak na mnie, wystraszyliśmy się, nawet nie wiesz jak żałujemy – powiedziała łkając.
- Żałujecie?! On przez was nie żyje, rozumiesz nie żyje – krzyknęłam i ja popchnęłam ją waląc rękoma o jej klatkę piersiową. Zachwiała się i prawie przewróciła, ale w ostatniej chwili utrzymała się na nogach. Weszłam do środka jej małego domku. Patrzyła na mnie przestraszona i zaskoczona, jakby nie spodziewała się, że mogę to zrobić. Obok niej pojawił się Milo.
- Sel co ty wyprawiasz? - spytał. Widać po nim zmęczenie.
- Co ja wyprawiam mogliście go uratować, ale woleliście stchórzyć i uciec, to wszystko wasza wina – krzyknęłam. W oczach Alex rozpalił się ogień.
- Myślisz, że to tylko nasza wina?! Przez ciebie był nieszczęśliwy to przez ciebie przedawkował, a to tylko dlatego, że wolałaś jakiegoś bogatego chłoptasia - krzyknęła.
- Nie mieszaj w to Nialla – warknęłam.
- Powiedział, że woli umrzeć niż patrzeć jak układasz sobie życie z innym facetem. Gdybyś tylko widziała, że on cie kocha nigdy by do tego nie doszło. On cały czas miał nadzieje, a przez ciebie ona w nim zgasła razem z życiem . - Nie mogąc jej słuchać rzuciłam się na nią i zaczęłam walić po twarzy.
- Nie prawda, to wy przy nim byliście powinniście mu pomóc zadzwonić do szpitala, wtedy by przeżył... -
Zaczęłyśmy się bić, nasze krzyki zaczęły robić się niewyraźnie i bez sensu.
W końcu Milo odciągnął nas od siebie.
- Uspokójcie się do cholery – warknął. - Nie cofniemy czasu, wszyscy jesteśmy tu winni. -
Wytarłam ręką coś ciepłego i lepkiego spływającego mi po brodzie. To krew.
- Już mi go tak bardzo brakuje – psiknęłam zaczynając płakać.
- Mi też – przytaknęła Alex i razem ze mną zaczęła płakać. Po chwili już płakałyśmy w swoich objęciach.
- Przepraszam – załkała Alex.
- Ja też cię przepraszam. -
- Co zrobiłaś, jak go znalazłaś? - spytał Milo.
- Zadzwoniłam na policje – powiedziałam. Przytaknął ze zrozumieniem.
- Mówiłaś im coś o nas? - dopytuje. Pokręciłam głową.
- Uciekłam stamtąd. -
- Musimy przyjąć to na klatę, nie patrząc na konsekwencje – powiedział. - Martin nie żyje już nigdy nie będzie tak samo. -
- Co z Violet? - spytałam.
- Wyjechała na kilka dni – powiedziała Alex.
- To dobrze – stwierdziłam.
Resztę nocy przegadaliśmy obmyślając nad tym co zrobimy. Skończyło się na tym, że musimy z tym skończyć raz na zawsze i tak na serio. Musimy jakoś uczcić śmierć Martina, on by nie chciał, żebyśmy się przez to poddali i zniszczyli się tak samo jak on. Jak zgłosi się po nas policja to opowiemy im całą prawdę. Tak będzie najlepiej.
Rano obudziłam się cała niewyspana, zasnęłam w ubraniach co jest strasznie nie wygodnie. Nadal mam na sobie rzeczy, w których opuściłam dom Nialla. Wyglądam jak bezdomna. Jestem cała brudna, a ciuchy w niektórych miejscach się podały. Mam też na sobie zaschłą krew po walce z Alex i muszę przyznać, że ma parę bo nieźle mnie obiła.
Wstałam z kanapy w domku Alex. Ona razem z Milo śpią u niego w sypialni. Nie żegnając się z nimi wyszłam z domu. Nie pada dziś deszcz, ale i tak jest chłodno. Kilkanaście minut później byłam w miejscu docelowym. Mam nadzieje, że jest w domu. Założyłam kaptur podeszłam do tylnej furtki otwierając ją kluczykiem, który kiedyś dał mi Niall. Nie obchodziło mnie to, że stoi tu kilka fanek i z wielkim zdziwieniem mi się przypatrują. No tak to musi być dziwne gdy jakaś wyglądająca na bezdomną ma klucz od podwórka ich idola. Szybko weszłam za płot i zamknęłam furtkę, za nim obudziły się z transu i szoku. Przełknęłam ślinę i ruszyłam dalej ścieżką póki nie znalazłam się przed drzwiami, niedaleko stał ochroniarz. Dziwnie mi teraz bo to ten sam ochroniarz co wtedy gdy ostatni raz widziałam Nialla, mógł to wszystko widzieć. Zarumieniłam się lekko. Facet spojrzał na mnie po czym odszedł jak najdalej jakby chciał dać mi i Niallowi więcej prywatności. Czy on czasem nie ma obowiązku wyrzucić stąd nie proszonych gości?
