Usłyszałam za sobą
szybkie kroki i po chwili ujrzałam przed sobą Nialla. Nadal ma
poważną minę i zimne oczy.
- Masz racje jesteś
głupia – powiedział. Wrócił się tylko po to by mnie obrażać?
- Ale kocham cię – dodał i szeroko się uśmiechnął, ja także
się uśmiechnęłam. Zbliżył się do mnie i położył dłoni na
moich policzkach, przybliżając do siebie nasze twarze, poczułam jak jego usta napierają na mnie, najpierw delikatnie, potem całą naszą siłą.. Oboje w ten
pocałunek włożyliśmy tyle miłości ile tylko się dało.
Gdy się ode mnie odsunął
przyjrzał mi się dokładnie.
- Co ci się stało? -
spytał zmartwiony dotykając mojej opuchniętej wargi i brwi. Moja
radość w większości uleciała.
- Chodź musimy poważnie
porozmawiać – powiedziała, złapałam go za dłoń i pociągnęłam
w stronę domu.
- Brzmi to strasznie –
skomentował.
Wygodnie usadowiliśmy się
na krzesłach, złapałam za jego dłoń i siedzieliśmy tak
wpatrując się w swoje twarze.
- Więc o co chodzi? -
spytał. Westchnęłam.
- Nie chciałam dopuścić
do siebie myśli, że cię kocham, uświadomiłam sobie to dopiero
wczoraj... - zaczęła. - Chciałam się spotkać z Martinem on
zawsze potrafił mi pomóc – nie mówiłam na głos jak. - Poszłam
w miejsce gdzie zawsze przesiaduje, ale gdy dotarłam jedyne co
zobaczyłem to jego martwego. - Z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
Niall siedzi bez słowa i wpatruje się z szokiem w moją twarz. - Od
razu domyśliłam się, że przedawkował. - Na chwilę się
zacięłam.
- Wiesz o czym wtedy
pomyślałam? - Pokręcił głową.
- Że nie chcę skoczyć
tak samo jak on, że nie mogę tego zrobić ze względu na ciebie.
Chcę żyć by patrzeć jak się uśmiechasz, brudzisz jedzeniem gdy
jesz spaghetti, jak świecą ci oczy gdy robisz to co kochasz, żebym
mogła słuchać jak mówisz godzinami o bezsensownych rzeczach, jak
bardzo śmieszą cię twoje bąki, mogłabym, wymieniać tych rzeczy
z milion. Mur który budowałam wokół siebie tak długo runął a
ja w końcu uświadomiłam sobie, że dzięki tobie jestem lepsza i
chcę się jeszcze poprawić, że to dzięki tobie jestem szczęśliwa
i że to właśnie ciebie kocham. - powiedziała i odetchnęłam. -
Dlatego musisz pomóc mi skończyć z prochami, tylko ty jesteś w
stanie to zrobić, mój organizm woli ciebie niż jakieś narkotyki,
to ty jesteś moim największym uzależnieniem. -
Pochylił się i mocno
mnie pocałował.
- Nadal nie wyjaśniłaś
co ci się stało w twarz? - spytał
- Pobiłam się z Alex -
odpowiedziałam lekceważąco. Na twarzy miał wymalowane
zdezorientowanie, westchnęłam i najbliższe pół godziny zajęło
mi opowiadanie co działo się przez te kilka dni.
- Przykro mi –
skomentował na koniec.
- Tęsknie za nim. -
Uśmiechnęłam się smutno. - Będzie mi go cholernie brakowało. -
- Nie myśl teraz o tym –
powiedział Niall i mocno mnie pocałował. - Jadłaś coś
ostatnio.? - spytał. Pokręciłam głową. - Okej to idź się
wykąp, a ja przez ten czas coś zrobię. -
- Kocham cię –
powiedziałam. Podoba mi się brzmienie tego słowa.