Z wielką niepewnością zadzwoniłam do drzwi. Serce bije mi jak szalone.
Po ja tu przychodziłam?
Nogi zrobiły mi się jak z waty gdy zobaczyła, że otwierają się drzwi.
W przejściu ujrzałam Nialla. Spojrzał na mnie bez uczuć.
- Co tutaj robisz? - spytał. Wzięłam głęboki oddech.
- Wiem, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie słuchać, ale muszę ci to powiedzieć. Po tym jak Harry mnie zranił, przyrzekłam sobie, że nigdy więcej nie dam zrobić sobie krzywdy, a jedyny sposób, żeby nie być krzywdzonym przez osobę, którą się kocha, nie zakochiwać się. Właśnie to robiłam przez cały czas nie zważając na to, że przez to ranię innych. Niestety przez ciebie złamałam to postanowienie, zakochałam się w tobie. Pokochałam cię jak nigdy jeszcze nikogo. Trudno mi nawet oddychać gdy nie ma cię w pobliżu. Oszukiwałam ciebie i siebie mówiąc, że nic nie czuje, ale tak naprawdę bałam się znowu ktoś mnie zrani, nie chciałam sobie uświadomić, że cię kocham. Kocham cię od zawsze, ale byłam zbyt głupia by to zauważyć. Przepraszam cię za wszystko co ci zrobiłam i że przeze mnie jesteś nieszczęśliwy, ale błagam cię wybacz mi i daj mi jeszcze jedną szansę – Skończyłam swój monolog mówiąc szybko i nie składnie. Niall jednak dalej pozostawał cicho. Oparł się o framugę i skrzyżował ręce na piersi. Przyglądał mi się zimnym wzrokiem. Spuściłam wzrok. Ta cisza to wystarczająca odpowiedz.\
- Okej rozumiem – wymamrotałam. Odwróciłam się i zacząłem odchodzić. W oczach pojawiły mi się łzy. 
Porażka....
______________________________________________________________________________
Jedno słowo : ZJEBAŁAM

piątek, 5 września 2014

Rozdział 35

 Wybaczcie, jeśli tekst jest okropny


 Oczami Lou
Nie mogę uwierzyć tajemnicza dziewczyna  Nialla to Sel. Moja niedowierzająca mina musi być naprawdę zabawna, pewnie wyglądam jak debil. Zamknąłem  usta.
- Cześć Sel - powiedziałem. Uśmiechnęła się lekko i otworzyła szerzej drzwi, dzięki czemu mogę zobaczyć Nialla opierającego się o szafkę i ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nie mogąc się powstrzymać podszedłem bliżej i mocno przytuliłem dziewczynę, przy okazji, jaka ona chuda.
- Tęskniłem - wyszeptałem jej do ucha. Wtuliła się we mnie.
- Ja też - powiedziała. Odsunęliśmy się od siebie.
- Nie spodziewałem się ujrzeć ciebie - powiedziałem szczerze.
- Mi to mówisz - dodała z uśmiechem. - Co ty tu w ogóle robisz? - spytała.
- No cóż irytowało mnie zachowanie Nialla, więc postanowiłem go śledzić i zobaczyć kim jest jego nowa laska - odpowiedziałem.
- Chodź - powiedziała i ruszyła w głąb domu. Znaleźliśmy się w salonie gdzie wygodnie rozsiedliśmy się na kanapie. Niall objął Sel i nie uwierzę, że nie widzieli zaskoczenia na mojej twarzy.
- Wow... więc teraz, jesteście tak jakby razem? - spytałem gestykulując rękoma. Uśmiechnęli się szeroko i przytaknęli. - Nie mogę uwierzyć, że to ukrywaliście - powiedziałem lekko oburzony. 
- Sel nie bardzo chciała was widzieć - mruknął Niall, na niezadane pytanie. Czułem jak moje poliki lekko się rumienią, zrobiło się naprawdę ciepło.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem - wymamrotałem, myślami wróciłem do sytuacji z przed kilku miesięcy. Jest mi naprawdę źle i głupio, że okłamałem ją w tej sprawie i że przyczyniłem się do jej odejścia.
- Nie musisz - powiedziała.
- Ale chcę, żałuje tego - powiedziałem szczerze. Uśmiechnęła się lekko.
- Co tam u ciebie? - spytała, zmieniając temat. Wzruszyłem ramionami.
- Dobrze... To co zwykle praca, fani itp. - powiedziałem. Co tu dużo mówić w moim życiu nie dzieje się na razie nic ciekawego. - A u ciebie? - spytałem.
- Bardzo dobrze zwłaszcza odkąd jestem z Niallem - powiedziała, zauważyłem zadowolony uśmieszek Nialla gdy to powiedziała.
- Mieliście kiedyś zamiar nam powiedzieć? - spytałem. Sel przeniosła wzrok na okno, ale Niall odpowiedział.
- Jasne, że tak. - Spojrzałem wymownie na Sel, poczuła to więc westchnęła i postanowiła odpowiedzieć.
- Dostatecznie trudno jest mi zapomnieć o Harrym gdy jest przy mnie Niall, nie chciałam pogorszyć sytuacji - wyjaśniła. W oczach Nialla mignął ból. Wiem, że kocha ją od dawna, jeszcze za nim zrobił to Harry, musi mu być trudno słyszeć, że nadal go kocha i prawdopodobnie za nim tęskni, a on sam jeszcze jej o nim przypomina.
- Czyli głupio wyszło, że tu jestem? - spytałem niepewnie. Uśmiechnęła sie szeroko.
- Jasne, że nie... - zaprzeczyła szybko. - Naprawdę się ciesze, że tu jesteś - dodała. Nie jestem pewny.
Niall prawie się nie odzywał, cały czas nad czymś zawzięcie myślał, ale też słuchał uważnie naszej rozmowy.
- On i tak się kiedyś dowie, że się spotykacie - powiedziałem. Sel westchnęła.
- Im później tym lepiej - wymamrotała.
-  Schudłaś - zauważyłem, zmieniając temat. Uśmiechnęła się szeroko, ale za to na twarzy Nialla pojawił się grymas.
- Dziękuje - Chyba poprawiłem jej humor. Wolałem jej z tamtą wagą a nie jak kościotrup.
- W ogóle cała się zmieniłaś - dodałem. Mówiłem całkiem szczerze, wygląda całkiem inaczej niż kiedyś. Inne włosy, inny makijaż, inne ciuchy, nawet jej twarz wyglądała inaczej.
- Słyszałam, że masz dziewczynę - powiedziała z uśmiechem. Mój mózg od razu przestał myśleć o innych rzeczach, a skupił się na Eleanor.

Oczami Sel.
Lou jest tutaj już od dwóch godzin, a nadal mamy milion tematów do obgadania, gadamy dosłownie o wszystkim. No pomijając  kilka rzeczy. Niall przez prawie cały czas siedział cicho i bawił się moimi włosami, aby czasami wtrącił coś od siebie. Opowiedziałam mu co robię na co dzień i co robiłam zanim spotkałam się z Niallem. Oczywiście omijając takie rzeczy jak głodzenie się, ćpanie i ruchanie się z każdym po kolei. Opowiedziałam też jak odnalazł mnie Niall.
Naprawdę miło po tak długim czasie rozłąki pogadać z przyjacielem. Naprawdę za nim tęskniłam. Może nie powinnam tak wtedy od nich uciekać tylko po ludzku zerwać z Harrym. No ale teraz nie ma co żałować było minęło. Już prawie zapomniałam jakim zajebistym człowiekiem jest Lou, interesującą rozmowę przerwał telefon. Lou westchnął i wyjął ze swojej kieszeni komórkę, po czym odebrał.
- Halo - powiedział.
- Jestem u znajomych. -
- Nie długo będę. -
Nie mogłam usłyszeć drugiej osoby, ale wiem o czym rozmawiali po kwestiach Lou, tego raczej nie jest trudno się domyślić. Stwierdzam, że mógł to dzwonić któryś z chłopaków, albo jego dziewczyna.