- Ja ciebie też –
odpowiedział. Cmoknęłam go w usta i pobiegłam do łazienki,
uprzednio zachodząc do jego szafy. Nie rozumiem jak mogę być teraz taką suką. Martin nie żyje, prawdopodobnie szuka mnie policja, ale mimo to jestem szczęśliwa jak jeszcze nigdy. Nie mogę teraz o tym myśleć i znowu się załamać. Martin na zawsze będzie w moim sercu, ale im szybciej uświadomię sobie, że najlepiej zrobię gdy pogodzę się z jego śmiercią i tak już nic nie mogę zrobić. Jedynie co, to pamiętać o nim, że mimo wszystkich złych rzeczach, które zrobił, był naprawdę dobrym człowiekiem i mimo wszystko to kochałam go jak brata. Tam gdzie teraz poszedł będzie mu lepiej. Czemu ma żyć w tej paskudnej rzeczywistości i dalej się męczyć z tym głupim uzależnieniem. Nigdy nie mówił, ale wiem że w głębi duszy nienawidził tego kim się stał i że jest tak bardzo zależny od tego małego gówna. Wierze, że teraz jest szczęśliwy i spokojny jak nigdy.
A może już po prostu mam tak zepsuty umysł od tego uzależnienia, że nie potrafię prawdziwie czuć z powodu czyjejś śmierci. Nie, nie mogę tak myśleć. Zawsze będę tęsknić i kochać.
Wzięłam prysznic
dokładnie się szorując, po czym zwabiona ładnym zapachem weszłam
do kuchni.
- I co tam wymyśliłeś?
- spytałam.
- Naleśniki – krzyknął
radośnie. Zachowujemy się jakby ta kłótnią nigdy się nie
wydarzyła. To dobrze, bałam się ze będzie trochę sztywnie.
- Co będziemy robić? -
spytał Niall. Wzruszyłam ramionami i przełknęłam ostatni kęs
naleśnika.
- Nie wiem... Możemy
gdzieś wyjść – zaproponowałam.
- A jak ktoś nas zobaczy?
- spytał.
- Trudno nie możemy się
wiecznie ukrywać – powiedziałam wywołując u niego ogromny
uśmiech.
- A co z Harrym? -
Wzruszyłam ramionami i nic nie powiedziałam. - Chodź pójdziemy do
parku. -
Złapał mnie za rękę i
pociągnął.
- Stój nie mogę tak
wyjść. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie ubraną w jego rzeczy.
- Czemu, wyglądasz seksi
– stwierdził. Przewróciłam oczami.
- Dobra zajedziemy
najpierw do ciebie. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim do
samochodu. Chwilę później znaleźliśmy się przed moim blokiem.
Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. U progu od razu
pojawiła się Rose i rzuciła się na mnie obejmując mnie.
- Jakie szczęście nic ci
nie jest. Gdzieś ty była? Dlaczego nie zadzwoniłaś? Wiesz, że
policja tu była? Szuka cię... - przerwałam jej.
- Nie martw się wszystko
jest dobrze – wymamrotałam. Odsunęła się ode mnie. A jednak mnie szukają, miałam maleńką nadzieje, że nie jestem im, aż taka potrzebna. Trudno zgłoszę się do nich, ale nie teraz, za kilka dni.
- Dobra o co chodzi? -
spytała. W jej oczach widziałam złość i determinacje.
- Znikasz, nie odbierasz
telefonów, nie mam pojęcia co się z tobą dzieje, szuka cię
policja, jesteś zamieszana w jakieś brudne sprawy, ja po prostu się
martwię... - ostatnie słowa wypowiedziała niemal szeptem.
- Martin nie żyje –
wymamrotałam w końcu piskliwym głosem. Na jej twarzy pojawiło się
zaskoczenie.
- Co? Ten ćpun? -
powiedziała z szeroko otwartymi oczami. Z moich oczach mignął ból
i złość. Wyprostowałam się i przybrałam maskę obojętności. W
jej oczach błysnęło zrozumienie.
Jak mogła to powiedzieć?!
Przecież ja też jestem ćpunem!