-Muszę iść Harry umiera z nudów - powiedział. Udałam, że choćby trochę mnie to nie ruszyło. - Musimy się jeszcze spotkać i mówię ci następnym razem ma być też reszta. - Uśmiechnęłam się lekko i wstałam z fotela.
- To do zobaczenia - powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
- Pa - mruknął, przytulił mnie na do widzenia i wyszedł. Wróciłam do salonu, Niall siedział na kanapie i wpatrywał się w sufit rozmyślając nad czymś. Oparłam się o futrynę.
- Co jest? - spytałam. Westchnął i spojrzał na mnie, uśmiechając się lekko, skinął głową, żebym podeszła. Odbiłam się biodrami od futryny i podeszłam do niego, siadając tuż przy nim i mocno go przytulając.
- Dobrze zniosłaś spotkanie z Lou - mruknął.
- Tęskniłam za nim - powiedziałam. Westchnął.
- Wiesz, że masz już mniejsze zmiany nastroju - powiedział. Nie odpowiedziałam, mam nadzieje, że nie poczuł jak się spięłam. - Czy ty no wiesz...Wciągasz jeszcze? - spytał. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale pozostałam cicho. Co to w ogóle za pytanie? Czy kiedykolwiek widział ktoś ćpuna, który przestał brać z dnia na dzień. Wziął moje milczenie chyba za wystarczającą odpowiedź. Westchnął.
- To na czym skończyliśmy? - spytał z uśmiechem. Przygryzłam wargę i mocno wpiłam się w jego usta.
- Moglibyście przejść do pokoju? - Usłyszałam zirytowany głos Rose. Zeszłam z kolan Nialla. Okej jak ja się na nich znalazłam? Nie ważne. Spojrzałam  na blondynkę.
- Gorszy dzień? - spytał Niall. Westchnęła i opadła na fotel.
- Nawet nie pytaj - powiedziała.
- To dobrze bo i tak nie chcemy tego słuchać - powiedziałam z uśmiechem, zmrużyła oczy i pokazała mi język, zachichotałam. Wstałam i pociągnęłam Nialla za rękę, żeby poszedł za mną.
- Błagam tylko cicho tam - krzyknęła dziewczyna z fotela. Zaśmiałam się.

Minęły trzy tygodnie i jest zajebiście, zaczęliśmy się coraz lepiej dogadywać. To chyba dzięki temu, że mam mniejsze skoki emocjonalne. Starałam się nie brać w ogóle, ale złamałam się i niedobrze mi z tym, ale lepiej, żeby Niall nie wiedział. Nadal o mnie i Niallu wie tylko Lou, Niall stara się mnie przekonać ale jakoś nie bardzo daje radę. Co raz bardziej moje uczucie do Nialla rośnie i wracam do normalności czyli do bycia taka jak kiedyś. Nadal  mam trudność z jedzeniem, ale jest mi łatwiej przełknąć to, że nie jest mi dane być szczupłą, dzięki czemu choć trochę teraz jem. Jest coraz więcej o nas w gazetach, to cud, że jeszcze nie wiedzą kim jestem to nie możliwe bym się tak dobrze ukrywała. może Niall  jakoś ich przekupuje? nie raczej oni by nie chcieli, woleli by mieć sensacje. Założyłam perukę i okulary a na to wszystko kaptur. Może nikt mnie nie rozpozna. Podbiegłam do tylnej furtki podwórka Nialla. Jakim cudem nikt tu nie stoi? Pewnie Niall odwrócił jakoś ich uwagę, żebym mogła spokojnie przejść. Przywitałam się z ochroniarzem i przez otwarte drzwi na tarasie weszłam do domu. Przeszłam przez salon i znalazłam się w kuchni. gdy zobaczyłam, że Niall i Lou nie są sami, upuściłam torebkę na ziemie i stanęłam jak wryta  otwartymi ustami.
Co tu do cholery robi Liam i Zayn?
Miał być tylko Lou.
Oni też są mega zaskoczeni.
- O Jesteś w końcu - powiedział Niall. Zamknęłam usta i posłałam mu morderczy wzrok. Po chwili jednak ogarnął mnie strach, a co jeśli Harry tez tu jest?
Niall chyba wyczuł o co chodzi bo pokręcił głową.
Dobra znowu ogarnęła mnie złość. Wzięłam głęboko wdech.
- Cześć chłopcy - powiedziałam.
- Sel o kurde - powiedział Zayn i podszedł by mnie przytulić, zaraz po nim przytulił mnie Liam.