Jestem dokładnie taka sama jak on!
Jednak krzyk w mojej głowie pozostał tylko tam, nie powiedziałam nic.
- Wybacz nie chciałam –
wymamrotała skruszona. - Czy ty masz na sobie ciuchu Nialla? -
Zerknęłam na swoje ubranie i przytaknęłam. Westchnęła, zrozumiała, że nie mam ochoty z nią rozmawiać.
- Cieszę się że jesteś,
ale proszę nie strasz mnie tak nigdy więcej – poprosiła.
- Obiecuje –
powiedziałam a ona się odwróciła i odeszła. Westchnęłam i
poszłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w coś bardziej
kobiecego, nie robiąc sprawy z tego, że Niall siedzi na łóżku i
dokładnie mnie obserwuje.
- Idziemy? - spytałam.
Pokiwał głową, zerwał się z łóżka i za rękę pociągnął
mnie w stronę wyjścia.
Za nim się spostrzegliśmy
minął cały dzień, pospacerowaliśmy po parku, potem usiedliśmy
sobie pod drzewem i siedzieliśmy przytulenie do siebie, rozmawiając
o mało istotnych rzeczach. Przy okazji zrobiliśmy sobie parę fotek
i Niall wstawił jedną na instagrama. Poszliśmy też do kina na
jakąś głupkowatą komedię, a potem poszliśmy na kolację do
jakiejś mało znanej restauracji.
Do domu wróciliśmy
wieczorem, zmęczeni po całym dniu „randkowania”
Opadłam na kanapę i
wygodnie się na niej rozłożyłam.
- Jestem padnięta –
wymamrotałam.
- Wybacz, nie przewidziałem, że
będzie nas gonić tłum napalonych lasek – powiedział Niall. -
Tak super mi z tobą, że zapominam o takich rzeczach. - Mimowolnie
się uśmiechnęłam. Po chwili poczułam jak Niall kładzie się na
mnie całym ciężarem ciała.
- Niall – krzyknęłam
rozbawiona. Mruknął coś pod nosem i położył głowę na moim
barku. Spróbowałam go z siebie zrzucić, ale to nic nie dało,
leżał dalej. Zrezygnowałam więc z tego i włożyłam dłoń w
jego włosy, przeczesując je.
- Idziesz jutro do studia?
- spytałam.
- Tak, muszę tam siedzieć
od 7 do 13 – wymamrotał. Poczułam jak jego dłoń wślizguje mi
się pod bluzkę i zaczyna rysować mi jakieś kształty na brzuchu.
- Wiesz...? Nie obraziłbym się jak byś zrobiła takie dobrze
ciasto czekoladowe – powiedział słodkim głosikiem. Zaczęłam
chichotać.
- Ty masz małego potwora
w żołądku – powiedziałam. Podniósł głowę i spojrzał na
mnie tymi dużymi i błękitnymi oczami. - Okej – poddałam się. -
Będzie ciasto. - Nie zniosę dłużej tej jego miny. Wyszczerzył
zęby i z powrotem położył głowę. Leżeliśmy tak przez chwilę,
puki Niallowi nie zrobiło się nie wygodnie, a mi naprawdę ciężko.
- Okej pora iść do łóżka
– powiedział i się ze mnie podniósł ciągnąc mnie ze sobą.
Cmoknęłam go w usta i poszłam do łazienki by wziąć prysznic.
Uwinęłam się z nim raz dwa i stanęłam przed drzwiami Nialla.
Wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę. Niall już leżał
rozłożony w łóżku. Moje policzki przybrały koloru gdy wspinałam
się po łóżku, by przytulić się do Nialla. Nie wiem czemu,
wcześniej mi się to nie zdarzyło żebym czuła się zakłopotana
przy chłopakach. Przykryłam się kołdrą i położyłam głowę
na klatce piersiowej Nialla, nogi zaplątałam w jego tak, że
stanowimy jedną całość. Gdy zamknęłam oczy poczułam jak Niall
całuje mnie w czoło. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.