- Kto by pomyślał - skomentował Liam.
Okej czuje się dziwnie...
- jak mogliście nam nie powiedzieć? - Krzyknął Zayn.
- Tak wyszło - odpowiedział Niall.
- Możemy porozmawiać? - spytałam z wielkim sztucznym uśmiechem. Przełknął ślinę i poszedł ze mną do jego sypialni.
- Czyś ty zwariował. - Starałam się nie podnieść głosu.- Co oni tu robią? -
- Nie denerwuj się, widzę że cholernie za nimi tęsknisz dlaczego nie chcesz ich widzieć? -
- Skoro oni wiedzą niedługo i Harry się dowie - powiedziałam.
- I tak nie możemy tego ukrywać w nieskończoność. -
- Ale mogłabym spróbować.
- Sel!
- Wiem wiem... - wymamrotałam. - Mogłeś mi powiedzieć. -
- A przyszłabyś? - spytał.
- Pewnie nie - odpowiedziałam po chwili.
- Zobaczysz będzie dobrze, nie martw się. Chodź.
No pięknie zaczną się teraz pytania i ta cała gadanina. A może tak pójdę? Nie to zły pomysł. Ruszyłam za Niallem do kuchni. Oczywiście jak weszliśmy do środka między nami nastała cisza, chodź dobrze słyszałam, że przed chwilą rozmawiali. Okej...
- A teraz opowiadaj jak to się stało, że jesteście razem? - zagadnął Liam. Westchnęłam i usiadłam na przeciwko Zayna i  Liama a obok Lou i Nialla. Zaczęłam im opowiadać. To niesamowite, że moje myśli tak bardzo się zmieniły odkąd jestem z Niallem i znowu mogę spotykać się z chłopakami to niesamowite. Czy to wszystko było tylko spowodowane depresją, że straciłam moją jedyną rodzinę. Bo tym oni dla mnie są: rodziną. Poza nimi nie mam nikogo.
Po tym jak im opowiedziałam co się ze mną działo i jak spotkaliśmy się z Niallem, zaczęliśmy wspominać stare czasy. Nie było to zbyt przyjemne dla mnie gdyż prawie za każdym razem wspominał mi się też Harry.

- Musimy umówić się na jaką imprezę razem, trzeba to uczcić - Krzyknął Lou.  Było by świetnie, ale jak wtedy ukryć to przed Harrym i paparazzi? No więc właśnie to nie wchodzi w grę. Jednak nic nie powiedziałam niech się cieszą.
Z resztą nie możemy się ukrywać wieczność, kiedyś w końcu musimy się pokazać i tak jakoś każdy się dowie. Więc po co do cholery ja to przeciągam. Nie rozumiem sama siebie.
Mam do tego tak cholernie mieszane uczucia, że najchętniej zamknęłabym się w pokoju z amfetaminą... Nie stop! Nie myśl o tym. Weź się w garść.
- Jasne, że tak - zawtórował mu Zayn. - Otworzyli klub niedaleko, podobno jest zajebisty - skomentował.
- Co  ty na to Sel? - spytał Niall. Uśmiechnęłam się niemrawo i lekko pokiwałam głową. Jednak dobrze wiem, że zauważył że co jest nie tak. W jego oczach mignął strach i ból? tak ból. Czyli wie dobrze o co chodzi.
O Harrego.
Nie wiem czego się boje. Już dawno odkochałam się w Harrym, ale na myśl, ze był jedynym którego pokochałam, nie wiem jak zareaguje jak go znowu zobaczę. Strachem, bólem, nienawiścią, miłością?
jestem nienormalna.
- O cholera! - Krzyknął Liam. Wszyscy przenieśliśmy na niego zdziwiony wzrok. -Zayn, Harry czeka na nas już od godziny - wyjaśnił i zerwał się z krzesła. Zayn zrobił to samo, krzyknęli coś na pożegnanie i już ich nie było.
- Ciekawe o co chodzi, czasem spóźniają się dłużej i mają to gdzieś - skomentował Lou. - Nie ważne ja też spadam moja kobieta czeka. - Zaśmiałam się.
- Cześć Lou - pożegnałam się.
- Narka - Krzyknął i zniknął. Odwróciłam się twarzą do Nialla i uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem wyczerpana.