W końcu czuje, że wszystko jest na swoim miejscu.
Rano obudziłam się sama,
obok mnie leżała jedynie karteczka. Z daleka poznałam niedbałe
pismo Nialla. Sięgnęłam po kartkę i przeczytałam, że spałam
tak słodko, że szkoda mu było mnie budzić, i że widzimy się w
południe. No i oczywiście dodał postscriptum: Wiesz, że
uwielbiam ciasta czekoladowe? Chcę
mi przypomnieć, że obiecałam ciasto. W duchu zachichotałam.
Zerwałam się z łóżka i po chwili znalazłam się w kuchni. Jest
już po dziesiątej, muszę pośpieszyć się z tym ciastem, jeśli
chcę zdążyć je upiec zanim zjawi się Niall.
Dobra
najpierw jakieś składniki. Znalazłam jakiś przepis w internecie i
dowiedziałam się, że Niall nie ma w domu prawie nic co nadałoby
się by zrobić ciasto. Szybko nabazgrałam listę zakupów i wyszłam
z domu. Oczywiście powitał mnie mały tłum na chodniku. Starałam
się nie zawracać na nich uwagi. Nie zawracałam sobie głowy
przebraniem, i tak już pewnie wiedzą. Oczywiście nie obyło się
bez pytań o.. o wszystko. Jakim cudem oni biorą tyle tych
wszystkich pytań, zwłaszcza o Harrym. To stało się tak dawno
temu, a oni nadal pamiętają każdy szczegół naszych randek z
Harrym. Naprawdę mnie zdziwiło gdy jedna dziewczyna spytała, czy
pamiętam jak spędziłam cały dzień z Harrym w parku karmiąc
kaczki i czy żałuje? Jak mogłabym zapomnieć, to były piękne
czasy, wszystko było tak dobre. Czy żałuje, że jestem teraz z
Niallem a nie z nim? Nie a ni trochę, Moja miłość do Harrego nie
może się równać z miłością do Nialla. Z Niallem czuje jakbym w
końcu oddychała pełną piersią, jakby w końcu kawałek mnie
wrócił do mnie. Schowałam się w taksówce i w końcu odcięłam
się od tych wszystkich osób, chcących dowiedzieć się wszystkiego
na temat mojego życia prywatnego. Dlaczego ludzie są tacy
wścibscy? Miałam tyle szczęścia, że w sklepie nikt mnie nie
zaczepiał. Mogłam spokojnie zrobić zakupy, bez tych wszystkich
ludzkich patrzał. Jezu... Patrzał? Skąd ja to wzięłam.
Wróciłam
do domu i zabrałam się za robienie w końcu tego ciasta.
Gdy
skończyłam dochodziła trzynasta, Niall zaraz powinien być. Gdy
usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Szeroko się uśmiechnęłam.
Mam gdzieś, że jestem zmęczona i cała upypłana mąką. Wzięłam
talerz, na który zdążyłam nałożyć pokrojone ciasto. Zerwałam
się z krzesała i ruszyłam w kierunku salonu.
-
Nareszcie, zaczęłam tęsknić – zaczęłam mówić podniesionym
głosem, za nim zdążyłam zrobić trzy kroki. - Tak jak obiecałam
zrobiłam ci ciasto, mam nadzieje, że będzie smakowało równie
dobrze... - Miałam zamiar powiedzieć, że będzie smakował równie
dobrze co wygląda, ale przerwałam zatrzymując się jak zamrożona,
talerz wyleciał mi z rąk rozbijając się o podłogę, odłamki
porcelany i ciasta poleciały na wszystkie strony. W uszach szumi mi
krew, oddech przyśpieszył, a zimny dreszcz przeszył moje ciało.
W
salonie nie stał Niall tylko...
-
Harry...-
___________________________________________________________________
Nawet podoba mi się ten rozdział, nie wiem czemu. Nie jest idealny, ale jakiś taki ludzki.
Sorki za błędy i dziękuje za komy :)