- To był dość emocjonujący dzień - skomentował i uśmiechnął się pocieszająco. Cmoknął mnie lekko w usta. - Idź do sypialni, posprzątam tu i zaraz przyjdę. - Przytaknęłam i ruszyłam do sypialni uprzednio całując go. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju i podeszłam do okna. Jest akurat zachód słońca. Piękny.
Wpatrując się w zachodzące słońce przed oczami zaczęły pojawiać mi się wszystkie szczęśliwe chwile z Harrym. Wszystko wtedy było takie łatwe, takie nieskomplikowane.
Jakim cudem tak szybko wszystko się zmieniło, dopiero co byłam z Harrym teraz jestem z Niallem.
Drzwi za mną się otworzyły, ale nie mogłam oderwać wzroku od słońca by odwrócić się w stronę Nialla. Podszedł do mnie i przytulił się do mnie. Moje plecy stykały się z kego klatką piersiową. Brodą oparł się o moje ramie i objął mnie rękoma.
- Piękny - skomentował. - Prawie jak ty -dodał po chwili. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Staliśmy przez chwile w ciszy obserwując ostatnie promienie słońca, oraz chmury, które zaczęły niebezpiecznie zbierać się nad nami. Pewnie zaraz zacznie padać. Nie myliłam się, po chwili lunęło jak nigdy. W oddali było słychać grzmoty. Ta pogoda ma większe humorki niż ja. Na dworze zrobiło się całkiem ciemno. Widać tylko co kilka minut piorun, a słychać silny wiatr i grzmoty.
Okropne, a to wszystko w przeciągu pół godziny.
poczułam jak Niall tuli mnie mocniej do siebie i całuje w kark.
Jest mi tak cholernie przyjemnie.
- Kocham cię - szepnął pomiędzy pocałunkami.
Zamarłam i szeroko otworzyłam oczy.
Cała krew odpłynęła mi z twarzy.
Kocha mnie? Ale...
Wstrzymałam oddech.
Niall to wszystko wyczuł bo przestał muskać moją skórę i odwrócił mnie w swoją stronę.
Przełknęłam ślinę.
- Jak to kochasz?... - spytałam szeptem. Uśmiechnął się.
- Kocham cię od samego początku. Każda chwila spędzona z tobą była dla mnie jak powietrze. Zakochałem się w tobie przed Harrym gdybym tylko nie był takim tchórzem i ci powiedział może teraz to wszystko wyglądało by teraz inaczej, ale zdobył cię pierwszym, ale i wtedy nie przestałem cię kochać, mimo, że każde spojrzenie na was mnie zabijało każda myśl, że to on całuje ciebie a nie ja spalała mi serce. Cały czas gdzieś głęboko we mnie była nadzieja, że jest dla nas szansa. Potem ta akcja z Harrym odeszłaś przez ten cały czas o tobie myślałem i nie przestałem cię kochać. Gdy zobaczyłem cię wtedy w tych drzwiach, moje serce zabiło jak nigdy. Bylem taki szczęśliwy. A teraz z każdym dniem kocham cię coraz bardziej... - skończył swój monolog. Poczułam coś wilgotnego na policzku. Czy ja płaczę?
Zszokował mnie...
- Niall... - wymamrotałam nie potrafiąc skończyć. Patrzył na mnie wyczekująco, czekał aż zareaguje, że będę skakać ze szczęścia i powiem to samo, ale... ale ja nie mogę. - ... Przykro mi - wyszeptałam prawie łkając. Zaśmiała się jakby myślała, że żartuje, ale po chwili zaczęła do niego docierać prawda, jego uśmiech powoli gasł, tak samo jak blask szczęścia i życia w jego oczach.
- Co? - powiedział głucho, jakby nie wiedział co dzieje się w okół niego...
- Nie kocham cię....  - wyszeptałam. 
______________________________________________________
Wybaczcie, ale jak mówiłam pracowałam. Od 8 do 20, więc nie miałam siły potem na nic. Ale wakacje się skończyły więc mam trochę czasu by skończyć opowiadanie.
Szczerze to nie wiem o czym piszę o wszystkim zapomniałam, ale nie chcę zostawić tego niedokończonego. Właśnie dlatego jest już napisane beznadziejnie.
Wiem, że to co zrobiłam to straszne, ale w nn zobaczycie jak się skończy. Sel po prostu nie rozumie swoich uczuć i tyle.
Sorki, że późno, ze błędy i że strasznie namieszałam.
Ale najważniejsze jest zakończenie a to już tuż tuż :)